Dziecko zaginęło w Katowicach. Dziewczynka szukała swojej mamy, trafiła do sąsiedniej miejscowości, gdzie pomogli jej mieszkańcy. 7-latka przyjechała do Tychów autobusem, była bosa i zaniedbana.
Zdarzenie miało miejsce piątek. Policja otrzymała zgłoszenie, że w rejonie sklepu przy ulicy Bielskiej w Tychach znajduje się zaniedbana 7-letnia dziewczynka.
– W rozmowie ze zgłaszającą oraz z dziewczynką ustalono, że była ona bez butów i miała przyjechać sama autobusem z Katowic do Tychów. Zgłaszająca wraz z innymi osobami zainteresowała się losem bosej, samotnej dziewczynki i zakupiła jej buty i coś do jedzenia oraz natychmiast powiadomiła mundurowych – informuje Barbara Kołodziejczyk z tyskiej policji. – Pomimo tego, iż dziewczynka była bardzo komunikatywna i rezolutna, nie udało się ustalić jej adresu zamieszkania. Ostatecznie po dokładnym rozpytaniu i pomocy policyjnych systemów informatycznych, policjanci ustalili adres jej wujka, który zamieszkiwał w Katowicach – dodaje.
Następnie powiadomili mundurowych z Katowic w celu potwierdzenia tej informacji. Natomiast w w międzyczasie okazało się, że mama 7-latki zgłosiła się na katowicki komisariat, aby zgłosić zaginięcie swojej córki.
– Tyscy wywiadowcy przekazali 7-letnią dziewczynkę pod opiekę matki. Najprawdopodobniej wyszła ona bez słowa i boso z domu nie powiadamiając nikogo ponieważ zobaczyła przez okno, że jej mama gdzieś wychodzi – informuje policja.
Tutaj słowa uznania należą się mieszkańcom Tychów, którzy zainteresowali się losem dziecka i powiadomili policję, to jeszcze kupili jej obuwie i jedzenie.
szacun