„Naprawdę, nie daje już rady”. Nastolatek z Katowic, któremu spaliło się mieszkanie prosi o pomoc

„Naprawdę, nie daje już rady”. Nastolatek z Katowic, któremu spaliło się mieszkanie prosi o pomoc. Założył zbiórkę na Zrzutka.pl i chciał zebrać tysiąc złotych. Zbiórka jeszcze się nie zakończyła, a doświadczonemu przez życie chłopakowi udało się już zebrać kilka razy więcej niż chciał. Jeszcze można mu pomóc.

Na początku czerwca w Katowicach-Załężu doszło do pożaru mieszkania na ulicy Lisa. To tam mieszkał 19-letni Kamil. Nastolatka życie nie rozpieszcza – pochodzi z trudnej rodziny, którą opuściła matka, jego starszy brat popełnił samobójstwo, od targnięcia się na własne życie Kamila powstrzymała terapia.

Od 17 roku życia Kamil mieszka sam, ledwo wiążąc koniec z końcem. Udało mu się wyprostować sprawę zadłużenia mieszkania (po matce), co nie było łatwe. Żeby zostać w lokalu – zgodnie z ugodą z Administracją – musiał opłacić zaległy czynsz od czasu swojej pełnoletności.

„Moje „zadłużenie” wynosiło na tamten dzień około 12000 tysięcy złotych, ale zgodziłem się na taki układ – Ja zostaje tylko na tym mieszkaniu zameldowany, ja opłacam czynsz, ratę za zadłużenie, i resztę rachunków (prąd, woda, itd.)” – pisze Kamil na portalu Zrzutka.pl. „Czynsz wynosił wtedy około 450zl, 200zl rata za zadłużenie, około 150 zł prąd. Od maja bieżącego roku, czynsz wzrósł do 640 zł. Ja od stycznia tego roku pracuję na umowę zlecenie, jako stróż, i pracuję po 14,17 lub nawet 24h. Moje miesięczne wynagrodzenie wynosi około 980 zł (tak, 980.) za mniej więcej 240 godzin w miesiącu” – wyjaśnia.

Kolejna tragedia uderzyła w chłopaka jak grom z jasnego nieba na początku czerwca. Przed pracą wyszedł na spacer z psem. Gdy wrócił jego mieszkanie już płonęło. Wezwał straż pożarną.

„Załamałem się kompletnie, dostałem drgawek, myślałem już jak ze sobą skończyć, nie mogłem powstrzymać płaczu.. W karetce dostałem lek na uspokojenie, oraz tlen. Zniszczenia może nie są ogromne, ale spaliło mi się wszystko, co najważniejsze – wszystkie ciuchy, jedyne pamiątkowe zdjęcia mojego brata, jego zegarek, łóżko, szafy, stolik, sprzęt rtv (wartość sprzętu to około 8-10 tysięcy), ostatnie moje pieniądze które leżały na stole, stopiły mi się szampony w łazience, płyny do prania – wszystko. Aktualnie mieszkam w mieszkaniu od znajomej mojego sąsiada, załatwiam psychologa, psychiatrę, leki, bo myśli samobójcze wróciły, i to z potrójną siłą.. Nie wiem czy dam radę, czy się nie poddam prędzej, zostawię to wszystko i po prostu odejdę” – pisze nastolatek.

Kamil nie może wrócić do ojca, który sam jest niepełnosprawny i nie pracuje, w dodatku opiekuje się swoim przewlekle chorym ojcem. Apel o pomoc nieznajomych, to była dla niego ostateczność, ale musiał z niej skorzystać.

„Nie ważne czy finansową, czy w formie jakiejś paczki, każda pomoc się liczy, a karma wraca.. Ja z charakteru jestem taki, że staram się dać ze wszystkim sam radę, i kiedyś nie uwierzyłbym, że będę pisać taką prośbę, ale naprawdę, nie daje już rady…” – czytamy na portalu Zrzutka.pl.

Pełną historię Kamila znajdziecie tutaj. Tam też można go wesprzeć. Do tej pory udało się zebrać ponad 7 tys. zł, a zrzutkę wsparło 128 osób.