To były kradzieże praktycznie w białych rękawiczkach. Bez żadnych typowych fizycznych śladów włamania do samochodów, nie było wybitych szyb czy wyłamanych zamków. 36-latek z Katowic samochody otwierał jak swoje i brał co chciał.
Złodziej używał specjalnego pilota o wzmocnionym sygnale, który rozbrajał zabezpieczenia samochodów. Przekonał się o tym właściciel forda focusa, z którego bagażnika na ulicy Armii Krajowej skradziono sprzęt elektroniczny. Zgłoszenie na policję wpłynęło 6 lipca i właściciel pojazdu przekonywał, że zamknął auto przy pomocy pilota. Pojazd nie posiadał typowych dla włamania śladów. Dwa dni później jednak funkcjonariuszom katowickiej policji udało się namierzyć złodzieja.
– Kryminalni ustalili, że sprawca dysponował niewielkim urządzeniem, które zakłóciło sygnał wysłany z pilota do znajdującej się centralki alarmu forda . A to oznacza, że nie tylko nie zadziałał centralny zamek, ale także nie uzbroił się alarm. Wtedy wystarczyło tylko podejść do auta i otworzyć je jak swoje – informuje Jacek Pytel z katowickiej policji.
W podobny sposób okradziono skodę octavię i mercedesa na ulicach Rolnej i Woźniczki w Katowicach. Straty oszacowano na około 5 tys. złotych i jak się okazało sprawcą był zatrzymany 36-latek.
Policja teraz sprawdza czy nie ma związku z innymi podobnymi tego typu włamaniami na terenie miasta.