foto: Rozwój Katowice
Reklama

Poniżej prezentujemy wywiad z kierownikiem Rozwoju Katowice Marcinem Nowakiem, który opowiada o problemach klubu i niewystarczającej współpracy z Urzędem Miasta Katowice.

Grzegorz Wójkowski: Wystosowali Państwo kilka dni temu list do prezydenta Marcina Krupy. Padły w nim m.in. mocne słowa o poczuciu opuszczenia i dyskryminowania. Dlaczego?

Reklama

Marcin Nowak: Jest to efekt tego, jak od dłuższego czasu czujemy się traktowani przez urząd miasta. Od co najmniej czterech lat, od kiedy gramy na szczeblu centralnym, sygnalizujemy, że nie da się funkcjonować na tym szczeblu rozgrywkowym bez realnego wsparcia miasta. Paradoksalnie kilka lat temu, kiedy graliśmy w drugiej lidze, w jednym sezonie otrzymaliśmy ponad 700 tys. zł, co znacznie przekracza tegoroczne wsparcie, a przecież obecnie awansowaliśmy do pierwszej ligi.

Poza tym przykre jest to, że od momentu awansu nie udało nam się spotkać z prezydentem Marcinem Krupą mimo tego, że wielokrotnie o to prosiliśmy.

Ostatnią kwestią jest wielka dysproporcja w finansowaniu Rozwoju i GKS-u. Kilkanaście milionów, jakie otrzymał w tym roku GKS jest nieporównywalne ze wsparciem dla naszego klubu i uważamy, że jest to nie do przyjęcia. Chcę tu podkreślić, że nie chodzi nam o to, żeby zabierać coś GKS-owi, bo my także życzymy temu klubowi sukcesów i awansu do ekstraklasy, ale żeby dysproporcje we wsparciu udzielanym przez miasto były zdecydowania mniejsze.

GW: Proszę powiedzieć, jakie wsparcie z miasta otrzymał Rozwój w tym roku?

MN: W tym roku otrzymaliśmy z urzędu łącznie 530 tys. zł, z czego 100 tys. w konkursie na szkolenie młodzieży i 430 tys. w konkursie na tzw. sport kwalifikowany. Zresztą warto dodać, że w konkursie na sport seniorski na cały 2015 r. dla wszystkich katowickich klubów, niezależnie od uprawianej dyscypliny sportu, miasto przeznaczyło łącznie 2.900.000 zł. Na szkolenie dzieci i młodzieży w całym roku wszystkie klubu otrzymały natomiast 900.000 zł. Daje to łącznie kwotę 3.800.000 zł na sport dziecięcy, młodzieżowy i seniorski w całych Katowicach. Porównanie tej kwoty z 13 milionami, jakie dostał w tym roku GKS, pokazuje, że coś tutaj nie gra.

Do tego miasto wydaje miliony złotych na organizację wielkich imprez jedno czy kilkudniowych, z których pod względem czysto sportowym nie ma żadnego pożytku. W momencie, gdy sport w Katowicach merytorycznie kuleje, uważam, że należy się zastanowić, jaki sens jest to robić, skoro wiele klubów sportowych ledwo wiąże koniec z końcem lub upada, a sukcesów praktycznie nie ma. No chyba, że za nie uważamy pojedyncze sukcesy niszowych dyscyplin sportu lub zdobycze reprezentantów katowickiej AWF, które oczywiście są ważne i potrzebne, ale umówmy się, że wkład merytoryczny i finansowy Miasta Katowice jest w tym przypadku znikomy, a źródło powodzenia tkwi zupełnie gdzie indziej.

GW: Prosicie państwo prezydenta miasta o większe wsparcie finansowe. Jakie środki musielibyście otrzymać, żeby spokojnie funkcjonować?

MN: Tutaj rozmawiamy o dwóch różnych kwestiach. Pierwszą sprawą jest wsparcie bieżące, żeby zakończyć ten rok bez zadłużenia, tak jak dotychczas zawsze nam się to udawało. W tym przypadku mowa jest o mniej więcej milionie złotych, co wynika m.in. z konieczności dostosowania naszego stadionu do wymogów pierwszoligowych.

Drugą kwestią jest spokojne funkcjonowanie klubu. Kalkulujemy, że do utrzymania klubu na szczeblu centralnym potrzebujemy 1,5-2 miliony złotych rocznie z urzędu miasta i drugie tyle, które jesteśmy w stanie wypracować sobie sami, tak jak robimy to dotychczas. Proszę zwrócić uwagę, że mówię tu o wsparciu miasto w wysokości 50% budżetu, a jest wiele klubów, w tym spółka GKS Gieksa, gdzie wsparcie miasta bywa niewiele mniejsze niż 100%.

Chcę tu dodatkowo podkreślić, że jesteśmy gotowi do rozmów z miastem, które z działań, jakie realizujemy, może być finansowane z pieniędzy publicznych, a na które mamy szukać środków sami. Myślę, że docelowo priorytetami, na których miasto powinno się skupić programując wydatkowanie środków publicznych jest zapewnienie infrastruktury oraz finansowanie procesu szkolenia młodzieży. W tej chwili w Rozwoju mamy grupę ponad 300 chłopaków, w tym czterech młodzieżowych reprezentantów Polski, którzy przychodzą do nas codziennie na treningi. Poza walorem czysto sportowym, należy pamiętać, że ci młodzi ludzie nie wystają w bramach czy nie siedzą całe dnie przed komputerami, co już jest wartością samą w sobie. Myślę, że nie trzeba tłumaczyć panu prezydentowi, jaki wpływ ma uprawianie sportu na wychowanie młodzieży i jak wielu ludzi, na czele z Arkadiuszem Milikiem, dzięki sportowi wyszło na ludzi.

GW: Ponad 300 chłopaków i 100 tysięcy zł dotacji na cały rok, muszę przyznać, że ta suma rzeczywiście nie rzuca na kolana.

MN: Proszę pana, u nas trenerzy zarabiają miesięcznie po 600 zł netto, co patrząc na jakość szkolenia jaką mamy, jest pewnie ewenementem w Polsce. Mimo tego liczba drużyn młodzieżowych, które utrzymujemy, powoduje, że dotacja nie starcza nawet na wynagrodzenia dla szkoleniowców. A przecież musimy ponosić całą masę innych kosztów, m.in. wynajem obiektów, autobusów, zakup sprzętów, opłaty sędziowskie czy obsługa medyczna. Nie wspominając już o takich rzeczach jak np. dofinansowania obozów sportowych. Żeby w dobrych warunkach pracować z taką ilością młodzieży, którą mamy, na samo tylko szkolenie potrzebujemy rocznie około miliona złotych. To jest więc więcej niż miasto przeznacza na cały sport młodzieżowy w mieście. Jak możemy więc oczekiwać, że młodzi katowiczanie w przyszłości będą odnosić jakieś sukcesy na arenach międzynarodowych? Jest to zupełnie nierealne.

GW: Proszę a zakończenie powiedzieć, jaki może być czarny scenariusz, jeśli mimo państwa apeli urząd nie wesprze klubu?

MN: Szczerze mówiąc trudno mi wyobrazić sobie, żeby urząd w tej sytuacji mógł nam odmówić jakiejkolwiek pomocy. Gdyby jednak tak się stało, to możliwe są wszystkie scenariusze, łącznie z wycofaniem drużyny z rozgrywek pierwszej ligi, a nawet likwidacją klubu. W zarządzie klubu zasiadają osoby odpowiedzialne i w związku z tym nie wyobrażamy sobie, że będziemy ludziom czy firmom obiecywać wirtualne pieniądze, a później nie odbierać telefonów. W wielu klubach takie sytuacje miały i mają miejsce, u nas na pewno nie.

GW: Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę, żeby udało się państwu w najbliższym czasie porozumieć z władzami miasta.

MN: Ja również dziękuję za rozmowę.

Reklama

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
13 + 30 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.