Obraz, który można było zobaczyć na placu Szewczyka / fot. Fundacja Życie i Rodzina / zycierodzina.pl
Reklama

Makabryczny baner w centrum Katowic. W Katowicach co jakiś czas zbierane są podpisy pod projektem ograniczającym aborcję. Zbiórkom towarzyszy drastyczny baner, przedstawiający rozczłonkowane dziecko. – Skoro ludzie mówią o aborcji, to warto żeby zobaczyli jak ona wygląda – mówi nam Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina. O ile w zbiórce podpisów i zgromadzeniom publicznym nie ma nic złego, to epatowanie makabrycznymi obrazami w przestrzeni publicznej, to już zupełnie inna sprawa.

Można je zobaczyć głównie na ul. Stawowej, placu Szewczyka, a także na Rynku. Drastyczne zdjęcie przykuwa uwagę, ale też może wywołać szok. Właśnie oburzony fotografią mieszkaniec zgłosił się do nas z prośbą o interwencję.

Reklama

– Czy miasto wraz ze służbami typu policja nie są w stanie nic zrobić z takimi banerami w miejscach publicznych? Wolno tego typu zdjęcia pokazywać publicznie bez żadnych konsekwencji? – napisał do nas pan Krzysztof. Faktycznie zdjęcie jest makabryczne i mieszkańcy interweniują na policji.

– Wpływają do nas takie zgłoszenia od mieszkańców – powiedziała nam Aneta Orman z katowickiej policji. W 2016 roku policja wszczęła postępowanie wyjaśniające w kwestii wykroczenia z tytułu artykułu 141 Kodeksu Wykroczeń.

Art. 141. Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1 500 złotych albo karze nagany.

Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego Katowice-Zachód, który w marcu ją umorzył.

Miasto wydaje zgodę, niech mieszkańcy reagują

Na zgromadzenie zgodę wydaje Urząd Miasta Katowice. Zapytani przez nas o drastyczną grafikę urzędnicy argumentują, że po prostu udzielają zgody. Jak mieszkańcom przeszkadza, to niech wezmą sprawy w swoje ręce i zawiadomią odpowiednie służby.

– Jedną z podstawowych zasad demokracji – o ile nie naruszają one obowiązującego prawa – jest możliwość manifestowania swoich poglądów. Jeżeli ktokolwiek uzna, że prawo zostało złamane – może zawsze powiadomić o takiej sytuacji policję. Jeśli nie ma przesłanek, że zgromadzenie może naruszać obowiązujące przepisy prawa – miasto w swoim obowiązku musi przyjąć zgłoszenie o planowanym zgromadzeniu, a następnie umieścić je na stronach BIP oraz powiadomić o nim służby – stwierdziła Ewa Lipka rzecznik katowickiego magistratu.

Miasto jednak zdaje się nie jest wcale takie bezradne, bo może rozwiązać trwające już zgromadzenie.

–  Prawo o zgromadzeniach nie nakłada na organizatora wskazania w zawiadomieniu o zamiarze zorganizowania zgromadzenia szczegółowego sposobu jego odbycia się, w tym środków przekazu jakimi będą posługiwać się jego uczestnicy – wyjaśnia Aleksander Oliwa, prawnik ze Stowarzyszenia Aktywności Obywatelskiej Bona Fides. – Zatem Prezydent nie miałby podstaw do wydania zakazu. Prezydent Miasta może jednak rozwiązać zgromadzenie, którego uczestnicy poprzez umieszczanie makabrycznych plakatów dopuszczaliby się popełnienia wykroczeń naruszenia porządku publicznego lub umieszczania w miejscach publicznych nieobyczajnych ogłoszeń. Oczywiście, powyższe nie wyklucza możliwości ukarania mandatem uczestników zgromadzenia, którzy dopuszczają się wskazanych wykroczeń – dodaje.

Makabrycznie w Katowicach

Tutaj jeszcze raz należy podkreślić, że nie samo zgromadzenie jest problemem, a bardzo drastyczne grafiki, które mu towarzyszą. Te zdaniem Macieja Psycha Smykowskiego, społecznika i działacza Zielonych, powinny zniknąć z Katowic.

– To nie chodzi o to żeby nie działali, tylko żeby nie robili tego z pomocą tak drastycznych obrazów. Tylko to budzi oburzenie. Nie budzi oburzenia to, że ci ludzie mają średniowieczne poglądy – mówi Maciej Psych Smykowski, który przypomina, że plakaty pojawiają się w miejscu, gdzie chodzą dzieci i nieopodal jest szkoła. – To są rzeczy, które powodują, że ludzie muszą tłumaczyć się za głupotę innych, którzy swoją prawdę muszą forsować na siłę w przestrzeni publicznej – dodaje.

– Mówimy o rzeczy drastycznej. Ta grafika, to prawdziwe zdjęcie dziecka po aborcji. Skoro ludzie mówią o aborcji, to warto żeby zobaczyli jak ona wygląda – tłumaczy nam Kaja Godek z Fundacji Zycie i Rodzina. – My też mamy dzieci, też widziały te plakaty i musieliśmy im tłumaczyć, co jest na zdjęciu. Rzeczywiście trudno jest wyjaśnić dziecku, dlaczego ludzie robią coś takiego małemu niewinnemu człowiekowi – dodaje.

Godek podkreśla, że to kampania podobna to tych, które są realizowane np. odnośnie wypadków drogowych – te w końcu też mają szokować. Nie trafiliśmy natomiast na kampanię, która byłaby chociaż w części tak makabryczna, jak baner ustawiany na ulicach Katowic. Działaczka antyaborcyjna podkreśliła w rozmowie z nami, że szokujące zdjęcia są też widoczne na paczkach od papierosów.

– To nie kampania jest problemem, tylko fakt, ze w szpitalach co osiem godzin dokładnie to, co widać na banerze, robi się żywemu człowiekowi. Inicjatywa „Zatrzymaj Aborcje” ma na celu zahamowanie 96 procent aborcji w Polsce – stwierdza Kaja Godek.

Warto reagować 

Jacek Pytel ze Straży Miejskiej w Katowicach zaznacza, że jeżeli widzimy obrazy w przestrzeni publicznej, które są dla nas gorszące, to należy takie sytuacje zgłaszać.

– Warto zrobić zdjęcie telefonem i wezwać strażników. My na każde zgłoszenie reagujemy – mówi Pytel.

To że warto reagować pokazał kilka dni temu wyrok z Kielc, w którym sąd uniewinnił mieszkańca, który musiał się tłumaczyć ze zdemontowania wystawy antyaborcyjnej. Ta znajdowała się przy kościele, nieopodal przedszkola i placu zabaw. Tablice ustawione przez Fundację Pro – Prawo do Życia były bardzo drastyczne. Maksymilian Materna zawiózł odcięte plakaty na policję, która skierowała sprawę przeciwko niemu do sądu. Sąd pochwalił Maternę za jego szybką reakcję. Według sądu, czyn mieszkańca był wręcz pożądany społecznie i dziwił się, że Materna jako jedyny zajął się sprawą.

– Jestem bardzo szczęśliwy z powodu tego rozstrzygnięcia. Wraca do mnie nadzieja na lepsze dni dla normalności, której nikt nie ma prawa nam odbierać – napisał Materna na swoim profilu Facebookowym.

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. Super, że zajęliście się sprawą. Ale nie powielajcie języka propagandy anti-choice (zaraz na początku tekstu). Na tych makabrycznych grafikach nie ma dziecka. To jest płód. Warto też zaznaczyć, że zdjęcia, które pokazują anti-choice to często zdjęcia płodów po poronieniach oraz zdjęcia aborcji przeprowadzanej w podziemiu albo wiele, wiele lat temu. Współczesna aborcja nie wygląda tak, jak próbująto pokazywać sadyści aanti-choice.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
28 − 18 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.