Reklama

Wracając niedawno z pracy moje radio zamilkło na moment. Nie, to nie była awaria tylko uczczenie rocznicy powstania warszawskiego ciszą.  W zasadzie tego dnia, jak co roku 1 sierpnia, od powstania  ciężko było uciec, było się wręcz bombardowanym informacjami. Kilkanaście dni później radia grały cały dzień. Zarówno 16 jak i 19 sierpnia nie doszło do przerwy w transmisji, a przecież mieliśmy również okrągłą, bo 95-tą rocznicę I powstania śląskiego. Nawet w katowickich radiostacjach nie zapewniono minuty ciszy, a na głównych portalach próżno było szukać jakichkolwiek nawet wzmianek. Może to zabrzmi nieco truistycznie, ale czy o taką Polskę walczyli nasi przodkowie?

Każdy zryw narodowowyzwoleńczy jest czynem chwalebnym i  jego inicjatorom oraz uczestnikom należy się szacunek. Nieważne czy to powstanie Spartakusa czy insurekcja kościuszkowska. Jednak z punktu widzenia stratega trzeba przemyśleć czy planowane zbrojne wystąpienie ma szansę powodzenia i czy można na szalę położyć ludzkie życie liczone w tysiącach, a nawet setkach tysięcy.

Reklama

Co było rezultatem PW? Śmierć i zniszczenie. Bynajmniej nie okupanta. Przewodniczący Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego  Edward Osóbka-Morawski podawał liczbę 200 tysięcy zabitych. Historycy są bardziej ostrożni i wspominają o liczbie od 150 do 200 tysięcy przy zaledwie 1570 zabitych po stronie niemieckiej.  W wyniku walk zniszczonych zostało 25% lewobrzeżnej Warszawy. Dodając do tego fakt, że powstańcy liczyli na pomoc Stalina, który przecież był doskonale znany ze swojej „humanitarności” i „filantropii”, ocena powstania nasuwa się sama.

Tymczasem bilans trzech Powstań Śląskich (umyślnie dużą literą) jest dodatni. Ich cel – przyłączenie do Polski został przecież zrealizowany. Na raty, ale jednak.  Już samo doprowadzenie do plebiscytu, który nawiasem mówiąc przegrany został przez bezmyślną decyzję Polaków o uprawnieniu do głosowania ludności zagranicznej,  było sukcesem, a przecież były jeszcze inne jak choćby likwidacja opresyjnej niemieckiej policji Sipo. Dzięki powstaniom obszar przyznany Polsce powiększony został do ok. 1/3 spornego terytorium, a kraj wzbogacił się przemysłowo, bo RP przypadło 50% hutnictwa i 76% kopalń węgla. I to właśnie dzięki przemysłowi udało się odbudować stolicę! Skąd jak nie ze śląskich kopalni i hut pochodziła przeważająca większość pieniędzy zgromadzonych w Społecznym Funduszu Odbudowy Stolicy? Śląscy powstańcy, którzy przelewali krew niedługo potem zmuszani byli do fedrowania w soboty i niedziele, żeby były pieniądze na odbudowę tego, co warszawiacy zrujnowali. I czy ktoś chociaż raczył im za to podziękować? NIE.

Co gorsza, po dziś dzień w Internecie można wyczytać komentarze skierowane do Ślązaków typu „idź kopać węgiel, bo mi zimno w domu” czy „przecież Ślązak i Niemiec to to samo”, a w końcu wiadomo jaką miłością pałają Polacy do Niemców. Nad słowami o ukrytej opcji nawet nie warto się pochylać. Ta nienawiść do nas Ślązaków nie przeszkadza Polakom żyć za nasze pieniądze, no bo przecież to województwo śląskie jest drugim pod względem najwyższego wkładu do budżetu centralnego. Jest to o tyle ważne, że przecież do naszego województwa włączono tereny pasujące do  Śląska jak pięść do nosa, a gdzie bezrobocie przekracza 20% przy zaledwie 6% w Katowicach. Mowa oczywiście o ternach Częstochowy, Kłobucka i Lublińca stanowiących północną część województwa, która wymiernie obniża przychody. I nadal brak dla Nas słów uznania. Gorzej – nasze pieniądze marnotrawione są na kolacje po 700 zł, nowe pałace ZUS, czy przejścia dla nietoperzy nad autostradami. Składki płacimy, a do lekarza trzeba czekać latami. Jeśli jakimś cudem dożyjemy do wieku emerytalnego, na swoją penzyję i tak w zasadzie chyba nie mamy co liczyć. W liczbie broni w przeliczeniu na jednego mieszkańca zajmujemy ostatnie miejsce w Europie. Po drogach autem strach jechać, żeby koła nie urwać, a w rankingu transportu też zabezpieczamy tyły. Zestawienia, w których Polska jest niechlubnym liderem można by mnożyć. Co zatem zapewnia nam państwo, o które walczyliśmy? A no niewiele. W zasadzie tylko obelgi i brak szacunku. Nastał zatem już czas by Ślązacy upomnieli się o należny Nam respekt i poszanowanie! Dość wysysania pieniędzy, dość szykan! Dość polskiego syndromu Mesjasza i martyrologii! Najwyższy czas podziękować Polakom, uczcić pamięć naszych przodków i zacząć samemu o sobie decydować tak jak i oni zdecydowali 95 lat temu! Być może wtedy zostaniemy docenieni.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
23 − 2 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.