Strażniczki wystraszyły kiboli, którzy mazali po ścianach w Katowicach. Pseudokibice właśnie mazali farbami ścianę jednego z budynków przy ulicy Słonecznej w Katowicach, kiedy trafiły na nich dwie patrolujące miasto strażniczki. Bohomazy w wykonaniu swoich kolegów obserwowała grupa około 10 mężczyzn. Gdy zobaczyli strażniczki wszyscy wpadli w popłoch i rozbiegli się niczym afrykańskie gazele.
Malarzy amatorów zauważyły strażniczki miejskie patrolujące teren Koszutki i Wełnowca.
– Pięciu mężczyzn malowało symbole klubu sportowego. W rękach trzymali pędzle i farby – mówi Jacek Pytel ze Straży Miejskiej w Katowicach. – Na widok interweniujących strażniczek zaczęli uciekać. Uciekać zaczęła też znajdująca się w pobliżu około dziesięcioosobowa inna grupa mężczyzn, która najprawdopodobniej przyglądała się „malarzom”. Każdy z nich uciekał w innym kierunku – dodaje.
Popłoch, który zasiały strażniczki spowodował wiele zamieszania, ale funkcjonariuszki postanowiły biec za jednym z „niespełnionych artystów”. Ten w trakcie swojego dzikiego pędu zgubił telefon komórkowy. Wypadł mu z kieszeni. Niestety, dobre do biegania spodnie przykładowo z tak szlachetnych materiałów jak ortalion czy dres, znakomicie sprawdzają się podczas ucieczki, ale rzeczy pozostawione w kieszeniach – niestety nie zachowują się stabilnie, a czasami nawet wypadają.
– W tym momencie mężczyzna zaczął nawoływać wszystkich do powrotu, krzyczał do strażniczek używając wulgaryzmów – mówi Jacek Pytel. Strażniczki wycofały się, ale telefon zabrały ze sobą i przekazały policji.
Obecnie mundurowi z Katowic poszukują właściciela telefonu, który zawsze może zgłosić się po niego do komisariatu. W sprawie malowania ścian prowadzone są czynności sprawdzające w kierunku artykułu 288 – tj. zniszczenie mienia.