Reklama

Przy okazji podsumowania 2014 roku chciałbym powrócić do tematu, który w mijającym roku przeszedł bez większego echa, a którego znaczenie dla mieszkańców Katowic jest niebagatelne. Czy to dobrze, że podstawowym narzędziem zmieniania dzielnic stał się budżet obywatelski, a nie rady jednostek pomocniczych?

Gdyby stworzyć słownik ważnych pojęć zapisanych w wielkich dokumentach i obecnych w mediach, a nie mających większego odzwierciedlenia w rzeczywistych działaniach, jeszcze niedawno „społeczeństwo obywatelskie” znalazłoby się w owym słowniku obok „wspierania rozwoju innowacji”, „gospodarki opartej na wiedzy”, „wysokiej kultury demokracji”, „zrównoważonego rozwoju”, „racjonalnej konsumpcji i wielu innych. Wszystkie łączy właśnie to, że od lat mówi się o nich, ale w ich kwestiach właściwie nic się nie robi. Nie sposób pokazać znaczące przykłady skutecznego wdrażania owych polityk lub doktryn w życie, nie mówiąc już o mierzeniu ich skuteczności.

Reklama

Abyśmy w ogóle mogli mówić o istotniejszych efektach wdrażania, każda doktryna polityki społecznej wymaga narzędzi do wdrażania i ewaluacji w perspektywie przynajmniej kilku lat. Szczęśliwie dla społeczeństwa obywatelskiego, w jego przypadku niedawno coś wreszcie zaczęło zmieniać się na lepsze. Obecnie dzięki narzędziom takim jak budżet obywatelski czy rady jednostek pomocniczych, budowanie wśród mieszkańców aktywnej postawy obywatelskiej wreszcie zaczęło przybierać bardziej realny wymiar. Powinniśmy się cieszyć, prawda?

Budżet obywatelski lepszy, bo pod kontrolą?

Jednak wielu katowiczan ma mocno mieszane uczucia. Bo czy aby na pewno do rozwoju partycypacji społecznej podchodzimy od właściwej strony? Dzisiaj w Katowicach dynamicznie rozwijają się zarówno rady jednostek pomocniczych, jak i budżet obywatelski. Sęk w tym, że za sprawą tego drugiego, nawet w małych dzielnicach mieszkańcom łatwiej jest wpływać na otoczenie i decyzje magistratu działając poza radą jednostki pomocniczej: w trakcie czteroletniej kadencji rada jednostki pomocniczej może wskazać sposób zagospodarowania 600 000 zł, podczas gdy nawet w najmniejszych pod względem liczby ludności dzielnicach, kwoty budżetu obywatelskiego w skali 4 lat są wyraźnie wyższe względem środków pozostających w dyspozycji dzielnicowych rad i sięgają od 1 do prawie 3 mln zł. Obiecane przed wyborami podwojenie kwot budżetu obywatelskiego jeszcze bardziej uwidoczni tą dysproporcję.

Stąd wynika absurdalny wniosek, że doraźnie funkcjonujący budżet obywatelski może być istotniejszy dla Prezydenta Miasta Katowice niż działające systemowo i zdolne do prowadzenia działań wieloletnich rady jednostek pomocniczych. I to nie tylko dlatego, że w przeciwieństwie do tych ostatnich, całość procedury określającej działanie budżetu obywatelskiego pozostaje pod kontrolą Prezydenta.

Działania (i efekty) trwałe czy doraźne?

Owszem, w obliczu tak wątłych więzi społecznych potrzebujemy narzędzia, które pozwoli zaspokajać drobne potrzeby zmobilizowanych i zdeterminowanych grup mieszkańców, niemniej musimy zdawać sobie sprawę, że aktualnie tworzymy system, który promuje nieangażowanie się społeczności lokalnej w pracę rad jednostek pomocniczych i umniejsza ich znaczenie, choć naszym celem powinno być coś całkowicie odwrotnego. Jeśli włodarzom Katowic zależy na trwałym podniesieniu aktywności społecznej i włączeniu mieszkańców do współuczestniczenia w decydowaniu o mieście, budżet obywatelski powinien stopniowo tracić priorytet na rzecz dzielnicowych rad.

Argumenty za radami

W ramach swojej pracy w radach jednostek pomocniczych grupy 15 radnych odbywają regularne dyżury i sesje, kilkukrotnie w miesiącu spotykają się, aby dyskutować o sprawach ważnych dla mieszkańców dzielnic. Członkowie katowickich rad niejednokrotnie wskazywali, iż aktywność mieszkańców jest niska, a większość problemów, z jakimi zwracają się do nich katowiczanie, dotyczy spraw na które rada jednostki nie ma większego wpływu – problemów zdrowotnych, zawodowych, mieszkaniowych. O ile skuteczniej działałyby dzielnicowe rady, gdyby w powszechnym przekonaniu mieszkańców reprezentowały ich interesy także w kwestiach rozwoju dzielnic, a nie pełniły roli przede wszystkim punktu konsultacyjnego ośrodka pomocy społecznej lub urzędu pracy.

W którymś momencie, zupełnie nie wiedzieć dlaczego, zaczęliśmy sugerować, że konsekwentna i systematyczna praca dzielnicowych radnych jest gorsza lub mniej efektywna od doraźnego zaspokajania potrzeb z użyciem procedury budżetu obywatelskiego. W niedalekiej przyszłości rady jednostek pomocniczych w Katowicach będą musiały zmienić sposób działania – lepiej zrobić to prędzej niż później, gdyż za rok o tej porze ponad 3/4 mieszkańców Katowic będzie mieszkało w dzielnicach współzarządzanych przez rady jednostek pomocniczych. Do tego czasu musimy przygotować plan rozwoju narzędzi partycypacji społecznych na lata kolejne.

Jeśli wyrównanie szans, to przez edukację

Jeżeli opisywana tu dysproporcja miałaby być formą wsparcia dzielnic, w których (jeszcze) nie istnieją rady jednostek pomocniczych, to ten zamiar jest bezcelowy – najlepszym „wyrównaniem szans” dla tych dzielnic będzie przekazanie ich mieszkańcom wiedzy o samorządności i funkcjonowaniu rad jednostek pomocniczych oraz utworzenie takowych. Prawdę mówiąc, zorganizowanie szkoleń, zarówno dla dotychczasowych radnych jak i kandydatów na takowych samo w sobie powinno być jednym z priorytetów magistratu oraz katowickich organizacji pozarządowych.

Nie wychodźmy z założenia, że darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Dyskusja o przyszłości narzędzi partycypacji społecznej jest bardzo potrzebna, bo gdy w temat funkcjonowania rad w Katowicach wgryziemy się jeszcze bardziej, dostrzeżemy inne problemy, których tyleż szybkie co skuteczne rozstrzygnięcie jest przynajmniej bardzo potrzebne: aktualizacje granic jednostek pomocniczych, rozszerzenie kompetencji o nowe, realne i egzekwowalne zapisy, podniesienie skuteczności działania rad, usprawnienie obiegu informacji oraz dokumentów czy zsynchronizowanie terminu wyborów do rad jednostek we wszystkich dzielnicach.

Jak zatem widać, rok 2015 zapowiada się niezwykle ciekawie i pracowicie.

Co Waszym zdaniem jest przeszkodą w rozwoju rad jednostek pomocniczych? Zapraszam do pozostawiania uwag w komentarzach.

Reklama

1 Komentarz

  1. Pierwsza edycja budżetu obywatelskiego, mimo zdecydowanie pozytywnych założeń tego przedsięwzięcia, pokazała też pewne jego wady: mieszkańcy nie mając cennika nie wiedzieli co ile kosztuje, poza tym, nie do końca jasne pozostawały kwestie własności terenu. Stąd też przypadki odrzucenia wniosków lub kwoty końcowe znacznie przewyższające kwoty projektowe.
    A propos pytania budżet obywatelski czy rady dzielnicy – pracujemy na Koszutce nad modelem hybrydowym. Chodzi o zebranie wszystkich wnioskujących i osób, które zasiadać będą w radzie i ZŁOŻENIE WSPÓLNEGO PROJEKTU. Umożliwi to skonsolidowany, równomierny rozwój dzielnicy, przede wszystkim otworzy drogę do realizacji inwestycji naprawdę potrzebnych a nie tylko medialnie atrakcyjnych. Model ten przy okazji zintegruje środowisko osób składających projekty i grupę przyszłych radnych.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
28 − 24 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.