Jadąc ulicą Załęską funkcjonariusze straży miejskiej zauważyli kłęby czarnego dymu unoszącego się nad placem budowy na ulicy Szadoka. Jak zwykle w tego typu przypadkach podjęto interwencję – jak się okazuje mieszkańcy Katowic stosunkowo często palą stare meble, szmaty, pojemniki po butelkach lub inne tworzywa sztuczne.
– Po dotarciu na miejsce uderzył ich intensywny zapach palonego plastiku i substancji ropopochodnych. Jak się okazało, w ognisku palącym się na terenie budowy znajdowały się plastikowe butelki i inne pojemniki niewiadomego pochodzenia. Mężczyzna, który podpalił tę stertę odpadów nie chciał przyznać się do winy. Tłumaczył, że po przypadkowym wylaniu ropy doszło do samozapłonu. Dopiero, kiedy mundurowi uświadomili sprawcy w jakiej temperaturze pali się ropa, musiał przyznać, że to on podpalił śmieci. Został ukarany grzywną w postaci mandatu karnego – informuje katowicka straż miejska.
Straż miejska z upoważnienia Prezydenta Miasta Katowice i zgodnie z ustawą Prawo Ochrony Środowiska ma możliwość wstępu na teren posesji, przeprowadzania badań i wykonywania czynności kontrolnych. – Spalanie odpadów to proceder niezgodny z prawem i bardzo szkodliwy dla naszego zdrowia. Powszechnie wiadomo, że podczas spalania plastiku, opakowań z impregnowanej tektury, opon czy innych nie nadających się do tego przedmiotów wydzielają się liczne związki chemiczne, które mają katastrofalne skutki dla naszego zdrowia – czytamy w komunikacie straży.