Reklama

Odór pali w oczy, powoduje wymioty i budzi w nocy: Mieszkańcy Dąbrówki Małej i okolicznych dzielnic mają dość odoru, który ich dusi i budzi w nocy. Zarzucają miastu, że nic nie robi w kwestii ich problemu. – Dzieci wymotują, głowa boli, tak nie może dłużej być – mówi nam jedna z mieszkanek. – Niech se to weźmie Krupa do siebie – mówi inny mieszkaniec o sortowni odpadów należącej do miasta, to właśnie w niej mieszkańcy widzą źródło swoich kłopotów. Ewa Lipka, rzecznik Urzędu Miasta Katowice odmówiła nam wypowiedzi przed mikrofonem w sprawie tego, co miasto zrobiło w kwestii odoru. Mieszkańcy natomiast deklarują prezydentowi rozliczenie w trakcie nadchodzących wyborów.


We wtorek spotkaliśmy się z mieszkańcami głównie Dąbrówki Małej, ale też Burowca. Posłuchajcie, co nam powiedzieli:

Reklama

Dąbrówkę Małą mieszkańcy nazywają „wykańczalnią”. – Widziałam dzieci wychodziły do przedszkola i wracały, bo był taki smród, że nie mogły wytrzymać – mówi nam młoda matka, która żałuje, że przed rokiem kupiła mieszkanie w tej dzielnicy Katowic. – Mam dwójkę dzieci i w tej chwili żeby z nimi bezpiecznie wyjść na spacer, wsiadam w auto i wyjeżdżam do parku, bo boję się, że za chwilę zacznie śmierdzieć – dodaje mieszkanka Katowic.

– Reakcja miasta jest taka żeby dzwonić na Straż Miejską, która „tak, tak, my wszystko wiemy”. To jest żadna reakcja miasta, ale zacznie się reakcja miasta jeżeli przyjdą wybory i trzeba będzie na kogoś zagłosować. Ciekawa jestem, czy wtedy ktokolwiek, cokolwiek z tym zrobi – mówi nam mieszkanka osiedla Andersa.

– Sam fakt, że osoby, które powinny mieć kontakt z mieszkańcami, nie odzywają się, nie odpowiadają na maile, to też świadczy bardzo niekorzystnie – mówi inna mieszkanka. To nie jedyny głos, narzekający na reakcję magistratu. – Wydzwaniam notorycznie do Wydziału Kształtowania Środowiska, do Urzędu Miasta. Rozmawiam tam z pracownikami, ten pan kiedyś mi powiedział, że czuje się bezsilny, bo jego przełożeni w Urzędzie Miasta nie reagują na to – mówi inny mieszkaniec.

– Czemu to nie jest na Kostuchnie, na Podlesiu, czemu tam sobie tego nie wywiezą – pytał jeden z naszych rozmówców i usłyszał odpowiedz od innego katowiczanina: „Tam prezydent mieszka”. Mieszkańcy zaznaczyli, że południe miasta to jest sypialnia Katowic, północ to jest „wykańczalnia”.

Właściciel obiektu wynajmującego pokoje gościnne zapowiedział pozew przeciwko miastu, ponieważ traci klientów. – Goście pakują się i uciekają o 4.00 rano – mówi, a w internecie z końcem 2017 roku zaczęły się pojawiać niepochlebne opinie na temat smrodu panującego w rejonie obiektu.

Mieszkańcy przymierzają się też do akcji protestacyjnej przed Urzędem Miasta Katowice.

Mieszkańcy weszli do zakładu w Katowicach. Nosem lokalizowali źródło smrodu, którego podobno nie ma

Reklama

1 Komentarz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
30 − 2 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.