W pierwszej połowie GieKSa zagrała słabo, a w drugiej katastrofalnie. Ostatecznie katowiczanie po raz kolejny w tym sezonie przegrali. Tym razem na własnym stadionie z Miedzią Legnica 0:1.
W pierwszych 45. min. przewagę mieli gospodarze, a gra toczyła się głównie na połowie Miedzi. Mimo tego podopieczni trenera Piekarczyka stworzyli tylko jedną akcję, po której mogli objąć prowadzenie. W 36. min. po dośrodkowaniu Bębenka z prawej strony do piłki doskoczył Burkhardt, ale jego strzał o centymetry minął słupek bramki Smuga. Legniczanie w pierwszej połowie ani razu nie przedarli się pod pole karne gospodarzy.
W drugiej połowie role się odwróciły. GKS w tym czasie nie był w stanie stworzyć ani jednej dogodnej sytuacji podbramkowej, za to goście z minuty na minutę atakowali coraz niebezpieczniej. Wreszcie w 81. min. po dośrodkowaniu z rzutu wolnego do piłki wyskoczył Telichowski, który umieścił futbolówkę w siatce. Sędzia dopatrzył się jednak w tej sytuacji spalonego i nie uznał bramki. Ulga wśród kibiców GieKSy nie trwała jednak długo. Najpierw w 86. min. czerwoną kartkę otrzymał Kamiński, a dwie minuty później miedziowa jedenastka zdobyła jedyną bramkę w tym spotkaniu. Jej strzelcem został Tomasz Midzierski.
GKS przegrał kolejne spotkanie i po sześciu kolejkach zajmuje 14. miejsce w tabeli, mając tylko dwa punkty przewagi nad ostatnim Rozwojem. Z taką grą jak dotychczas katowiczan czeka ciężka walka o utrzymanie w pierwszej lidze, a walkę o jakiekolwiek większe cele można spokojnie wsadzić między bajki.
GKS Katowice – Miedź Legnica 0:1
Bramki: Midzierski (88)
GKS: Kuchta – Pielorz, Kamiński, Jurkowski, Pietrzak, Frańczak, Duda (61 .Trochim), Leimonas, Bębenek (82. Wołkowicz), Burkhardt (90. Ciechański), Goncerz
Miedź: Smug – Bartczak, Stasiak, Midzierski,Telichowski, Łuszkiewicz, Cierpka, Daniel, Łobodziński (86. Garuch), Gancarczyk (63. Trifonov), Ślusarski (72. Labukas)
Ż.kartki: Kamiński, Goncerz – Telichowski, Labukas
Cz.kartki: Kamiński (86)
Najwyższy czas rozwiązać ten klub, dość już wstydu jak za kopaczy tak i za kiboli.
15 mln (naszych) publicznych pieniędzy wysupłanych z kasy miejskiej na katowicką Barcelonę to zdecydowanie za mało. Marcinek powinien pomyśleć o podwojeniu lub potrojeniu tej kwoty. Kto przy zdrowych zmysłach będzie biegał za tak śmieszne pieniądze?