Reklama

Największymi wyzwaniami nowych władz Katowic na najbliższe 8 lat będą poruszenie problemu demografii oraz pokazanie, że magistrat jest w stanie „zadbać o stare”. Stwierdzenie to w takim samym stopniu tyczy się infrastrukturalnego oblicza miasta jak i polityki względem zacnego grona seniorów, których z każdym kolejnym rokiem będzie przybywać – pisze Dawid Ślusarczyk

Problem z demografią jest o tyle trudny, że dopóki nie jest bardzo źle, jej sprawie nie poświęca się wystarczająco wiele uwagi. Gdy jednak tendencje demograficzne nabiorą niekorzystnego kształtu, odzyskanie kontroli nad niektórymi czynnikami wpływającymi na jej tempo wymaga sporego zaangażowania finansowego i organizacyjnego – a i to nie daje gwarancji że sytuacja demograficzna kiedykolwiek będzie pod pełną kontrolą.

Reklama

Perspektywa kreślona w prognozach przewiduje, że przez kolejne 35 lat liczba mieszkańców Katowic skurczy się o niemal 100 tyś. osób, a Katowice roku 2050 znacząco utracą swoją pozycję w kraju oraz samej aglomeracji. Mniej mieszkańców to także mniejsze dochody miasta, choć jednocześnie wydatki na utrzymanie bieżącej infrastruktury nie powinny się obniżyć. Trudno uznać taką wizje za inną niż mocno pesymistyczną.

Mówiąc obrazowo, zła sytuacja demograficzna miasta jest dla nas niczym biedaszyb pod naszym domem. Im dłużej będziemy oczekiwać w bezczynności, naiwnie licząc na pozytywną zmianę bez naszego aktywnego zaangażowania w rozwiązanie, tym bardziej nasz dom osiądzie a skutki tego osiadania będą dla nas bardziej dotkliwe.

Nie walcząc o demografię i z odpływem mieszkańców podkopujemy wszystkie przyszłe starania o podnoszenie jakości życia w mieście – a przecież to jakość życia i jego koszty decydują o tym czy warto gdzieś zamieszkać, czy też nie. Pozycja stolicy Województwa Śląskiego na wiele się nie zda, jeśli  będziemy odpychać inwestorów słabnącym potencjałem społecznym miasta oraz wyraźnie wyższymi cenami nieruchomości czy opłatami. Właśnie dlatego nowa strategia rozwoju Katowic musi uznawać problem negatywnej sytuacji demograficznej za priorytetowy do rozwiązania.

Jest jakaś szczególna ironia w tym, że jedno z najmłodszych miast w Polsce jest zagrożone statusem najstarszego demograficznie dużego miasta. Dzisiaj Katowice tracą wiele na tym, że 30 lat temu problem negatywnych tendencji demograficznych został zbagatelizowany. Jedyne co mogliśmy robić przez kilka ostatnich dekad to walczyć o podnoszenie jakości życia i obserwować jak bardzo spadają słupki, próbując odgadnąć czemu tak się dzieje. Działania podjęte 30 lat temu mogły być odczuwalne dzisiaj, dlatego jeśli kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców w jedną lub w drugą stronę robi miastu jakąkolwiek różnicę, powinniśmy czym prędzej pomyśleć o rozwiązaniu problemu lub ograniczeniu jego skutków. Nawet jeśli te były by wyraźne dopiero za lat 20.

Drugim priorytetem magistratu powinno być pokazanie, że w Katowicach dba się o stare. Jeśli przeanalizujemy  które dzielnice się rozwijają a w których kumulują się negatywne procesy społeczne czy gospodarcze, szybko dostrzeżemy, że mapa tych ostatnich pokrywa się z mapą starych dzielnic Katowic. Nie bez powodu do rewitalizacji w kolejnych latach wskazano Śródmieście, Koszutkę, Załęże, Janów-Nikiszowiec, Szopienice-Burowiec, Bogucice, Zawodzie oraz Wełnowiec-Józefowiec. Jednocześnie, tylko południowe dzielnice zyskują nowych mieszkańców, których rozwój następuje głównie poprzez proces nieskoordynowanego rozlewania się niskiej zabudowy jednorodzinnej, bez równoczesnego zapewnienia mieszkańcom komfortowego dostępu do usług np. edukacyjnych lub transportowych w otoczeniu ich zamieszkania – co także generuje koszty na miejskim rachunku.

Wybudowanie czegoś nowego zawsze przychodziło nam bardzo łatwo, co innego zadbanie o należyte funkcjonowanie oraz wygląd po „okresie nowości”. Przykłady tego widzimy na katowickim Rondzie, na placu pod Spodkiem, na dzielnicowych placach bądź skwerach, stale zabrudzonej ulicy Mariackiej a nawet na Nikiszowcu, który zwykle jest pierwszym kontrargumentem w dyskusji o problemie. Już dzisiaj Nikiszowiec traci na niedoróbkach przy przeprowadzonym zaledwie kilka lat temu remoncie. Nie ma co udawać że problem samochodów parkujących na Placu Wyzwolenia został rozwiązany. Walające się po dzielnicy śmieci, brak toalet, kiepska komunikacja z dzielnicami ościennymi oraz problemy z bezpieczeństwem sprawiają, że dzielnica, mimo ogromnego potencjału i bezdyskusyjnych walorów, nadal traci mieszkańców. Warto o tym pamiętać przede wszystkim dlatego, że prędzej czy później każda inwestycja przestanie być nową a wtedy jej utrzymanie będzie wymagało zdecydowanie większego zaangażowania niż dotychczasowe.

Nowe podejście władze miasta powinny przyjąć także względem seniorów – dziś miasto nie należy do miejsc szczególnie przyjaznych osobom w wieku 60+. Dopiero pod koniec 2013 roku w Katowicach uruchomiono program, który ma na celu wyciągnięcie seniorów z domu i odepchnięcie od nich zagrożenia wykluczeniem społecznym. Sam fakt powołania Rady Seniorów Miasta Katowice ma także dowodzić iż w obszarze wsparcia miasta dla tej grupy społecznej pozostaje bardzo wiele do zrobienia. Rada seniorów oraz program to, w skali miasta do rangi jakiego aspirują Katowice, mimo wszystko za mało, biorąc pod uwagę ogólną przyjazność przestrzeni miejskiej czy ofertę sportową i kulturalną adresowaną głównie dla seniorów – nawet dzisiaj mało które zajęcia w katowickich domach kultury dedykowane są przede wszystkim seniorom.

Okres wyborczy minął, okres świąteczny też jest już za nami. Pora dowiedzieć się co w kwestiach ważnych dla mieszkańców zamierzają zrobić nowe władze Katowic.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
11 + 20 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.