Charakterystyczne pasy to jeden ze sposobów walki z napisami na murach / fot. KAW
Reklama

W Katowicach walczą z pseudograffiti. Poszli do sądu z wandalem. Problem ciągle wraca i generuje koszty. Ostatnio Katowicki Zakład Gospodarki Mieszkaniowej usuwał napisy z bloków przy ulicy Katowickiej. Czyszczenie i odmalowywanie to koszty, które ciągle się piętrzą. Jedna z takich dewastacji miała swój finał w sądzie i okazała się kosztowna dla wandala. 

W ostatnim czasie ściany katowickich budynków ozdobiły m.in. murale poświęcone Zbigniewowi Wodeckiemu czy harcmistrzowi Jerzemu Lisowi. Dzieła sztuki ulicznej spotkały się z uznaniem nie tylko mieszkańców, ale również ogólnopolskich mediów oraz ich odbiorców. Na ścianach w tym czasie pojawiły się także mniej ambitne malunki, na przykład wulgarne napisy przedstawiające antypatie do klubów sportowych. I chociaż przechodnie nie zatrzymują się, by je podziwiać, to ich autorzy są niezwykle zdeterminowani w kontynuacji swojej twórczości.

Reklama

„Niestety tego typu malunki to stały problem, z którym musimy się mierzyć. Co jakiś czas budynki padają ofiarą dewastacji – pojawiają się na nich zarówno odręczne napisy, jak i pseudograffiti realizowane z wykorzystaniem szablonów, jak miało to miejsce m.in. w Szopienicach, gdzie podczas jednej nocy zniszczono elewację na około 100 obiektach” – tłumaczy Marcin Gawlik, dyrektor Komunalnego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Katowicach.

KZGM stara się oczyszczać elewację własnymi siłami, żeby po prostu zmniejszyć koszty. Wtedy twarde koszty ograniczają się do zakupu materiałów budowlanych, jak chemia do usuwania napisów czy farba do odmalowania ściany. Naprawę przeprowadza z kolei pracownik KZGM. Koszt robocizny to jednak tylko pozorna oszczędność, bo pracownik mógłby w tym czasie zajmować się innymi zleceniami, które oczekują na realizację. Sytuacja staje się trudniejsza, gdy wandal wybiera na miejsce swojej pseudosztuki ścianę z cegły. Wtedy konieczne jest zlecenie pracy zewnętrznej firmy, wyposażonej w dedykowane narzędzia i posiadającej odpowiednie umiejętności. To oczywiście powoduje, że koszty drastycznie rosną i mogą wynosić …

„Problem jest także społeczny. Malunki widzą przecież dzieci, które dzięki tej specyficznej „sztuce” uczą się wulgarnych haseł, dowiadują się, że ktoś gardzi innymi nacjami albo nienawidzi fanów innych drużyn piłkarskich. Nie są to raczej wartości, które chcemy przekazywać kolejnemu pokoleniu” – tłumaczy Marcin Gawlik.

Wyrok sądu

Pracownicy KZGM są zdeterminowani do tego, by każdego wandala ścigać i pociągać do odpowiedzialności. Przekonał się o tym m.in. autor dewastacji budynku przy ul. Moniuszki, który za swoje czyny został na początku 2022 roku prawomocnie skazany. Sąd zdecydował, że wandal musi wykonać 40 godzin prac społecznych oraz zapłacić prawie 4 000 zł.

Sprawa wandala z Moniuszki czy innych niszczycieli wspólnej przestrzeni dowodzi temu, że nie warto się poddawać i należy pokazywać sprzeciw wobec dewastacji. 

„Apelujemy do mieszkańców, by też zwracali uwagę na to, co dzieje się wokół. Oczywiście nie chcemy, by sami brali sprawiedliwość w swoje ręce, bo to niebezpieczne. Jeśli jednak widzimy jakieś podejrzane zachowania czy osoby w trakcie malowania ścian budynków, zgłaszajmy to odpowiednim służbom. Razem możemy zadbać o to, by żyć w pięknej i przyjaznej okolicy” – zachęca dyrektor Gawlik.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
27 − 5 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.