Reklama

Ślązacy nie są mniejszością etniczną. Historia i tradycja Śląska są nieodłączną częścią historycznego dziedzictwa narodu polskiego, zaś podkreślanie odrębności ludności zamieszkującej ten region to robota Niemców i Czechosłowaków, którzy chcieli rozbić polski patriotyzm na Śląsku – takie stanowisko zajął rząd wobec obywatelskiego projektu ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym, który w ubiegłym roku złożyli w Sejmie śląscy działacze.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które przygotowywało treść dokumentu podkreśliło, że „obywatele polscy od pokoleń zamieszkujący Górny Śląsk” nie spełniają kryteriów ustawowo wymaganych do uznania za mniejszość. Resort wskazał m.in., że nie został spełniony warunek „w sposób istotny odróżniania się od pozostałych obywateli językiem, kulturą lub tradycją”. Po raz kolejny przywołani zostali Niemcy, którzy rzekomo mieli wspierać śląskie ruchy etniczne.

Reklama

Ciężko tego stwierdzenia nie skojarzyć ze słowami Jarosława Kaczyńskiego, który nazwał Ślązaków „ukrytą opcją niemiecką”. Widać, że politycy tej partii zupełnie nie rozumieją przesłania „Nie Polak. Nie Niemiec. Ślązak”. Zachodnich sąsiadów mieli wspierać także Czechosłowacy, a ich wspólnym celem było, jak to zapisano w ministerialny dokumencie, „rozbicie lub osłabienie rozwijającej się na Śląsku polskiej działalności patriotycznej”. Wychodzi zatem na to, że Ślązacy, prócz tego, że Niemcami, to od teraz są jeszcze czechosłowackimi agentami. Tak przynajmniej skomentował stanowisko rządu europoseł Marek Plura.

Autorzy projektu ustawy zostali mocno skrytykowani przez ministerstwo. Dostało się im m.in. za położenie zbyt wielkiego nacisku na „inicjatywy podkreślające odrębność ludności zamieszkującej region”. Ciężko się jednak wnioskodawcom dziwić, gdyż jak wcześniej wspomniano, to główny warunek jaki należy spełnić, aby otrzymać status mniejszości narodowej.

Do PiSu widać także nie dociera, jak wiele osób czuje się Ślązakami. W treści dokumentu ministerstwo wskazuje również na wyniki spisu powszechnego. Bagatelizuje śląską narodowość stwierdzeniami, że nie jest jedyna, gdyż pojawiają się inne, takie jak warszawska, wielkopolska, kociewska czy zagłębiowska. Nie pada jednak stwierdzenie, że tą śląską zadeklarowało prawie 900 tysięcy osób, co biorąc uwagę, że w dzisiejszej Polsce mieszka niecałe 38,5 miliona ludzi (dane Głównego Urzędu Statystycznego na lipiec 2015) stanowi prawie 2,5% populacji!

Dziś status grupy etnicznej mają jedynie mniejszości: karaimska, łemkowska, romska i tatarska. Za język regionalny uznany został także język kaszubski. Śląsko godka takiego statusu się nie doczekała. To ciekawe zwłaszcza w kontekście argumentu, że gdyby zrealizować wniosek Ślązaków, to mogłoby to spowodować podobne żądania innych „grup regionalnych”.

MSWiA podaje także wymiar finansowy całej sprawy. Według wyliczeń urzędników realizacja ustawy, czyli nadanie Ślązakom statusu mniejszości narodowej, kosztowałoby budżet państwa 870 mln zł rocznie.

Wysoce prawdopodobne jest, że sprawa potoczyłaby się inaczej, gdyby w październikowych wyborach komitetowi „Zjednoczeni dla Śląska” jednak udało się zdobyć mandat poselski. Wtedy PiS musiałby się liczyć z tym, iż sprawa nabierze znacznie silniejszego wymiaru politycznego.

Całość stanowiska rządu w tej sprawie można odbierać jako niespójne z rzeczywistością. Zwłaszcza słowa o „historycznym związaniu kultury Ślązaków z kulturą polską” mogą wywoływać ironiczny uśmiech na ustach wszystkich mieszkańców Górnego Śląska, gdy przypomną oni sobie wspomnianą już „ukrytą opcję niemiecką”. Dziwne, że ministerstwo uznaje Ślązaków za Polaków, skoro sam prezes PiS otwarcie mówi, że nimi nie są.

Reklama

1 Komentarz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
23 + 26 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.