Marcin Krupa przekazał elektryczny pojazd Papieżowi. Mówi o „globalnej promocji”, której nie odnotowały nawet watykańskie media. Środowe przekazanie pojazdu papieżowi Franciszkowi przeszło bez większego echa, jedynie co wzmianki na ten temat pojawiły się w mediach rodzimych, głównie lokalnych.
1 Elektromobilna pielgrzymka Europejskim Szlakiem Sanktuariów do Watykanu składała się z kilkunastu pojazdów elektrycznych, które jechały na spotkanie z papieżem. W ramach pielgrzymki Katowice wykupiły pakiet świadczeń promocyjnych o wartości 40 tys. zł. Z tych pieniędzy zakupiono elektryczny trójkołowy pojazd, który z logo Katowic został przekazany papieżowi Franciszkowi.
– Wydarzenie to zrobiło prawdziwą furorę wśród pielgrzymów zgromadzonych na placu Świętego Piotra w Watykanie – relacjonuje Marcin Krupa na swoim profilu Facebookowym. Była to doskonała okazja do promowania naszego miasta w skali globalnej. Pojazd z logo #Katowice będzie używany przez Gwardię Szwajcarską. Miłym akcentem było dla mnie to, że Katowice były rozpoznawane wśród gości z różnych stron świata – dodał prezydent.
Google nie wie, że było tak dobrze
Generalnie próżno szukać wzmianki na temat Katowic i przekazania elektrycznego pojazdu papieżowi. Wpisanie w Google fraz nie przynosi niestety oczekiwanej „globalnej promocji”. Na stronie Watykanu wczorajsze spotkanie odnotowano jako „generalną audiencję”.
Na stronie Vaticannews.va/pl/ (część pionu komunikacyjnego Watykanu) jest wzmianka o wizycie Polaków u papieża Franciszka, wykorzystano nawet zdjęcie pojazdu, ale wzmianki o nim, elektromobilnej pielgrzymce, Katowicach czy prezydencie Marcinie Krupie nie ma żadnej. Użyto dokładnie tego samego zdjęcia, co w naszym materiale. Zresztą, jak bardzo widoczne na pojeździe jest logo Katowic widać na zdjęciu.
– Spotkanie z Papieżem Franciszkiem zapamiętam do końca życia – przekonuje w mediach społecznościowych Marcin Krupa.
Przypomnijmy, miasto odmówiło nam odpowiedzi na temat tego, w jaki sposób prezydent Katowic dotarł do Watykanu, bo nie był częścią trwającej prawie dwa tygodnie elektromobilnej pielgrzymki. Magistrat nie chciał też komentować ewentualnych spodziewanych efektów promocyjnych, jakie z tego miały wyniknąć.
Odpowiedzi w tej sprawie będziemy się domagać – jeżeli będzie taka potrzeba – sądownie.
Bo gdyby to był pojazd niemiecki…
Kompletnie niepotrzebna, nieracjonalna i pozbawiona znaczenia wizyta, w dodatku za publiczne pieniądze. Naprawdę nie można było lepiej spożytkować tych pieniędzy? Na przykład na walkę ze smogiem?