Straż pożarna / fot. InfoKatowice.pl
Reklama

Strażacy z Katowic przewozili załogę LPR do Tychów. Bo w mieście nie mógł lądować helikopter. Załogę LPR wezwano do dziecka, które zakrztusiło się klockiem. Niestety w mieście nie było ani jednej wolnej karetki.

Po godzinie 19.00 wezwano pomoc dla 3-letniej dziewczynki na ulicy Tetmajera w Tychach. Nie było wolnej karetki, która mogłaby pomóc, dlatego zdecydowano się użyć załogi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Choć po zmroku jak się okazało, helikopter w Tychach nie jest w stanie wylądować.

Reklama

„To było wezwanie do 3-letniego dziecka, które zakrztusiło się prawdopodobnie klockiem. Dziecko pojechało w asyście naszego lekarza samochodem prywatnym do szpitala w Katowicach” – tłumaczy Justyna Sochacka, rzecznik Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jak mówi w rozmowie z nami, helikopter nie był w ogóle użyty. Choć strażacy w Tychach już zabezpieczali lądowisko na parkingu jednego z pobliskich dyskontów.

„Najbliższe miejsce, które moglibyśmy wykorzystać do lądowania w takim celu byłoby w Bieruniu” – podkreśla. To jednak nie miałoby sensu, bo załogę helikoptera na miejsce przewieźli z katowickiego Muchowca strażacy z Katowic.

Tychy jak się okazało mają poważną lukę w systemie ratownictwa – miasto nie ma wyznaczonego gminnego lądowiska, gdzie helikoptery mogłyby lądować po zmroku. Taki obszar musi być dobrze oświetlony. Co ciekawe takie lądowiska mają wyznaczone znacznie mniejsze gminy dookoła Tychów.

Dziecko ostatecznie w asyście lekarza zostało przetransportowane do szpitala w Katowicach-Ligocie samochodem należącym do rodziców.

O przebiegu tej interwencji pierwszy informował portal 112Tychy.

Reklama

1 Komentarz

  1. Buhahah kon by sie usmial ! Ciezko psp ustawic miejsce i pokierowac albo pilot jakis czlowiek niepowazny . polska to jednak kraj z kartonu !

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
28 + 4 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.