Marcin Krupa podczas instalacji jednego z uli / fot. UM Katowice
Reklama

Katowice mają ule, ale to niestety nie jest tak słodka sprawa, jakby mogło się wydawać. Do słoików jako produkt promocyjny trafi „Miód z Kato”, a my się przyjrzeliśmy umowie na usługę i pojawiło się kilka elementów, o których warto wiedzieć. Firma, która obsługuje całe przedsięwzięcie, działa nieco…awangardowo. Nie ma strony internetowej, a nawet profilu w mediach społecznościowych, bo jak sama twierdzi ich nie potrzebuje. Już ją raz poznaliśmy, gdy miasto postawiło „hipsterską stodołę”, która stała na Rynku przez kilka miesięcy, a następnie zostało z niej tyle, co z około 700 tys. zł, które wydał na nią urząd. Jak ustaliło InfoKatowice.pl, pracownik PromArte, z którym udało nam się porozmawiać, wcześniej był zatrudniony w strukturach miasta. Natomiast koszt umowy z firmą, to mniej więcej cena kilkuset kilogramów miodu kupionego od lokalnych dostawców. Katowice natomiast mają podobno zagwarantowane 60 kg miodu, ale tego w umowie nigdzie nie jest zapisane.

Na początku maja miasto informowało o ulach, które pojawiły się na dachach basenów w Burowcu i Brynowie oraz na budynku Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Wraz z nimi 120 tys. pszczół, które wyprodukują miód, a ten następnie trafi do słoików i będzie „Miodem z Kato” – nowym produktem promocyjnym miasta.

Reklama

Pomysł udany i tani. Jak nam powiedzieli pszczelarze, z którymi rozmawialiśmy, sam ul wraz pszczołami i zapłodnioną królową, to koszt około tysiąca złotych. Miód z miasta wcale natomiast nie ustępuje temu wiejskiemu. Okazało się jednak, że sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana.


Posłuchajcie pszczelarza Jana, który opowiedział nam o ulach: 


Sztuka promocji

PromArte Sztuka Promocji Agnieszka Kurtok to firma, która nie posiada strony internetowej. Nie ma też profili w mediach społecznościowych. W sieci znaleźliśmy o niej co najwyższej adres i stacjonarny numer telefonu. Mimo tego firma otrzymała od miasta zlecenie na ponad 48 tys. zł brutto. Firma otrzymała zamówienie na podstawie art 4 pkt 8 ustawy Prawo Zamówień Publicznych, który mówi, że ustawy nie stosuje się do: „zamówień i konkursów, których wartość nie przekracza wyrażonej w złotych równowartości kwoty 30.000 euro”.

Zadzwoniliśmy tam, ale nikt nie odebrał, a gdy już mieliśmy poprosić w urzędzie miasta o kontakt z przedstawicielem firmy, telefon oddzwonił. Po drugiej stronie znajdował się Mirosław Rusecki, rzecznik Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, a następnie biura Europejskiej Stolicy Kultury 2016 działającego przy Mieście Ogrodów. O ten tytuł niegdyś starały się Katowice. Nic z tego nie wyszło. Rusecki nie chciał rozmawiać, odesłał nas z wszelkimi pytaniami do urzędu miasta i zapewnił, że PromArte nie potrzebuje strony internetowej, ani profili w social media. Następnie oddzwonił i odpowiedział na jedno z naszych pytań – skąd miasto wiedziało, że PromArte może postawić ule i zbierać miód dla urzędu. Zlecenie miało mieć źródło w ofercie złożonej do magistratu w 2016 roku.

Co w umowie? Trwa do końca roku

Ul w Katowicach / fot. UM Katowice

PromArte miało wykonać 3-4 ule i zamontować je na dachach miejskich budynków, osadzić pszczoły i zapewnić im całoroczną opiekę, zapewnić ubezpieczenie i zaprojektować opakowania na miód. Dostarczyć miód w opakowaniach, a także przeprowadzić sesję zdjęciową każdego ula: „pokazującą życie każdego z uli i pracę z nim związaną”.

Firma ma też przygotować krótki film dokumentujący powstawanie miodu, a także przeprowadzić bezpłatne warsztaty pszczelarskie, a także przygotować teksty informacyjne – o założeniu uli, zbiorach oraz gotowym gadżecie promocyjnym. Do tego zobowiązała się do przygotowania grafik do użycia w mediach społecznościowych oraz raportu podsumowującego współpracę.

Umowa natomiast nie precyzuje ilości miodu, którą ma otrzymać miasto. Mało tego, nie jest w niej nawet napisane, że w słoikach musi się znaleźć miód z tych konkretnie miejskich uli.

„Przypomnę, że są to młode rodziny pszczół, ponadto na kwestię ilości miodu mają wpływ także warunki atmosferyczne, a na jego rodzaj pora roku. Gwarantowana ilość miodu to minimum 60 kg, co pozwoli zapełnić około 700 słoiczków. Kwestię rozwoju projektu zostaną przeanalizowane w przyszłości, na chwilę obecną nie zapadły żadne decyzje w tym temacie” – wyjaśnia Ewa Lipka, rzecznik katowickiego magistratu. Z tym, że nigdzie w umowie nie ma gwarantowanej ilości miodu. Mało tego, napisy na ulach „Katowice” też wydają się zbędne, zwłaszcza że wiadomo, gdzie te się znajdują, a pszczołom raczej nie robi to różnicy.

Radny zdziwiony

Katowicki radny Dawid Durał zdziwił się zapisami w umowie, które uznał w dużej mierze za zbyteczne. Np. miasto wymaga stworzenia tekstów promocyjnych i nagrania filmu. Teksty przecież mogą stworzyć zatrudnieni do tego urzędnicy, a film zatrudniona przez miasto telewizja. Umowę na obsługę uli można podpisać też bezpośrednio z katowickimi pszczelarzami.

„Działania promocyjne może wykonać spokojnie Wydział Promocji, który dysponuje ogromnymi środkami oraz opłacana przez miasto telewizja. Nieporozumieniem jest podpisywanie umowy z pośrednikiem, tym bardziej takim, który zrobił nam (firma zajmowała się organizacją wydarzeń w obiekcie – red.) najdroższą „stodołę” świata” – mówi w rozmowie z InfoKatowice.pl Dawid Durał. – „Znam kilku katowickich pszczelarzy. Osoby, którym pokazałem umowę na miody stwierdziły, że w ramach umowy i kwoty przewidzianej w niej, są wstanie wykonać wszystkie zapisy z dostarczeniem około 700 kg miodu” – dodaje.

Firma PromArte była jedną z firm związanych z tzw. Pawilonem Dobry Klimat, nazwanym przez mieszkańców „hipsterską stodołą”, która kosztowała około 700 tys. zł. Stała od sierpnia do grudnia 2018 roku na Rynku, po czym została zdemontowana. Miasto najpierw utrzymywało, że pawilon jest w magazynie „razem z innymi nośnikami promocyjnymi miasta”, a następnie przyznało, że był tylko wynajęty i wrócił do właściciela. PromArte odpowiadało za organizację wydarzeń w pawilonie – otrzymało za to nieco ponad 280 tys. zł.

Sprawdziliśmy w serwisie OLX, ile kosztuje kilogram miodu w Katowicach. Ceny to od 20 zł wzwyż za kilogram.

Reklama

6 KOMENTARZE

  1. no dobra, ale jaki jest sens i cel??? jaka promocja, jak to na dachu będzie – że pszczoły innym pszczołom powiedzą, czy jak? wydanie kupy forsy na ule i ich obsługę nie ma kompletnie sensu i uzasadnienia, a KATOWICKI miód wytworzony przez KATOWICKIE pszczoły w ilościach hurtowych za tą kasę można odkupić od KATOWICKICH hodowców – pasjonatów i przedsiębiorców. I to dopiero miało by sens i było promocją – miodu, miasta, wsparcia lokalnego przedsiębiorcy i zdrowego rozsądku.
    Ale najwyraźniej promocja Katowic polega na tym, że trzeba za duże pieniądze, które rozejdą się pod stołem zorganizować wielkie nic. Pewnie z resztek tej stodoły słomianej ule pobudują – ze słomy proponuję misia…

  2. Partnerstwo publiczno-prywatne w wykonaniu Katowic – jak zlecić i dobrze zapłacić za coś, co w godzinach pracy mogą zrobić zatrudnieni na etat pracownicy.
    Może ogólnie wszystko UM zleci jako outsourcing – zostanie logo miasta i prezydent. Resztę zleci się „kumplom” bez przetargu. I tak Zenek będzie rejestrować samochody a Zuita zarządzać nieruchomościami. Wszystko na fakturę :),

    A urzedników nicnierobiących zostawmy – płaćmy im oczywiście za pełny etat. Podobno każda organizacja >1000 osób żyje własnym życiem i zupełnie nie potrzebuje otoczenia 🙂

  3. ja nie rozumiem innej rzeczy… skoro jest wydział promocji, to są od tego, żeby promować. Z tego, co się orientuję, to urzędasy raczej nie znają się na ulach i chyba dobrze, że wzięli firmę, która ma o tym pojęcie. Jak zwykle redaktor Maciaszczyk szuka sensacji razem z radnym Durałem, działają w Katowicach niczym „Gliniarz i prokurator”. Brakuje zapisów w umowie? To od czego są te tabuny urzędników? W takim razie niech zwolnią ich wszystkich i zatrudnią przy ulach. Szkoda czasu na takie artykuły szukające taniej sensacji.

    • Wie Pan co, trochę ręce opadają po tym komentarzu, ale odpowiem. Urzędnicy znają się prawdopodobnie na pszczołach jak firma PomArte i jej pracownicy. Z tym, że firma nowatorsko podeszła do sprawy i zapytała pszczelarzy, których podnajęła. To samo może zrobić urząd – TANIEJ 🙂

      • Ale jak widać nie potrafią i potrzebna jest im do tego zewnętrzna firma 🙂 Wie Pan, możliwe, że urzędnicy zrobiliby to taniej, jednak woleli wybrać kogoś, kto zrobi to za nich. Takich mamy urzędników. Zlecanie usług na zewnątrz to jedno z popularniejszych rozwiązań w dzisiejszych czasach, więc trochę nie rozumiem opadu rąk 😉 jakby się nad tym zastanowić to wiele firm ktoś mógłby uznać za zbędne, bo samemu można taniej, ale jednak wybiera się te firmy z jakiegoś powodu. Pozdrawiam

  4. Dojenie państwowej kasy jak w filmie „Miś”. Dla cwaniaków nie ważne są pszczoły czy stodoły. Liczy się tylko kasa. A jak są znajomości w urzędach… To z górki

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
18 + 2 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.