FOTO: GKS Katowice
Reklama

Po meczu z Wigrami Suwałki przy Bukowej napisałem na portalu InfoKatowice.pl felieton, który zatytułowałem dość wymownie – „Beznadzieja”. Zawarłem w nim także zdanie, że obecnie mamy klub bez drużyny. Najprawdopodobniej myliłem się, co pokazała wygrana w Bytowie.

Wyjazdowe i okazałe zwycięstwo w Bytowie bardzo cieszy. Malkontenci wskazują, że Bytovia jest na przedostatnim miejscu w tabeli i pokonanie jej to był nasz obowiązek. Nie zgodzę się – oczywiście GieKSa powinna takie mecze wygrywać, ale styl i rozmiar w jakim to zrobiła był imponujący. Z wysokości trybun wyglądało to tak, że przyjechała drużyna chcąca awansować do Ekstraklasy na boisko małego klubu i zrobiła swoje – wyszła na murawę i pewnie wygrała. Smaczku zwycięstwu dodają przepiękne bramki.

W Katowicach mamy jednych z najbardziej wymagających kibiców w Polsce o czym już niejednokrotnie przekonywałem. W powszechnym użyciu jest hasło „To jest GieKSa, tu jest presja” i jest ono bardzo aktualne. Presja, parcie na wynik, awans i sukcesy – to wszystko jest obecne wśród kibiców. Piłkarze i sztab szkoleniowy w tym sezonie odpowiadają na ten specyficzny katowicki mikroklimat w ciekawy sposób – rollercoasterem.

Wygrywamy na wyjazdach, ponosimy porażki u siebie. Przeplatanka emocji jest niesamowita, a mamy dopiero osiem kolejek za sobą. Oczywiście chciałbym żeby wszystko było łatwiejsze, pewniejsze i co najważniejsze spokojniejsze, ale… jeśli mamy awansować to jestem w stanie wytrzymać taką sinusoidę emocji aż do czerwca. Tak naprawdę miejsce w tabeli (obecnie czwarte) jest w ogóle nie ważne aż do ostatniej kolejki. To po niej musimy być na jednym z dwóch pierwszych miejsc, w trakcie sezonu nie ma takiej konieczności. Bardzo cieszy fakt, że ta liga jest tak specyficzna iż w ogóle nie trzeba oglądać się na inne kluby – jeśli będziemy robić swoje i punktować to awansujemy. Nic prostszego chciałoby się rzec.

Na razie ten sezon przypomina sytuację z… pogodą w Bytowie. Najpierw z nieba świeciło słońce (okres przedsezonowy, wygrana z Widzewem na inauguracje), które mocno dawało się wszystkim we znaki. Potem zaczęły zbierać się ciemne chmury (mecz z Chrobrym), a wreszcie doszło do burzy (spotkanie z Niecieczą). Na sam koniec wczorajszego widowiska zza chmur wyjrzało słońce. Mam nadzieję, że będzie świecić dłużej niż do kolejnej soboty, a najlepiej jakby przygrzewało nam aż do czerwca.

Trener Moskal wydaje się być człowiekiem lubiącym balans na linii rozwieszonej nad przepaścią. Po spotkaniu z Niecieczą wydawało się, że jest blisko pożegnania się z drużyną, a tu nagle przyszła nieoczekiwana wygrana w Świnoujściu. Po ostatnim ligowym meczu z Wigrami wydawać się mogło, że jedyna szansa by Moskal pozostał w klubie jako trener, to wygrana w Bytowie i… plan ten zrealizował. Widać, że jedzie w pierwszym wagoniku katowickiego rollercastera i naprawdę ważne, byśmy wszyscy razem, po jego zatrzymaniu, wyszli na stacji Ekstraklasa.

Głęboko wierzę, że to mecz z Wigrami nam po prostu totalnie nie wyszedł, a nie że w Bytowie po prostu udał się. Chcę wierzyć że tydzień temu doszło do wpadki, mocno kompromitującej ale jednak wpadki, a teraz wszystko zaczyna wracać do normy. Pierwszym krokiem do udowodnienia tej tezy jest mecz z Pogonią Siedlce, który GieKSa rozegra już 20 września na Bukowej. Serdecznie zapraszam!

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.