fot. Artur Maciaszczyk / Infokatowice.pl
Reklama

W dniu wczorajszym wybieraliśmy osoby, które będą rządziły naszym miastem przez kolejne cztery lata. Jako, że mamy na tą chwilę jedynie szczątkowe informacje dotyczące wyborów do rady miasta, skupię się w moim podsumowaniu na wyborach o fotel prezydenta. Tutaj też jeszcze nie ma 100% informacji, ale te, które są już znane, praktycznie przesądzają sytuację.

Jak wiadomo, pierwsze miejsce zajął Marcin Krupa, który zdobył ponad 40% głosów. W drugiej turze kandydat Forum Samorządowego spotka się z Andrzejem Sośnierzem (ok. 23%). Z walki o prezydenturę odpadł Arkadiusz Godlewski (ok. 14%) i pozostałych pięciu kandydatów, których poparło mniej niż 10% wyborców.

Reklama

Kolejne zwycięstwo Piotra Uszoka

Niewątpliwym zwycięzcą wyborów okazał się… Piotr Uszok. Już sama nazwa zwycięskiego komitetu – Forum Samorządowe i Piotr Uszok – wskazuje, kto tu jest prawdziwym liderem i kto pociaga za sznurki. Nie trudno było zwrócić uwagę, że cała kampania Marcina Krupy opierała się na przekazaniu informacji, że jest on popierany przez obecnego włodarza miasta. Ciężko mieć zresztą o to do Krupy pretensję. Pomimo tego, że w ostatnich czterech latach pełnił funkcję wiceprezydenta, tak naprawdę dla zwykłych katowiczan jeszcze dwa miesiące temu był on osobą kompletnie nieznaną. Piotr Uszok jest za to bardzo ceniony przez większość mieszkańców miasta i w oczywisty sposób trzeba to było wykorzystać.

Osobisty sukces Sośnierza

Wielu komentatorów mówi, że wejście Andrzeja Sośnierza do drugiej tury wyborów jest sukcesem PiS-u. Ja się z tym zupełnie nie zgadzam. Sośnierz w całej kampanii podkreślał swoją niezależność i jak tylko mógł przykrywał szyld Prawa i Sprawiedliwości. Zresztą sama partia także nie była zaangażowana w pomoc swojemu kandydatowi. Jak ktoś ma co do tego wątpliwości, to zapraszam na stronę internetową katowckiego PiS, gdzie można znaleźć informacje na temat kandydatów partii na radnych, o kandydacie na prezydenta nie ma zaś ani jednego słowa. Nieoficjalnie słyszałem, że władze Prawa i Sprawiedliwości chciały w wyborach wystawić innego kandydata, a decyzja o kandydowaniu Sośnierza przyszła z Warszawy. Patrząc na zachowanie członków i symaptyków partii w mieście myślę, że jest to bardzo prawdopodobne.

Katastrofa Godlewskiego

Arkadiusz Godlewski cztery lata temu w wyborach prezydenckich był drugi i otrzymał ok. 34% głosów, a jako przeciwnika miał Piotra Uszoka. W tym roku kandydat PO był uważany za jednego z głównych faworytów, a finalnie poparło go jedynie ok. 14% mieszkańców. Wynik Godlewskiego trudno nazwać porażką. To jest po prostu klęska, tym bardziej, że ze szczątkowych danych wynika, że choć Platforma Obywatelska straciła także poparcie w wyborach do rady, to jednak zdobyła dużo więcej głosów niż jej kandydat na prezydenta. Skąd ten słaby wynik? Z jednej strony Godlewski przez ostatnie cztery lata, jako prezes Parku Śląskiego, zrobił wiele, żeby zrazić do siebie wyborców. Z drugiej strony, jego kampania była po prostu bezbarwna i mało widoczna.

Średni wynik Aleksandra Uszoka

Kandydat Ruchu Autonomii Śląska długo w sondażach miał poparcie rzędu kilkunastu procent. Ostatecznie, według sondażu IPSOS, poparło go 6,6% katowiczan. Jego wynik jest więc niższy niż komitetu Ruch Autonomii Śląska w wyborach do rady miasta. Wydaje się, że malejące poparcie dla Uszoka w trakcie kampanii wyborczej w dużej mierze spowodowane było tym, że z biegiem czasu coraz więcej wyborców dowiadywało się, że to nie jest TEN Uszok i w związku z tym decydowało się głosować na Krupę. Kandydat RAŚ-u nie może jednak tych wyborów uznać za nieudane. Według nieoficjalnych danych Ruch Autonomii Śląska po raz pierwszy będzie miał swoich przedstawicieli w katowickiej radzie, a Uszok jest jednym z nich.

Bardzo słaby wynik Jerzego Ziętka

Jerzy Ziętek jakiś czas temu zrezygnował z członkostwa w Platformie Obywatelskiej, żeby wystartować w wyborach na prezydenta Katowic. Za doświadczonym posłem przemawiało także to, że był on wspierany przez bogatego katowickiego biznesmena Arkadiusza Hołdę. Jak widać ani sławne i dobrze się w mieście kojarzone nazwisko ani bogaty mecenas nie wystaczyły nie tylko do wejście do drugiej tury, ale nawet do uzyskania przyzwoitego wyniku. 5% głosów, które zdobył Ziętek, należy traktować w kategorii dużej porażki.

Klęska Szczerbowskiego

Marek Szczerbowski cztery lata temu zdobył w wyborach ponad 10% głosów. W zakończonej właśnie kadencji był także jedynym radnym SLD w Katowicach. Według sondażu IPSOS wczoraj w wyborach na prezydenta uzyskał poparcie zaledwie 4,5% wyborców i zajął dopiero szóste miejsce. Do tego nie dostał się także do rady miasta. Z pewnością na słaby wynik Szczerbowskiego ma wpływ to, że w wyborach startowała także Krystyna Doktorowicz, która, tak jak on, mogła liczyć głównie na głosy elektoratu lewicowego. Jednak nawet mimo tego wynik Szczerbowskiego zaskakuje. Tym bardziej, że prowadził on ciekawą i widoczną kampanię, a dzięki temu, że startował w wyborach już cztery lata wcześniej, był na starcie bardziej kojarzony niż część jego rywali.

Krystyna Doktorowicz bez szans na większe poparcie

W przeprowadzonym na wiele miesięcy przed wyborami sondażu duża grupa mieszkańców miasta mówiła, że w wyborach poparłaby Krytynę Doktorowicz. Myślę, że te deklaracje skołoniły panią profesor do startu w wyborach. Doktorowicz kandydowała jednak z bardzo słabego organizacyjnie i ubogiego komitetu My z Katowic i nie miała żadnych szans na uzyskanie dobrego wyniku. Te 4,4%, które uzyskała wg sondażu, to i tak według mnie naprawdę duże osiągnięcie.

No i na koniec Adam Stach

PSL w Katowicach nigdy się nie liczył. Do tego kandydat tej partii nie prowadził praktycznie żadnej kampanii wyborczej. Wybory nie mogły się więc dla niego skończyć innym wynikiem niż niecały 1%, który uzyskał.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
8 + 18 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.