Reklama

W pierwszym spotkaniu finału Tauron Hokej Ligi Unia Oświęcim zasłużenie pokonała w Satelicie GKS Katowice 3:2.

Do składu Trójkolorowych po kilkutygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją wrócił Santeri Koponen. Unia rozpoczęła pierwsze finałowe spotkanie z wielkim tupetem i już w 49 sekundzie objęła prowadzenie po trafieniu Lorraine’a. W kolejnych minutach goście nadal atakowali, a GieKSa wyglądała tak, jakby wciąż przebywała w szatni. Z czasem pojedynek się wyrównał, choć nadal to oświęcimianie stwarzali znacznie większe zagrożenie pod bramką Murraya. Najbliżej podwyższenia prowadzenia byli w 17 min., kiedy Karjalainen trafił w słupek. Obrońcy tytułu mistrzowskiego atakowali rzadko. Najlepszą okazję mieli w 8 min., kiedy najpierw Iisakka próbował szczęścia strzałem z zakrystii, a następnie odbity krążek uderzył Monto. W obu przypadkach górą jednak okazał się Lundin. Po pierwszych dwudziestu minutach było więc w pełni zasłużone, jednobramkowe prowadzenie Unii.

Reklama

W 24 min. sędziowie odgwizdali karę dla Diukiwa, co katowiczanie skrzętnie wykorzystali i Marklund z najbliższej odległości umieści krążek w siatce. Minutę później kontuzji nabawił się Sokay, który niestety nie wrócił już do gry. W 28 min. to GieKSa musiała grać w osłabieniu po karze dla Murraya, którą odsiedział za niego Bepierszcz. Grający w przewadze goście rozmontowali obronę Trójkolorowych i Olsson Trkulja dobił strzał Kaleinikovasa i ponownie wyprowadził ich na prowadzenie. W 34 Unia została ukarana za nadmierną ilość zawodników na lodzie. Katowiczanie znów byli blisko wyrównania, ale Koponen nie trafił w dobrej pozycji do pustej bramki. W 35 min. drugi zawodnik oświęcimian wylądował na ławce kar i przez 31 sekund gospodarze grali w przewadze 5:3. Pomimo głośnego dopingu publiczności nie udało im się jednak pokonać Lundina. Po powrocie na lód Ackereda GieKSa nadal grała w przewadze, ale jedyne, co udało jej się osiągnąć, to strzał w słupek Delmasa. W ostatnich sekundach w dobrej sytuacji znalazł się jeszcze Pasiut, ale nie trafił do bramki i po dwóch tercjach było 2:1 dla przyjezdnych.

Trzecia odsłona rozpoczęła się rewelacyjnie dla podopiecznych trenera Jacka Płachty, bo już w 41 min. wyrównującą bramkę zdobył Grzegorz Pasiut. Kolejne minuty to zacięta walka z obu stron. W 47 min. w sytuacji sam na sam z Murrayem znalazł się Kaleinikovas i Unia po raz trzeci w tym meczu wyszła na prowadzenie. Od tego momentu mądrze grający oświęcimianie skutecznie się bronili i nie dawali katowiczanom przeprowadzić żadnej groźniejszej akcji. Gospodarzom nie pomogło nawet to, że w końcówce przez ponad minutę grali w przewadze 6:4. Ostatecznie mecz skończył się więc w pełni zasłużoną wygraną oświęcimian 3:2, którzy tym samym objęli prowadzenie 1:0 w rywalizacji do czterech zwycięstw. Kolejne spotkanie już jutro, ponownie w Satelicie.

GKS Katowice – Re-Plast Unia Oświęcim 3:2 (0:1, 1:1. 1:1)

Bramki: Marklund, Pasiut – Lorraine, Olsson Trkulja, Kaleinikovas

GKS Katowice: Murray, Kieler – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Olsson, Sokay, Marklund – Lebek, Maciaś, Hitosato, Smal, Michalski.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, Kowalówka R. – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkenen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Denyskin, Olsson Trkulja, Lorraine – Noworyta, Łukawski, Kowalówka S., Krzemień, Sołtys.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
16 + 15 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.