GieKSa przegrywała już z Unią 0:3, żeby w ciągu 7 minut doprowadzić do wyniku 4:3. Ostatecznie mecz skończył się w regulaminowym czasie remisem 6:6 i o jego losach zadecydowała dogrywka, w której lepsi okazali się hokeiści Unii.
Do czwartego spotkania finału Tauron Hokej Ligi GieKSa przystąpiła w tym samym zestawieniu co wczoraj. Od początku przewagę na lodzie osiągnęli gospodarze, którzy jednak długo nie potrafili znaleźć sposobu na Murraya. O losach pierwszej tercji zdecydowały kary najpierw w 11 min. dla Olssona, a potem w 13 min. dla Varttinena. Co prawda katowiczanom udało się wybronić w podwójnym osłabieniu, ale chwilę po powrocie na lód Szweda, Ackered potężnym strzałem otworzył wynik meczu. Od tego momentu pojedynek się wyrównał, a w końcówce GieKSa miała dwie świetne okazje do wyrównania. W 19 min. Karjalainen popełnił fatalny błąd i wyłożył krążek Olssonowi, Lundin jednak wykazał się swoim kunsztem. Podobnie jak kilkadziesiąt sekund później, kiedy wybronił sytuację sam na sam z Fraszką.
Druga odsłona rozpoczęła się dla GieKSy fatalnie, bo już w 21 min. Ahopelto podwyższył wynik spotkania. Minutę później było już 0:3, a krążek w siatce umieścił Lorraine. Po tych dwóch ciosach trener Jacek Płachta poprosił o czas, co przyniosło szybki efekt, bo po golach Cooka i Monto w 26 min. znów było tylko jednobramkowe prowadzenie Unii. W 30 min. dwuminutową karę otrzymał Ackered. W 31 min. powinien być remis, ale Olsson z bliska nie trafił do pustej bramki. Co się odwlecze, to nie uciecze, bo chwilę później Manto pokonał Lundina i utonął w objęciach swoich kolegów. Na tym jednak się nie skończyło, bo w tej samej minucie po uderzeniu Cooka golkiper gospodarzy musiał wyciągać gumę z siatki po raz czwarty. Tym razem to oświęcimianie wzięli czas i uspokoili grę, a w 38 min. Kowalówka dobijając krążek po strzale swojego kolegi pokonał Murraya. Tym samym po pełnej emocji drugiej tercji był remis 4:4.
Trzecia część znowu zaczęła się źle dla GieKSy, bo w 42 min. piątą bramkę dla Unii zdobył Ahopelto. W 45 min. karę otrzymał Murray, co skończyło się trafieniem do siatki Kaleinikovasa. Sędziowie jednak bramki nie uznali, co spotkało się z falą bluzgów ze strony oświęcimskich kibiców. W 48 min. przed szansą na wyrównanie stanął Bepierszcz, który przegrał w sytuacji sam na sam z Lundinem. Minutę później Trójkolorowi mieli jednak powody do radości po trafieniu Iisakki, który ponownie doprowadził do wyrównania. W 51 min. na ławkę kar powędrował Varttinen. Tym razem Unia nie zmarnowała tej szansy i znów wyszła na prowadzenie po golu Heikkinena. GieKSa nie składała jednak broni i w 54 min. Pasiut wykorzystał podanie Varttinena i było 6:6. Choć obie ekipy miały jeszcze swoje szanse, żadnej nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść i o losach pojedynku, podobnie jak wczoraj, zadecydowała dogrywka, w której tym razem lepsi okazali się oświęcimianie. Tym samym w pojedynku do czterech zwycięstw jest remis 2:2.
Unia Oświęcim – GKS Katowice 7:6 (1:0, 3:4, 2:2, d. 1:0)
Bamki: Ackered, Ahopelto (2), Lorraine, Kowalówka, Heikkinen (2) – Cook (2), Monto (2), Issakka, Pasiut
Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, Kowalówka R. – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Denyskin, Krzemień, Lorraine – Noworyta, Łoza, Kowalówka S., Wanat, Sołtys.
GKS Katowice: Murray, Kieler – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, IIsakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Olsson, Michalski, Marklund – Lebek, Maciaś, Hitosato, Smal, Kovalchuk.