Oddolne inicjatywy, np. malowanie serduszek, spacery i mierzenie za pomocą zwykłego miernika i rurki, często mają większą moc niż urzędnicze przepisy, zarządzenia i wydruki. Budują wspólnotę, świadomość i odpowiedzialność – tak właśnie działają na nas drzewa, i to nie tylko te pomnikowe.
Na początku było zamiłowanie do natury. Potem, po kolejnym uważnym spacerze po parku czy lesie, pojawiło się coś więcej: przekonanie, że drzewa nie są tylko dodatkiem. Każde z nich jest inne, dostojne i żywe. Jakby przybysz z innej planety, a jednak bliski. W naturalny sposób pojawiła się potrzeba wspólnego działania na rzecz ich ochrony.
W ten przyrodniczy nurt świetnie włączyły się członkinie inicjatywy Frelki Obywatelki z Siemianowic Śląskich. Zorganizowały cykl spacerów po miejskich parkach.
„Na początku miałam wrażenie, że osoby, które przyszły na pierwsze wydarzenie, w ogóle nie zwracały uwagi na drzewa” – opowiada Ewa Nowacka. „Zaczęłyśmy im otwierać oczy, uwrażliwiać, wskazywać na kształty, właściwości i nazwy” – dodaje. Ponieważ drzewa nie są tylko tłem do uprawiania sportu.
Spacerów po siemianowickich parkach było wiele, a z każdym z nich rosła uważność na drzewa. Inicjatorki proponowały uczestnikom wspólne mierzenie i poznawanie wiekowych okazów. Z każdym spacerem tych o wymiarach pomnikowych przybywało. Przykład: niewielki park Hutnik i aż dwanaście drzew spełniających kryteria.
Drzewa towarzyszą nam w różnych sytuacjach – są częścią historii, kultury i lokalnej pamięci. Takie także mogą zostać zgłoszone jako pomnik przyrody. Siemianowiccy działacze podają jako przykład topolę z dzielnicy Bytków. To pomysł harcerzy z hufca ZHP. Drzewo było niemym świadkiem egzekucji z okresu II wojny światowej. W 1941 roku powieszono na nim w niewielkich odstępach czasu dwóch związanych z harcerstwem wojskowych: Pawła Wójcika i Józefa Skrzeka.
Inwentaryzacją drzew w ramach nieformalnej grupy Rybnickie Drzewa zajmują się także Joanna i Staszek Buladnrowie. Swoim wolontariackim działaniem pokazują miastu, ludziom, a nawet “Internetowi”, że „przyroda jest ważna, są ludzie, którzy opowiadają się za nią i doceniają jej wartość. Te osoby kochają drzewa i bardzo by chciały rozszerzyć tę swoją miłość, zarazić nią innych ludzi. Tylko – jak to bywa z miłością – łatwe nie jest” – mówi z żalem Joanna.
Czy trzeba mieć naukową wiedzę i specjalne urządzenia, aby oceniać, które drzewa są pomnikowe? Zaprzecza temu Bartłomiej Zatorski, przewodnik i współautor książki W krainie murckowskich lasów. „Nie trzeba być specjalistą. Na początek wystarczy wewnętrzne przekonanie, że coś jest dla mnie ważne, i znalezienie sprzymierzeńców myślących podobnie. To często uruchamia cały proces”.
Wraz ze znajomymi oraz miejskimi stowarzyszeniami od kilku lat działa na rzecz leśnych pomników przyrody w Katowicach i prowadzi facebookowy profil Drzewa Pomnikowe Katowic.
„Zaczęło się od zamalowywania oznaczonych drzew i przerabiania ich w serduszka, kwiatki i inne bohomazy. To jednak nie było ani wystarczające, ani profesjonalne” – wspomina. Potem było już poważniej. Wspólne mierzenie, nazywanie i oznaczanie dało początki mapy takich drzew oraz rozmów o lasach społecznych. Odkrycie 5-metrowej Grażyny (drzewa o nietypowej budowie) stało się jednym z symboli działań grupy – tak jak inne buki o imionach, np. Gabriel czy Bartek.
Po pewnym czasie do zainicjowanych przez grupę działań włączyło się stowarzyszenie Mieszkańcy dla Katowic. Na stronie organizacji pojawiło się wiele artykułów w tej sprawie. Efektem była podpisana przez 3538 osób i wspólnie złożona petycja „Ratujmy cenny starodrzew w Lasach Murckowskich”. Wycinkę udało się czasowo wstrzymać ze względu na okres lęgowy puszczyka uralskiego. Obecnie działania w sprawie murckowskich buków przerodziły się w realne plany tworzenia tzw. lasów społecznych oraz w rozmowy pomiędzy społecznikami a przedstawicielami katowickiego urzędu miasta i Nadleśnictwa.
Co ważne, nie ma co czekać, aż miasta, lasy czy instytucje same zajmą się drzewami o pomnikowych wymiarach. W pracy urzędniczej czasu na uważne spacery, dokumentowanie i pomiary jest niewiele. „W Siemianowicach Śląskich rada miasta nie ustanowiła pomnika przyrody od około 20 lat” – wskazuje Ewa Nowacka, planując już kolejne odwiedziny w parkach. „Instytucje nigdy same nic nie zauważą” – mówi Bartłomiej Zatorski. „To właśnie dzięki ludziom upominającym się o coś temat zaczyna istnieć. Bo o to w tym chodzi – mamy coś, na co w ciągu normalnego życia nie zwracamy uwagi, nie zaprzątamy sobie tym głowy. Dopiero gdy tracimy coś, co zawsze było, odczuwamy ogromną pustkę. Dotyczy to tak naprawdę wszystkiego” – podsumowuje.
Więcej o inwentaryzacji drzew na stronie: drzewa-polska.pl





































