Sesja Rady Miasta Katowice / fot. InfoKatowice.pl
Reklama

Maski opadły. Radni w Katowicach nie chcą być nagrywani. „Boją się”. Przewodniczący rady podawał coraz to bardziej absurdalne argumenty odnośnie tego, dlaczego nie można nagrywać posiedzeń radnych – bo za drogo i w sumie mało kto tego słucha. Ostatecznie radni odrzucili wniosek o nagrywanie komisji, gdzie dyskusje na ważne tematy dla miasta toczą się nieprzerwanie, czego nie można powiedzieć o samej sesji Rady Miasta Katowice. Zresztą, było to widać jak na dłoni w tym przypadku – gdzie rządzący pokazali co się dzieje na sesji, gdy temat jest dla nich niewygodny. Radni Forum Samorządowego i PiS nie chcieli dłużej rozmawiać na temat nagrywania komisji, to przegłosowali przez siebie złożony wniosek o zamknięcie dyskusji. Mają większość, następnie odrzucili nagrywanie komisji.

Petycję w tej sprawie pod obrady rady złożył jeszcze w lipcu Paweł Czyż, członek Zarządu Głównego Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin. Publikacja nagrań z komisji to norma np. w Tychach. Tam pomysł dobrą dekadę temu forsował ówczesny radny Jakub Chełstowski, dzisiaj marszałek.

Reklama

„Nie sądziłam że kogokolwiek w 2020 roku trzeba będzie przekonywać do tego, że jawność i transparentność działań władzy, jest jednym z filarów prawidłowo funkcjonującego samorządu, ale później dowiedziałam się, że zamierzacie państwo odrzucić te petycję” – mówiła na sesji Rady Miasta Katowice, Agnieszka Gargas-Zielińska reprezentująca Stowarzyszenie Mieszkańcy dla Katowic. Zaznaczyła, że komisje odbywają się w godzinach okołopołudniowych, więc mieszkańcy raczej nie mają szans udziału w nich. Wspomniała też, że protokoły nie oddają rzeczywistej dyskusji toczącej się na komisjach.

Mnożyli problemy

Maciej Biskupski, przewodniczący Rady Miasta Katowice (Forum Samorządowe) bardzo szybko przeszedł do mnożenia problemów w związku z nagrywaniem obrad komisji i sesji. W życie weszła ustawa o dostępności, która mówi o tym, że nagrane sesje i komisje muszą być transkrybowane.

„Będziemy musieli zlecać niestety przeprowadzenie tej transkrypcji, co szanowni państwo niestety też ani nie jest proste, ani nie jest szybkie do wykonania, też niestety nie będzie tanie. W sytuacji w której byśmy się zdecydowali na taki krok, aby nagrania audio z posiedzeń komisji również trafiały na strony Biuletynu Informacji Publicznej, również one musiałyby być poddane transkrypcji” – mówił Maciej Biskupski.

Miasto ma już firmę, której płaci 180 zł za godzinę transkrypcji, niezależnie od tego czy robi to człowiek czy komputer.

Radny Dawid Durał stwierdził, że miasto ma dużo „głupich wydatków”, a kilka razy mieszkańcy prosili go o nagrania z komisji. Według rajcy umieszczanie nagrań w sieci byłoby z korzyścią dla wszystkich.

„Uważam, że nie jest to jakiś wielki problem i ogromny wydatek. Prosiłbym, żeby pan przewodniczący się do tego ustosunkował” – mówił radny.

„Nie wiem do której części pana wypowiedzi mam się ustosunkować, nie będę do żadnej” – stwierdził Biskupski i tłumaczył, że komisje rady cieszą się niewielkim zainteresowaniem mediów i mieszkańców.

„Zainteresowanie jest praktycznie zerowe” – mówił przewodniczący rady, w kontekście transmisji online. Z tym, że jeżeli ktoś nie może uczestniczyć online w posiedzeniu komisji, to wcale nie oznacza, że nie zechce odsłuchać jej w odpowiednim dla siebie czasie. A dostęp do nagrań dla mediów czy miejskich aktywistów oznacza, że to co się dzieje na komisji dociera do szerszego grona mieszkańców.

Poza tym – były komisje tak ważne dla mieszkańców, że musieli brać wolne w pracy aby na nich być, niektóre nawet nagrywano i transmitowano online na żywo. Przewodniczący mówił też sporo o otwartości i transparentności działań w mieście.

„Uzyskanie informacji dotyczących tego jak miasto działa, dzisiaj jest bardzo proste i określone wieloma przepisami i tak na dobrą sprawę każdy z nas proszony o mieszkaniu przez mieszkańca o to, aby wyciągnąć jakąś informację robi to regularnie, nie mamy z tym żadnych problemów” – tłumaczył Maciej Biskupski. Z tym, że faktycznie jak miasto chce, to jest otwarte, jak nie chce, to wtedy pojawiają się problemy.

Propozycje radnych odnośnie użycia programów do transkrypcji nie została specjalnie poważnie potraktowana, sam przewodniczący wyliczył, że transkrypcja sesji i komisji może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych w skali roku. Tutaj warto zaznaczyć, że do spisania cytatów z sesji na potrzeby tego materiału, użyliśmy darmowego narzędzia Google stworzonego na potrzeby przeglądarki „Chrom”. Skuteczność narzędzia jest wysoka – w granicach 70-80 procent, a gdy ktoś wyraźnie mówi to nawet 90 procent. W tekście trzeba było wprowadzić drobne poprawki – przecinki, kropki etc. Choć faktycznie pojawił się problem w przypadku wypowiedzi jednego z radnych, który po prostu mówił bardziej niewyraźnie. W większości jednak transkrypcja automatyczna spisywała się zadowalająco.

Kolejny problem

Kolejnym problemem okazały się komisje wyjazdowe i ich nagrywanie. To też problem nie do przejścia, przynajmniej dla przewodniczącego rady, chociaż na rynku są niedrogie przenośne rejestratory dźwięku, które nawet z oddali potrafią nagrać rozmowę w dobrej jakości. W końcu nikt nie wymaga „radiowo-emisyjnego” nagrania z komisji wyjazdowej. Nie mniej jednak i w tym przypadku wyrosły góry nie do przejścia. Choć komisje wyjazdowe też są nagrywane, bo trzeba z nich zrobić protokół o czym przypomniała radna Barbara Wnęk-Gabor (KO).

„To jest chyba bodajże trzecia dyskusja, gdzie próbujemy zmierzyć się z tym tematem i jakby abstrahując od treści tej petycji, czy możemy powziąć, z racji tego że jawność, transparentność jest absolutnie wartością dzisiaj nadrzędną, czy możemy powziąć, że jakby abstrahując od tej petycji – spróbujemy się zastanowić jakie podjąć działania czy też inicjatywy tak żeby, no stało się zadość tym oczekiwaniom które wiążą się z tym że obrady komisji będą rejestrowane, będą publikowane. Być może możemy to po prostu zrobić już we własnym zakresie” – mówił radny Jarosław Makowski.

Jaskółką nadziei, choć niewielką, bo ten temat wraca od kilku lat i za każdym razem trafia na mur problemów ustawiony przez rządzących w Katowicach, jest stwierdzenie, że radni będą „zastanawiać” się nad tym tematem.

Otwarta i transparentna władza kończy dyskusję

Na wniosek radnej Krystyny Panek z Forum Samorządowego, radni przegłosowali zamknięcie dyskusji w tym punkcie. Innymi słowy rządząca większość zdecydowała argumentem siły, a nie siłą argumentu, że już nie chce rozmawiać na ten temat.

Większością głosów Forum Samorządowego i PiS odrzucono petycję. Za jej odrzuceniem głosowało 16 radnych. Radna Beata Bala z Koalicji Obywatelskiej miała problemy z głosowaniem. W wynikach glosowania odnotowno ostatecznie jej głos przeciw.

„Nie ma tutaj woli politycznej, katowiccy radni niestety nie chcą jawności, nie chcą transparentności wolą spotkania które bardziej przypominają spotkania poza urzędem publicznym i boją się ujawnienia nagrań chociażby w formie audio, tego co dzieje się na posiedzeniach Komisji Rady Miasta w Katowicach” – stwierdził Paweł Czyż, rzecznik Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin, który był autorem petycji do rady.

Reklama

3 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
13 + 20 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.