Noże i pistolety. Z tym trafiają pijani na Izbę Wytrzeźwień w Katowicach

Artur Maciaszczyk

Reklama

W katowickiej Izbie Wytrzeźwień znajduje się wyjątkowa tablica, to swoisty kolaż – pamiętnik, a jednocześnie dowód na to, ze Izba Wytrzeźwień w mieście jest jak najbardziej potrzebna. Na tej ścianie wiszą zdjęcia rzeczy, które pracownicy Izby przetrzymywali dla swoich pensjonariuszy. Noże i pistolety – to m.in. mają przy sobie osoby nietrzeźwe, które do placówki doprowadzane są pod przymusem. Często agresywne i niestety nie tylko pod wpływem alkoholu ale i dopalaczy. Tym jest najtrudniej pomoc.

– Z dopalaczami problem jest bardzo duży – mówi Adrian Laskowski, dyrektor Izby Wytrzeźwień w Katowicach. – Połączenie dopalaczy z alkoholem wywołuje stany, które są bardzo agresywne albo wręcz depresyjne – dodaje.

Reklama

Ci spokojni trafiają do pokoi gdzie znajdują się materace i toaleta – wygód zbyt wielu tutaj nie ma, pokój służy to odespania. Ci agresywni trafiają do specjalnego pokoju, w którym materac jest wyposażony w pasy do unieruchomienia. W takim pokoju trzeźwiejący jest spinany pasami na brzuchu w obawie przed zakrztuszeniem się – agresywny delikwent co 15 min., jest doglądany przez pracownika Izby. Klientów pijanych i pod wpływem dopalaczy jest coraz więcej. Co ciekawe dopalacze – kojarzone były z osobami młodymi – już nie są.

– Kiedyś było to domeną osób młodych, nieletnich. W tej chwili zdarzają się osoby, które mają czterdzieści, pięćdziesiąt lat i również mówią, że są pod wpływem dopalaczy – stwierdza dyrektor katowickiej Izby Wytrzeźwień.

W sumie w 2015 roku z noclegu dla nietrzeźwych za nieco ponad 300 zł, skorzystały 7233 osoby, większość to mężczyźni – 6293, zdecydowanie mniej jest kobiet (940). Na izbie znalazło się też 52 nieletnich.

Agresywni klienci izby to nie jedyny problem placówki – nigdy nie wiadomo czy pijany nie jest nosicielem jakieś choroby np. wirusa HIV czy zapalenia wątroby typu C. Zdarzały się przypadki gdzie celowo nietrzeźwi próbowali napluć do ust pracownikom.

W Katowicach nie mieliśmy problemy aby trafić na osobę nietrzeźwą. W centrum Katowic z pięknym widokiem na Urząd Miasta spotkaliśmy śpiącego na ławce mężczyznę. Odsypiał.

Izba Wytrzeźwień to także punkt, w którym alkoholik może zrobić pierwszy krok w stronę trzeźwości. Ci którzy szukają pomocy znajdą ją, jednak wychodzenie z alkoholizmu to niekończąca się walka. Częściej do problemu przyznają się panowie.

– Po kilku spotkaniach zdarza się, że osoba widzi, że faktycznie ma problem ale zdarza się też, że znika z przeświadczeniem, że faktycznie problemu nie ma – mówi Ewa Załęczna Instruktor Terapii Uzależnień. – Czasem słyszą to co chcą usłyszeć, czego wcale nie mówimy – dodaje. Bywa, że nawet pacjenci, którzy usłyszą, że mają problem z alkoholem, nie dopuszczają do siebie takiej myśli.

Po podjęciu leczenia nie ma reguł, w niektórych przypadkach udaje się zatrzymać rozwój choroby w innych nie. Do każdego pacjenta pochodzi się indywidualnie bo patentu na walkę z uzależnieniem od alkoholu nie ma, choć niektórzy pacjenci żyją w pamięci personelu dłużej niż inni. Głównie ci, którzy po prostu w trakcie terapii zniknęli.

– To są pacjenci, do których często wracam myślami – mówi Ewa Załęczna.

W pamięci personelu zostają również ci, którzy trafiają na specjalną tablicę w Izbie.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
26 + 3 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.