GieKSa we własnej hali zagrała dobry pojedynek i przegrała z wiceliderem PlusLigi Jastrzębskim Węglem dopiero po tie-breaku.
Walcząca o pierwszą ósemkę w tabeli GieKSa przez całe spotkanie stawiała zacięty opór faworytom z Jastrzębia. W pierwszym secie katowiczanie niemal od samego początku przegrywali kilkoma punktami, ale się nie poddawali i po ataku Szymury w taśmę doprowadzili do stanu 21:21. W końcówce jednak Kwasowski uderzy piłkę w aut i goście wygrali 25:23.
Druga odsłona miała podobny przebieg. Przyjezdni odskoczyli na 3:0 i długo utrzymywali niewielką przewagę nad GieKSą. Ambitni katowiczanie doprowadzili jednak do remisu 22:22, a chwilę później po ataku Jarosza po raz pierwszy w tym spotkaniu wyszli na prowadzenie. Tym razem sytuacja się odwróciła i to podopieczni trenera Grzegorza Słabego wygrali 25:23.
W trzeciej partii podrażnieni jastrzębianie nie dali Trójkolorowym żadnych szans. W czwartej także przez większość czasu kontrolowali przebieg gry i wygrywali już 21:18. Katowiczanie jednak dwoili się i troili, żeby doprowadzić do tie-breaka. Przy stanie 23:24 obronili piłkę setową, a w nerwowej końcówce zdołali wyszarpać seta, wygrywając 28:26.
Tie-break zaczął się lepiej dla Jastrzębskiego Węgla, który zdobył pierwsze dwa punkty. GieKSa szybko doprowadziła do wyrównania (4:4), ale to było wszystko na co ją było dzisiaj stać. Chwilę później przyjezdni znowu prowadzili dwoma punktami. Tą przewagę z czasem jeszcze zwiększyli i ostatecznie wygrali piątego seta 15:9, a cały mecz 3:2. Punkt zdobyty z faworyzowanym rywalem jest jednak dla GieKSy bardzo cenny i może okazać się kluczowy w walce o miejsce w pierwszej ósemce PlusLigi.
GKS Katowice – Jastrzębski Węgiel 2:3 (23:25, 25:23, 20:25, 28:26, 9:15)
GKS Katowice: Firlej, Jarosz, Kohut, Zniszczoł, Buchowski, Kwasowski, Watten (libero) oraz Drzazga, Nowosielski.
Jastrzębski Węgiel: Szymura, Al Hachdadi, Wiśniewski, Gladyr, Fornal, Kampa, Popiwczak (libero) oraz Bucki, Kosok.




































