Tablica szkolna / fot. InfoKatowice.pl
Reklama

Niż demograficzny coraz wyraźniej odbija się na katowickiej oświacie. Podczas posiedzenia Komisji Edukacji radni i przedstawiciele Wydziału Edukacji mówili wprost, że w najbliższych latach miasto nie uniknie trudnych decyzji dotyczących sieci szkół i przedszkoli. W tle pojawia się pytanie nie tylko o finanse, ale też o jakość nauczania i poczucie podmiotowości mniejszych placówek w zespołach.

W prezentowanych materiałach znalazły się dane pokazujące, jak mocno kurczy się liczba uczniów w katowickich placówkach. Naczelnik wydziału edukacji nie ukrywał, że demografia to dziś jeden z najważniejszych czynników, które będą kształtować decyzje miasta o przyszłości szkół. W podstawówkach średnia liczebność oddziału wynosi około 21 uczniów, ale za tą statystyką kryje się duże zróżnicowanie. Obok szkół, w których klasy są pełne, funkcjonują placówki z oddziałami liczącymi po kilkanaście, a nawet kilka osób.

W szkołach ponadpodstawowych sytuacja jest odwrotna. To właśnie tam zdarzają się klasy przekraczające trzydziestu uczniów, szczególnie w popularnych liceach. Z jednej strony niż demograficzny obniża liczbę kandydatów, z drugiej – koncentracja młodzieży w kilku najbardziej obleganych szkołach powoduje przepełnienie oddziałów i utrudnia indywidualną pracę. Podczas obrad padł postulat, aby demografię potraktować nie tylko jako problem kosztowy, lecz także jako szansę na zmniejszenie liczebności klas, poprawę warunków nauki i bardziej racjonalne planowanie naboru.

Radni zwracali uwagę, że wysoka jakość nauczania nie zawsze idzie w parze z dużymi, prestiżowymi szkołami. Część techników i szkół branżowych pracuje w znacznie mniejszych grupach, co w praktyce oznacza więcej czasu dla ucznia i lepsze przygotowanie do zawodu. Jednocześnie to właśnie te placówki najmocniej odczuwają skutki niżu, bo walczą o każdego kandydata.

Łączenie szkół pod lupą radnych

Demografia wprost prowadzi do dyskusji o sieci placówek. W poprzedniej kadencji miasto intensywnie łączyło szkoły i przedszkola w zespoły, licząc na oszczędności organizacyjne i łatwiejsze zarządzanie. Teraz radni głośno domagają się ewaluacji tych decyzji. Podkreślają, że minęło już kilka lat i można sprawdzić, które połączenia się sprawdziły, a gdzie problemy dopiero się ujawniły.

Szczególnie mocno wybrzmiał temat przedszkoli włączonych w zespoły ze szkołami podstawowymi. Radni przytaczali głosy dyrektorów i rodziców, którzy skarżą się, że przedszkola stały się w takich strukturach „młodszym rodzeństwem”, traktowanym jak jednostka drugiej kategorii. Padały przykłady, w których rodzice chcieli przekazać składki rady rodziców konkretnie na przedszkole, a słyszeli, że formalnie „nie da się” tego rozdzielić.

Zwracano też uwagę na pozycję byłych dyrektorów przedszkoli, którzy po włączeniu do zespołów stali się zastępcami dyrektora szkoły. Według relacji z sali część z nich ma poczucie, że ich głos w rozmowach z wydziałem edukacji jest słabiej słyszany niż wcześniej. Radni podkreślali, że nawet jeśli sama idea zespołów szkół ma sens, to wymaga dopracowania tak, aby mniejsze placówki nie traciły podmiotowości i realnego wpływu na swoje funkcjonowanie.

Przedstawiciele wydziału edukacji przyznali, że sytuacja jest złożona. Są dyrektorzy, którzy z połączeń są zadowoleni i mówią o lepszej organizacji oraz odciążeniu z części obowiązków administracyjnych, ale są też tacy, którzy widzą głównie minusy. Urzędnicy zapowiedzieli analizę skutków dotychczasowych decyzji i zbieranie doświadczeń z różnych typów zespołów, zanim zapadną ewentualne kolejne.

Strategia edukacyjna do poprawki

W dyskusji powrócił także temat miejskich programów strategicznych, takich jak „Katowiczanin 2022” czy obecnie obowiązujące dokumenty kierunkowe dla oświaty. Radni przyznawali, że wiele zapisów trzeba dziś czytać na nowo, bo zakładały one inną sytuację demograficzną niż ta, z którą mierzy się miasto. Pojawiły się pytania o to, czy dotychczasowe cele, na przykład w zakresie utrzymania określonej liczby placówek, są jeszcze realne i czy nie wymagają aktualizacji.

Przedstawiciele wydziału edukacji nie ukrywali, że miasto stoi przed koniecznością przemyślenia całej sieci szkół i przedszkoli. Zaznaczali jednak, że każda decyzja będzie wymagała nie tylko kalkulacji finansowych, ale przede wszystkim rozmowy z mieszkańcami i radnymi. Zwracano uwagę, że samo „rysowanie mapy” nie wystarczy, ponieważ sieć oświatowa jest mocno związana z tożsamością lokalnych społeczności. Przedszkola i szkoły pełnią rolę nie tylko edukacyjną, lecz także integrującą sąsiedztwa.

Radni zapowiedzieli, że chcą wrócić do tematu sieci szkół i skutków łączenia placówek w przyszłorocznym planie pracy komisji. Padła propozycja, aby Wydział Edukacji przygotował konkretne zestawienia i wnioski: gdzie połączenia poprawiły sytuację organizacyjną i jakość pracy, a gdzie wywołały napięcia i poczucie marginalizacji części środowiska.

Wszyscy zgodzili się co do jednego. Niż demograficzny to już nie prognoza, lecz rzeczywistość, która wymusza zmiany. Pytanie nie brzmi więc, czy sieć szkół w Katowicach się zmieni, ale czy uda się to zrobić w sposób, który połączy racjonalne gospodarowanie pieniędzmi z troską o uczniów, nauczycieli i lokalne społeczności.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.