To cud, że nikomu nic się nie stało. Kompletnie pijany kierowca TIR-a został zatrzymany na al. Roździeńskiego przez innych kierowców. Wcześniej jechał „zygzakiem” po autostradzie A4. Kilkutonowy pojazd z naczepą mógł doprowadzić do tragedii. Jak się okazało kierujący miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie.
Takie rzeczy w głowie się nie mieszczą, ale to wydarzyło się w Katowicach.
– We wtorek kilkanaście minut przed 21.00 oficer dyżurny katowickiej komendy odebrał telefon z informacją, że autostradą A4 w kierunku Krakowa jedzie samochód ciężarowy z naczepą, którego sposób jazdy wskazuje, że kierowca może być nietrzeźwy. Auto jechało po autostradzie zygzakiem – mówi Aneta Orman z katowickiej policji. – Dyżurny szybko podał komunikat, aby podległe patrole przemieściły się we wskazany rejon i zatrzymały podejrzany samochód. Świadek, który zadzwonił cały czas jechał za ciężarówką i informował dyżurnego o kierunku jazdy. Na alei Roździeńskiego świadkowie zajechali mu drogę uniemożliwiając dalszą jazdę – dodaje.
Badanie trzeźwości wykazało, że w organizmie 48-latka były ponad 2 promile alkoholu. Mężczyźnie teraz grozi grzywna, kilkuletni zakaz prowadzenia pojazdów, a nawet więzienie.
Policjanci byli pod wrażeniem zachowania świadków, których brak obojętności prawdopodobnie uchronił innych przed tragedią.