Szaleńcy spacerują po zamarzniętym jeziorze: Trudno sobie wyobrazić…taki brak wyobraźni i narażanie nie tylko siebie na niebezpieczeństwo, ale także swoich bliskich. Po zamarzniętych taflach jezior na Trzech Stawach nagminnie spacerują ludzie ryzykując życie. Bywa, że rodzice zabierają tam dzieci, a Straż Miejska nawet interweniowała względem motocyklisty, który urządził sobie rajd po jeziorze.
– Jesteśmy zwolennikami zakazu wchodzenia na lód – mówi nam bryg. Andrzej Płóciniczak z katowickiej straży pożarnej, który zaznacza, że wchodząc na lód ryzykujemy życiem. Organizm człowieka w takiej temperaturze szybko się wychładza, tracimy siły, a przez to czas na ewentualny ratunek się bardzo skraca. Inną sprawą jest sama akcja ratunkowa, która w tego typu przypadkach jest niezwykle trudna.
Na zamarzniętych taflach jezior w Dolinie Trzech Stawów można zobaczyć nie tylko spacerujące pary, ale i całe rodziny. Straż Miejska ostatnio nawet interweniowała w przypadku motocyklisty, który w nocy urządził sobie rajd na tafli jednego z jezior. Przed przybyciem strażników motocyklista odjechał, na tafli pozostawił jedynie ślady opon. – Robił sobie tzw. ósemki – mówią strażnicy.
Kilka lat temu Straż Miejska interweniowała wobec wędkarzy łowiących przeręblu. Panowie postanowili rozpalić sobie grilla na środku zamarzniętego jeziora.
Służby apelują o rozwagę i zdrowy rozsądek. – Wszystkie przypadki, gdy widzimy kogoś chodzącego po zamarzniętej tafli jeziora należy zgłaszać Straży Miejskiej – mówi Piotr Piętak zastępca komendanta katowickiej Straży Miejskiej. Co prawda wchodzenie na zamarznięty lód może nie jest karalne, ale taka interwencja może uratować życie.