Świąteczna oprawa GieKSy
Reklama

W ostatnim ligowym pojedynku w 2025 r. GieKSa pokonała w Satelicie GKS Tychy 4:1 i zachowała pozycję lidera Tauron Hokej Ligi.

W ostatnim ligowym spotkaniu w tym roku lider tabeli spotkał się z aktualnym mistrzem kraju. W poprzednim pojedynku obu drużyn rozegranym w Tychach gospodarze pokonali katowiczan aż 7:1. Dzisiejszy mecz był więc świetną okazją do rewanżu, tym bardziej, że do składu wrócił nieobecny w ostatnich tygodniach z powodu choroby, jeden z liderów drużyny Bartosz Fraszko. Spotkanie od samego początku toczyło się w szybkim tempie. Jako pierwsi w 9 min. krążek w siatce umieścili podopieczni trenera Jacka Płachty. Po błędzie defensywy w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Wronka i wprowadził w euforię gorąco dopingujących kibiców. Chwilę później na ławce kar usiadł Łyszczarczyk, co skończyło się piękną bramką Pasiuta. W 16 min. sędziowie odgwizdali przewinienie Dupuy’a, ale obrona GieKSy nie pozwoliła rywalom na stworzenie żadnej groźnej akcji. Po dwudziestu minutach gry było więc 2:0 dla gospodarzy.

Druga odsłona rozpoczęła się od gry w przewadze tyszan, po karze w ostatniej sekundzie pierwszej tercji dla Koivusaariego. Tym razem Eliasson był w większych opresjach, ale wyszedł z nich obronną ręką. Kolejne minuty to wyrównana walka obu drużyn, która nie przyniosła zmiany rezultatu. W 31 min. gospodarze ponownie grali w osłabieniu po karze dla Dupuy’a. Kiedy Kanadyjczyk wrócił na lód na ławce kar zastąpił go Hoffman, co wywołało głośne protesty publiczności. Tym razem jednak katowiczanie nie musieli się bronić całych dwóch minut, bo sędziowie odgwizdali przewinienie Janika. Kiedy Hoffman wrócił do gry, GieKSa po raz drugi dzisiaj grała w przewadze, co zakończyło się bramką McNulty’ego. W ostatnich sekundach po uderzeniu Chodora Fucik znów skapitulował i po czterdziestu minutach było już 4:0.

W trzeciej tercji GieKSa kontrolowała przebieg wydarzeń na lodowisku. W 49 min. sędziowie ukarali za podcinanie Eliassona, ale cała formacja obronna gospodarzy była dzisiaj jak skała i przyjezdni znów bili głową w mur. W 51 min. w wyśmienitej sytuacji znalazł się Pasiut, ale tym razem golkiper gości wykazał się swoimi umiejętnościami. W 56 min. sędziowie na ławkę kar odesłali Michalskiego i Dupuy’a i tym razem tyszanie w końcu pokonali Eliassona. Po straconej bramce jedno z przewinień się zakończyło, ale niewiele później karę otrzymał Verveda i GieKSa ponad minutę znów musiała się bronić z dwoma zawodnikami mniej. Z tej opresji udało jej się jednak wyjść bez utraty kolejnego gola.
Ostatni ligowy pojedynek w 2025 r. skończył się więc zasłużonym zwycięstwem GieKSy. Trójkolorowi nie mogą jednak myśleć o długim urlopie świątecznym, bo już 28 grudnia meczem z Zagłębiem Sosnowiec rozpoczną w Krynicy rywalizację o Puchar Polski.

GKS Katowice – GKS Tychy 4:1 (2:0, 2:0, 0:1)

Bramki: Wronka, Pasiut, McNulty, Chodor – Knuutinen

GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Runesson, Lundegard, Wronka, Pasiut, Fraszko – Maciaś, Verveda, Michalski, Anderson, Dupuy – Chodor, Hoffman, Bepierszcz, Monto, Koivusaari – Hornik, Dawid, Hofman Jo., McNulty, Hofman Ja. Trener: Jacek Płachta

GKS Tychy: Fucik, Chabior – Bizacki, Pociecha, Kerkkanen, Kuru, Heljanko – Kaskinen, Kakkonen, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Viinikainen, Bryk, Viitanen, Ubowski, Gościński – Walli, Sobecki, Janik, Kucharski, Jeziorski. Trener: Pekka Tirkkonen

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.