Po zwycięstwie z Chojniczanką i szczęśliwym remisie z Odrą na Bukowej wszystko wróciło do katastrofalnej normy. Tym razem katowiczanie przegrali z przedostatnimi w tabeli Wigrami, a jedyna bramka meczu padła po kuriozalnym samobóju, którego autorem został Damian Garbacik.
W dzisiejszym spotkaniu w drużynie GieKSy zadebiutowało dwóch nowych zawodników: Adrian Błąd i Dalibor Pleva. Poza tym w pierwszym składzie po raz pierwszy w tym sezonie zagrał Damian Garbacik, który wystąpił na pozycji stopera. I właśnie ten ostatni zawodnik stał się bohaterem, a raczej antybohaterem pojedynku. W 11 minucie w zupełnie niegroźnej akcji kopnął futbolówkę w kierunku własnej bramki. Zapewne chciał podać do bramkarza, ten jednak znajdował się w narożniku pola karnego i w efekcie Garbacik strzeli gola, który z całą pewnością na długo zapisze się w pamięci kibiców.
Po szybko strzaconej bramce katowiczanie nadaj grali katastrofalnie i w ciągu całej pierwszej połowy nie stworzyli ani jednej interesującej sytuacji. Jedynym piłkarzem wśród gospodarzy, który biegał, a nie człapał po boisku był Paweł Mandrysz, ale to jedyny pozytyw jaki można powiedzić o jego grze.
W drugiej części katowiczanie długo grali tak, jakby byli zadowoleni z wyniku. Dopiero w ostatnich minutach nieznacznie się przebudzili i kilka razy zagrozili bramce Wigier. Najbliżej szczęścia był Grzegorz Goncerz, który nie wykorzstał jednak żadnej z trzech dogodnych sytuacji. Ostatnie katowiczanie przegrali trzeci w tym sezonie mecz na własnym boisku i marzenia o awansie do ekstraklasy coraz bardziej się oddalają.
GKS Katowice – Wigry Suwałki 1:0 (1:0)
Bramka: Garbacik (s)
GKS Katowice: Abramowicz – Frańczak, Midzierski, Garbacik, Zejdler (64. Goncerz) – Błąd (77. Skrzecz), Kalinkowski, Plizga, Pleva, Mandrysz (81. Ćerimagić) – Kędziora
Wigry Suwałki: Budziłek – Bogusz, Jurkowski, Remisz, Bukacki – Gąska, Obst, Radecki, Sokołowski (86. Kościelny), Pyłypczuk (77. Rybicki) – Iorga (64. Mackiewicz)