W Galerii ktoś porwał dziecko. Po kilku godzinach, gdy zamknięto drzwi wyjściowe z Galerii, znaleziono dziecko związane i ogolone „przygotowane do porwania” – w skrócie taką informacje podał serwis 112Katowice.info. Informacja poszła w świat, była mocno podawana dalej na Facebooku, ale tylko nieliczni zorientowali się, że serwis podał całkowitą nieprawdę. Dopytywani na facebookowym profilu o szczegóły porwania, nie byli w stanie ich podać, choć przyznali, że sposób ich działania jest słuszny, bo „ma duży odzew”. Koniec końców zmienili sami treść tekstu, de facto przyznając, że był kompletnie wyssany z palca, usunęli wpisy z Facebooka, a użytkownika zablokowali żeby czasami im nic innego nie skomentował. Niefortunnie dla nich, jednym z użytkowników, którzy zainteresowali się nieprawdziwym artykułem, bylem ja.
112Katowice.info mieli pecha. Co prawda na terenie Katowic działają serwisy, które uciszają użytkowników blokując ich na Facebooku, to w tym wypadku tak łatwo sprawy wyciszyć się nie da. Co prawda nie zdarza mi się zazwyczaj reagować na tego typu artykuły, a tych ostatnio pojawia się dość sporo. To tak zwane „fake news”, które tworzone są po to, żeby komuś zaszkodzić albo żeby nabić sobie tzw. odsłony. Z prawdą mają tyle wspólnego, co świnka morska z morzem.
Fake news czy clickbite?
4 maja serwis 112Katowice.info opublikował informacje zatytułowaną „Porywają dzieci”. W tekście można było znaleźć ckliwą historię o 4-letniej dziewczynce, którą planowano porwać w „Galerii”. Porwanie się nie udało, a dziecko znaleziono związane, ogolone i przebrane za chłopca w toalecie – „przygotowane do porwania” – jak to poetycko ujął autor.
Nie było podanych żadnych szczegółów odnośnie tego, gdzie konkretnie porwanie miało miejsce oraz kiedy. Kilka zdań później podlinkowano jedynie bardzo popularny w sieci filmik sprzed 2 lat z eksperymentu społecznego, w którym mężczyzna udowodnił, że bardzo łatwo można uprowadzić małe dziecko.
Wywiązała się dyskusja na Facebooku, bo nie tylko ja zareagowałem na nieprawdziwe treści podawane w serwisie, który liczy sobie prawie 7 tys. użytkowników na Facebooku.
– Celem tego artykułu było poruszenie ogólnego problemu. A sposób, w jaki to robimy uważamy za słuszny, bo odzew jest duży – odpowiedział na Facebooku serwis 112Katowice.info. Poniżej nasza dyskusja na facebooku, usunięta przez serwis.
W końcu serwis zmienił treść artykułu w sposób, który de facto przyznawał, że wcześniej podali nieprawdziwą informację. Do całej tyrady na temat porywanych dzieci dodali zdanie, które zupełnie zmienia wydźwięk całego artykułu. Poniżej treść przed i po edycji przez serwis. Co ciekawe, po zmianie tekstu zaapelowali do mnie o czytanie ze zrozumieniem.
112 się tłumaczy
Skontaktowałem się z redaktorem naczelnym serwisu 112Katowice.info i zadałem serię pytań, których nie można już tak łatwo zablokować, jak użytkownika na Facebooku. Zapytałem dlaczego serwis zamieszcza „artykuły”, a później zmienia ich treść przyznając, że fakty tam wymienione są faktami zmyślonymi?
– Wstęp wykorzystany w materiale pochodzi z popularnych legend krążących w sieci o porwaniach w hipermarketach i galeriach. Legenda ta jest tak wchodząca w umysł iż postanowiłem ją wykorzystać w moim ARTYKULE. Jak widać efekt poczytalności materiału jest ogromny. Dużo osób napisało do mnie wiadomości że właśnie czegoś takiego oczekiwali. Aby ich wyobraźnia pracowała w pełni przenikając w tą „legendę” – odpisał nam Wojciech Mehl.
Sam też przyznał, że pierwotna informacja była zmyślona. – Owszem materiał został edytowany zaraz po komentarzach, jakie pojawiły się pod postem. W materiale zostało dodane zdanie „Ta przedstawiona powyżej, uważana jest za jedną z największych legend.” oraz dodano cudzysłowy w nagłówku artykułu. Gdzie we wcześniejszej wersji tego nie było – stwierdził Mehl.
Sytuacja robi się coraz dziwniejsza z każdym zdaniem redaktora naczelnego 112Katowice.info. Z jednej strony pisze, że nie chciał wprowadzić nikogo w błąd, żeby zaraz oświadczyć, że nie opisuje konkretnej sytuacji, a przecież porwane dziecko w Galerii, to raczej konkretna sytuacja.
– Od samego początku materiał nie miał na celu nikogo wprowadzać w błąd, że taka sytuacja miała miejsce, w tym przypadku w Katowicach lub gdzieś na Śląsku. Dlatego nie podałem tam dat ani miejsca, gdzie to mogło się wydarzyć. Wszystkie materiały dodane u nas na stronie internetowej oraz funpage są zgodne z prawdą. A pisząc artykuł „ku przestrodze”, jak ten „Porywają Dzieci [FILM]” nie ma mowy o pisaniu nieprawdy lub kłamaniu, tak jak pozwolił sobie to Pan ująć. Gdyż nie ma tam opisanej konkretnej sytuacji, która miała miejsce i została przeze mnie zmistyfikowana lub „pokolorowana”. Całość tekstu w materiale znacząco wskazywała na to, iż jest to przestroga, a nie zdarzenie zwłaszcza dlatego że został tam umieszczony film z eksperymentu społecznego – poinformował nas Wojciech Mehl.
Co do blokowania komentarzy i użytkowników na Facebooku redaktor naczelny też miał sporo do powiedzenia.
– Co do usunięcia komentarzy pod postem – Owszem taka sytuacja miała miejsce. Zostało to zrobione w celu zniwelowania utworzenia mylnego zdania, które Pan zaczynał wyrabiać o w/w materiale. Oraz rzucając oskarżenia iż jestem kłamcą – zaznaczył Mehl.
Ta sytuacja pokazuje, że trzeba uważać co się czyta i podaje dalej. Jeżeli tekst nie ma autora, podaje daleko idące ogólniki, jest szokujący, ale mało konkretny, to mamy prawdopodobnie do czynienia z treścią nieprawdziwą.
Tak tez przyciaga sie ludzi do roznych dziwnych stron propagujacych przerozne teorie spiskowe, gdzie ze swieca szukac mazwiska autora.