Latarnia w Katowicach z logo miasta / fot. A. Maciaszczyk / Infokatowice.pl
Reklama

Mamy dla was kolejne premiery kinowe. I jak w każdy piątek prezentujemy trzy z nich: 

Żona policjanta, reż. Philip Gröning

Reklama

Jeśli ktoś widział „Wielką ciszę” Philipa Gröninga, wie, że mamy do czynienia z reżyserem perfekcjonistą. Film ten, będący ascetycznym obrazem życia codziennego mnichów nie był filmem dla każdego. Jeśli wierzyć zapowiedziom i plakatom filmowym, „Żona policjanta” również nie wpiszę się w gust typowego widza. Niemiecki reżyser przeniósł bowiem na ekran mieszankę wybuchową, a mianowicie, miłość i agresję. Ta wyznacza bowiem rytm codzienności młodego małżeństwa z dzieckiem. Mężczyzna i kobieta połączeni skrajnym emocjami, świadomie tkwią w chorym układzie. On – strażnik prawa i kat jednocześnie, przynosi wszystkie frustracje z pracy do domu, ona – ofiara, akceptuje każdą wymierzoną w nią pieść. Bolesna i jednocześnie brutalna historia została pokazana w 59 rozdziałach. Te, nierówne czasowo, mogą niektórych drażnić minimalizmem i formalną surowością. Dla innych mogą stanowić o reżyserskiej wirtuozerii.

Sils Maria, reż. Olivier Nassayas

To nic, że dzień kobiet mamy już za sobą. Kobiecość nigdy nie nudzi. Pod warunkiem, że jest pokazana jest w sposób autentyczny i kunsztowny. Najnowszy film Oliviera Assayas’a wydaje się być właśnie takim obrazem kobiecości. Mamy bowiem trzy kobiety i trzy niebanalne historie splatające się w jedną całość. Pierwsza z nich to dojrzała i utalentowana aktorka(grana przez Juliette Binoche), zmaga się z upływającym czasem i swoimi aktorskimi dokonaniami. Druga jest jej asystentką i zarazem przyjaciółką (w tej roli Kristen Stewart). Stanowcza i krytycznie nastawiona do celebryckiego świata, jest nieprzecenionym wsparciem dla aktorski. Trzecia kobieta jest wytworem rzeczywistości pełnej fleszy i kamer (Chloe Grace Moretz). Co wyniknie ze spotkania trzech kobiet o silnych i niebanalnych charakterach? I co wyniknie ze spotkania trzech popularnych aktorek?

Sąsiady, reż. Grzegorz Królikiewicz

Grzegorz Królikiewicz powraca po latach ciszy. Polski reżyser i scenarzysta, stworzył filmy mocne i bezkompromisowe. Dziś mało znany w Polsce, mógłby konkurować z największymi ze świata europejskiej kinematografii. Jego film „Na wylot” z 1972 roku, choć będący dopiero debiutem reżyserskim, wywołał niemałe zamieszanie w świecie filmowym. Najnowszy film Królikiewicza „Sąsiady”, choć zapewnie nie spotka się z podobnym oddźwiękiem, to pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy odnotowują ważne momenty w polskim kinie współczesnym. Tym razem reżyser postawił na surrealizm i brzydotę. Rzeczywistość, którą stworzył to rzeczywistość ludzkich karykatur, dziwadeł i cudactw. Zachowaniom i przyzwyczajeniom bohaterów bliżej do świata snu niż do zwykłej codzienności. Jeśli ktoś ma ochotę na dużą dawkę polskiego absurdu połączonego z chłodnym dystansem, musi zobaczyć film na własne oczy.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
11 + 19 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.