Prezydent Katowic Marcin Krupa poinformował, że przyjął rezygnację swojego zastępcy Krzysztofa Mikuły. – Wiceprezydent podjął decyzję kierując się względami osobistymi nie pozostawiając mi innego wyboru, jak zaakceptować jego wolę – poinformował Marcin Krupa.
– Krzysztofa powołałem na stanowisko tuż po wygranych, jesiennych wyborach. Dziękuję tym samym za 10 miesięcy dobrej współpracy, którą bardzo pozytywnie oceniam, i liczę na dalsze działania Krzysztofa na rzecz rozwoju naszego miasta w przyszłości – dodał prezydent Krupa.
Nazwisko Krzysztofa Mikuły pojawiało przy temacie kontrowersyjnej likwidacji Gimnazjum nr 15 w Katowicach. Mikuła jeszcze w zeszłym roku był członkiem zarządu Stowarzyszenia na Rzecz Edukacji i Rodziny „Węgielek”, które wynajmuje pomieszczenia w szkole. Mieszkańcy Giszowca i rodzice uczniów uczęszczających do Gimnazjum nr 15 obawiali się, że „Węgielek” przejmie budynek szkoły w przypadku jej wygaszenia.
Marcin Krupa powołał na stanowisko swojego zastępcy Waldemara Bojaruna, który kierował Wydziałem Promocji Urzędu Miasta Katowice.
– Waldemar jest doświadczonym urzędnikiem, który ma duże zasługi w działaniach na rzecz promocji naszego miasta. Jego praca polegała na ciągłym kontakcie z mieszkańcami, dzięki czemu doskonale zna on potrzeby i bolączki mieszkańców Katowic. Uważam, że to m.in. dzięki jego staraniom mówi się dziś o „modzie na Katowice”. Jestem głęboko przekonany, że jako wiceprezydent będzie skutecznie działał na rzecz miasta mając zawsze na względzie przede wszystkim dobro naszych mieszkańców – stwierdził prezydent Katowic.
Walka o władzę w urzędzie trwa. Szkoda, że jej ofiarą została najrozsądniejsza osoba we władzach. Widać Kruszok się przestraszył…
Mikuła sprawiał wrażenie w miarę rozgarniętego, więc funkcja chłopaka od czarnej roboty (np. przy likwidacji budżetów RJP) najwyraźniej przestała mu leżeć. Na jego miejsce przychodzi beton samorządowy z pionu gazety propagandowej. Dla władzy bez skrupułów zrobi wszystko, poziom refleksji o sprawach miasta bliski zeru. To będzie kadencja na kolanach. Kolejne potwierdzenie, że ludzie słabi lubią się otaczać nadgorliwymi funkcjonariuszami.