Cichy protest na Rynku. Zebrani spodziewali się wszystkiego – gazu, pałek i zatrzymań. Było spokojnie. Dzisiaj o godzinie 19.00 na Placu Kwiatowym w Katowicach po raz kolejny pojawili się mieszkańcy z całego regionu, aby zamanifestować sprzeciw wobec zaostrzenia prawa aborcyjnego. Były plakaty antyrządowe, transparenty z hasłami pro-choice oraz dużo bardzo wymownej ciszy. Manifestujący nie wiedzieli czego się spodziewać, jeszcze przed wydarzeniem ktoś zapowiedział, że przyjdzie z mlekiem, inna osoba obiecała uszyć chusty mające pomóc w przypadku kontaktu z gazem.
Uczestnicy mieli w z tyłu głowy wydarzenia z Warszawy, gdzie doszło do użycia gazu i pałek teleskopowych przez policję wobec manifestujących.
„Policja czyni takie kroki po to, żeby ludzie się bali, ja zakładam, że ludzie nie będą się bali” – mówi Agata Otrębska, która w tym tygodniu była przesłuchiwana na policji w związku z pierwszym protestem z 23 października w Katowicach. Odmówiła składania wyjaśnień, jej sprawa teraz trafi do sądu.
To była pierwsza sprawa, a w trakcie protestów w Katowicach spisano ją już trzy razy.
„Byłam spisywana kilka razy, czekam” – mówi i podkreśla, że w przypadku kolejnych spraw również odmówi składania wyjaśnień. „Zakładam, że jak będę składała wyjaśnienia, to będę je składała w sądzie” – zaznacza.
Byli nastolatkowie, byli seniorzy
Na Placu Kwiatowym było spokojnie, pomimo niskiej temperatury i obaw uczestników frekwencja dopisała. Były osoby młode, ale byli też seniorzy. „Czuje, że moja wolność jest zagrożona i jak z tym nic nie zrobię, to moje dzieci będą miały jeszcze gorzej” – mówi nam jedna z uczestniczek dzisiejszego protestu.
„To jest empatyzowanie z osobami, które ucierpiały w Warszawie podczas ostatniego protestu” – mówi nam 24-latni Michał mieszkaniec Zawiercia, który przyjechał na protest. „Zastanawiałem się co mnie może tutaj spotkać, ale protestujemy dla czegoś, chcemy zmiany” – dodaje.
„Niegodziwość level hard”
„Za winklami są pochowani i pewnie czekają żebyśmy się ruszyły” – komentuje spokojną postawę policji, Katarzyna Majchrzak ze Strajku Kobiet. „Doczepianie się do stojących kobiet ze świecami, to już by była taka niegodziwość level hard i matka nie powinna dać obiadu, więc dziś nam nic nie robili” – dodaje. Na Majchrzak też czeka awizo na poczcie, które jeszcze nie zostało odebrane.
„Mam na to 14 dni, mam nadzieję, że zdążę” – mówi i dodaje, że kolejne protesty raczej nie będą miały niemego charakteru, ale zaznacza, że nie wiadomo co będzie – w końcu zgromadzenia nie mają organizatorów.
Manifestacje przeszły ewolucje
Aktywistka z Katowic mówi w rozmowie z nami, że protesty, które zaczęły się od walki o prawa kobiet, nie skupiają się tylko na tym.
„Wszystko zaczęło się z powodu ograniczania praw kobiet do praktycznie zera, a teraz protest rozsiewa się na coraz to nowe wątki, to jest ogólny sprzeciw wobec władze i tego co władza nam obywatelkom i obywatelom funduje” – mówi Agata Otrębska ze Śląskiej Manify.
Prawdopodobnie w poniedziałek dojdzie do kolejnego Spaceru z siostrami w Katowicach.
Niech sobie spacerują , wydrapane dzbany!! Za jakiś czas , będą na podtrzymaniu – całymi latami!! Pokolenie bezpłodnych pustaków!!
[…] miał być głośny, w końcu nosił nazwę „Krzyczymy o nasze prawa”. To było przeciwieństwo milczącej manifestacji na placu Kwiatowym, która odbyła się kilka dni wcześniej. Wtedy nie było legitymowania, a policja z dala […]