Reklama

Prezydent ogranicza dostęp do informacji radnym  i mieszkańcom, a sytuacja nie jest komfortowa nawet dla radnych z ugrupowania Marcina Krupy. „Miasto działa zgodnie z prawem” powtarzał jak mantrę jeden z rajców na ostatniej Komisji Transportu, na której radni nie mieli komu zadawać pytań, bo nikt z przedstawicieli urzędu ani władz miasta się nie zjawił. Nie odpowiadali na pytania radnych, nie odpowiadali na pytania i zarzuty mieszkańców – a ci mieli ich sporo. W końcu odpowiedzi pisemne dla radnych, którzy na ostatniej komisji też nie mogli zadawać pytań, bo nie było komu, zostały przygotowane w taki sposób, żeby po prostu nie można było powiedzieć, że ich nie ma. Informacje odnośnie jednego z punktów na komisję zostały nadesłane zaledwie na 3 godziny przed jej posiedzeniem, co uznano za skandal. Radni nie byli w stanie zapoznać się przed komisją z dokumentem, a te przypomnijmy odbywają się raz w miesiącu.

Reklama

Bojkot Komisji Transportu przez władze Katowic, to kara za zadawanie pytań i pojawianie się mieszkańców na posiedzeniach komisji, które są dla nich otwarte. Do tego pracami komisji kieruje radny opozycji Łukasz Borkowski (KO), który dopuszcza tych mieszkańców do głosu. Transport najwyraźniej w Katowicach to temat ważny i mieszkańcy przychodzą ze swoimi problemami, uwagami i zastrzeżeniami. Wiceprezydent Bogumił Sobula, pierwszy zastępca Marcina Krupy, na ostatniej sesji Rady Miasta Katowice tłumaczył bojkot komisji, na której nie będą pojawiać się wiceprezydenci ani urzędnicy.

– Przedstawiciele prezydenta mogą uczestniczyć w pracach komisji, mogą ale nie muszą. To że mogą, według mniej jest pewnym przywilejem, przywilejem dla obu stron – tłumaczył wiceprezydent. – To jest dla mnie trochę taki hybrydowy tryb, połączenie komisji śledczej i wiecu. O ile politycy, o ile za takich można uważać wiceprezydentów, mogą sobie z tym radzić, to tyle uważam, że naczelnicy, dyrektorzy miejskich jednostek do tej pory byli delegowani na tego typu komisję, czy na tę komisję, nie zasługują na to by być traktowani w taki sposób – mówił Bogumił Sobula.

Wiceprezydent nie sprecyzował dlaczego ta komisja jest bardziej stresująca dla urzędników od innych. Nie podał też zarzutów względem konkretnych zdarzeń. Po prostu, przychodzą mieszkańcy i pytają, radni też pytają. Nie jest to mile widziane.

„Smutna sytuacja”

– Smutna sytuacja, wydaje się, że bez precedensu wcześniej, co odbije się z pewnością na jakości debaty – podsumował brak urzędników na komisji jej przewodniczący Łukasz Borkowski. – Materiały (na posiedzenie komisji – red.) dostaliśmy, ale z dużym opóźnieniem – dodał.

Radny Dawid Kamiński (PiS) podkreślił, że sytuacja nie jest komfortowa i pytał czy podjęto próby zażegnania sporu. – Czy pan przewodniczący próbował, spotkał się z panem wiceprezydentem czy przewodniczącym rady? – pytał Kamiński.

Borkowski podkreślił, że zwrócił się z pismem do prezydenta Katowic, w sprawie rozmawiał też z przewodniczącym rady Maciejem Biskupskim. Nic to nie dało.

– Takie demonstracyjne nieprzychodzenie na komisję i określanie jej, że to jest komisja „wiecowo-śledcza” jest chyba niesprawiedliwe – mówił Jarosław Makowski (KO). Podkreślił, że dyskusje na tej ważnej dla miasta komisji bywały gorące, ale nigdy nie odbiegały od przyjętych norm.


– Reprezentujemy tutaj mieszkańców i to jest wydaje mi się kluczowa rzecz. Ta demonstracyjna próba pokazania siły i ignorowania komisji jest de facto ignorowaniem mieszkańców naszego miasta – dodał Makowski.


Radny Adam Szymczyk zauważył, że komisja obecnie może się odbywać korespondencyjnie. Skoro radni mogą wyłącznie zadawać pytania na piśmie, a odpowiedź uzyskają w przeciągu miesiąca, do tego nie ma nawet kogo pytać o kwestie uchwał, które ma opiniować komisja. – Praca Komisji Transportu już od dwóch miesięcy jest sparaliżowana – powiedział.

– Z mojego doświadczenia wynika, że jeżeli pan przewodniczący nie spotka się z panem prezydentem lub wiceprezydentem odpowiedzialnym za ten resort, nie uzgodnicie panowie ze sobą sposobu ale też i charakteru pracy tej komisji, to my się nie posuniemy dalej ani o krok. Żadne pismo tego typu tego nie załatwi – mówiła Krystyna Siejna, radna Forum Samorządowego, niegdyś wiceprezydent Katowic. Borkowski podkreślał, że jest gotowy do takiego spotkania.

– Pan przewodniczący trzeci raz nie potrafi powiedzieć, że spotka się, a nie, że jest gotowy do rozmowy – mówił Krzysztof Kraus z Forum Samorządowego. Kraus dobitnie zaznaczył, że ważny jest temat zajezdni autobusowej, o której chcieli rozmawiać przybili na komisję mieszkańcy, a nie „kto kogo, którędy powinien na co zapraszać”. Z tym, że chwilę później pod adresem miasta mieszkańcy mieli sporo pretensji i mówili nawet o działaniu niezgodnym z prawem. Niestety, urzędnicy nie byli na miejscu, żeby rozwiać ewentualne wątpliwości mieszkańców.

Radny Kraus natomiast kilka razy próbował ratować sytuację i jak mantrę powtarzał, że miasto działa zgodnie z prawem. O sprawie zajezdni będziemy jeszcze pisać.

Impas na Komisji Transportu ciągle trwa, koalicja Forum Samorządowego i PiS może bez problemu większością głosów odwołać przewodniczącego komisji – Łukasza Borkowskiego (KO). Zamiast tego konkretnego kroku, wolą paraliżować pracę komisji.

Reklama

1 Komentarz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
21 + 2 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.