Policja / fot. Erdem Yildiz
Reklama

Policjanci z Katowic mieli przesłuchiwać „niepokornych studentów”. Roztrzęsionych i zapłakanych. Chodzi o sprawę dr hab. Ewy Budzyńskiej, socjolożki, która w ubiegłym roku odeszła z uczelni po tym, jak studenci zarzucili jej homofobiczne i nietolerancyjne poglądy. Ta miała się nimi dzielić na uczelni, która ostatecznie rozpoczęła wobec swojego pracownika postępowanie dyscyplinarne.

Wczoraj, tj. 24 maja, Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych rozpętał burzę w sieci wpisem na temat przesłuchania studentów z UŚ w tej sprawie. Studentki miały wychodzić z płaczem, a całości miał się przysłuchiwać prawnik Ordo Iuris. Katowicka policja mówi jednoznacznie, że wpis powielany w mediach społecznościowych to nieprawda. Żadna studentka nie była przesłuchana, tylko czterech studentów, wiedzieli dlaczego zostali wezwani, a sprawa się toczy, bo zgłoszenia dokonała osoba trzecia, niemająca z nią związku.

Reklama

„ORDO IURIS WRAZ Z POLICJĄ PRZESŁUCHUJĄ „NIEPOKORNYCH” STUDENTÓW UNIWERSYTETU ŚLĄSKIEGO

Przesłuchania mają miejsce na komendzie policji w Katowicach. W środku policjant i prawnik Ordo Iuris. Studenci siedzą w środku po kilka godzin, wychodzą roztrzęsieni, dziewczyny płaczą.

Wygląda to na przesłuchanie w celu zastraszenia, a nie standardowe działania organów ścigania.

Oficjalnie studentów nie poinformowano z jakiego powodu każe im się zeznawać. Wiedzą tylko, że ma to związek ze skargą, którą studenci złożyli do władz uczelni na dr Ewę Budzyńską” – czytamy we wpisie na Facebooku Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.

 

Policja mówi o manipulacji

Temu zaprzecza katowicka policja. Jak poinformowała nas Agnieszka Żyłka, rzecznik katowickiej komendy, przesłuchano w sprawie cztery osoby. Wszyscy to mężczyźni. Zostali poinformowani o tym, w jakiej sprawie będą przesłuchiwani oraz, że mogą odmówić odpowiedzi na pytania.

„Zawiadomienie to zostało złożone 20 stycznia 2020 roku, po doniesieniach medialnych, przez osobę prywatną, która nie jest w żaden sposób związana z żadną ze stron toczącego się postępowania. Czynności prowadzone są zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego z zachowaniem procedur dotyczących m.in. przesłuchania świadków i udziału pełnomocnika osoby pokrzywdzonej. Strony uczestniczące w czynnościach są poinformowane o swoich prawach, obowiązkach, a także powodzie wezwania – stwierdziła Żyłka.

Wpis Ośrodka uznała za manipulujący. „Nikt z administratorów portalu nie skontaktował się z katowicką Policją w celu ustalenia faktów” – dodaje Agnieszka Żyłka.

Ani UŚ, ani studenci, ani pracownik naukowy nie złożyli zawiadomienia, zrobiła to osoba, która uznała, że doszło do „szykanowania” socjolożki. W sprawie uczestniczył jej pełnomocnik. Dr Budzyńska odeszła z UŚ na znak protestu, po tym jak chciano ją ukarać dyscyplinarnie.

W kwestii przesłuchiwanych studentów, po materiałach prasowych, które zostały opublikowane w sprawie, UŚ wydał oświadczenie. Nie było zgłoszeń „roztrzęsionych i zapłakanych” studentów.

„Z głębokim zaniepokojeniem odbieramy podejmowane przez organy ścigania przesłuchiwanie studentów, którzy zdecydowali się wnieść skargę na budzące ich sprzeciw treści zajęć prowadzonych przez Panią dr hab. Ewę Budzyńską. Skarga ta stanowi przedmiot postępowania prowadzonego przez niezależną komisję dyscyplinarną UŚ, zgodnie z obowiązującymi w tym względzie przepisami. Nie ma żadnych podstaw, aby wątpić w rzetelność i bezstronność działań tej komisji. Czynności organów ścigania podejmowane w czasie, gdy toczy się nadal postępowanie przed organami uczelni, są odbierane przez wielu członków wspólnoty naszego Uniwersytetu, jako ingerujące w autonomię funkcjonowania jego organów. Powinny one realizować powierzone im przez prawo zadania w sposób nieskrępowany, z poszanowaniem zasad wolności słowa, autonomii uczelni oraz podstawowych wartości, jakie szanowane winny być w Uniwersytecie. Władze uczelni nie mają formalnej możliwości udziału w czynnościach procesowych organów ścigania, jednakże uważnie obserwują sposób ich prowadzenia oraz należyte respektowanie praw i wolności uczestników tego postępowania. Każdy członek wspólnoty naszej uczelni może liczyć na wszelkie dostępne i zgodne z prawem formy wsparcia i pomocy” – napisał Prorektor ds. kształcenia i studentów Uniwersytetu Śląskiego prof. dr hab. Ryszard Koziołek.

Ośrodek przepraszał

Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych został zobowiązany przez sąd do przeprosin za wpis na swoim profilu Facebookowym, do którego początkowo się nie przyznawał. W lutym 2020 TVP Info pisało o sprawie wtoczonej OMZRiK przez redaktor naczelną jednego z lokalnych portali. Ostatecznie sąd uznał, że doszło do naruszenia dóbr osobistych redaktor naczelnej i nakazał przeprosiny. W materiale była mowa o „szkalujących i nieprawdziwych” informacjach zamieszczanych na fanpejdżu Ośrodka.

Ostatnio Ośrodek podał też informację o dwóch niedoszłych młodych politykach z Katowic (jeden miał 17 lat). Mieli promować „gwałt”. Ostatecznie okazało się, że sprawa nie była taka jednoznaczna, a pozbawiona kontekstu sprawiła, że młodzi ludzie z Katowic zostali przedstawieni jako zwolennicy gwałtu. Otrzymywali groźby oraz materiały pornograficzne po tym jak OMZRiK opublikował u siebie informacje wraz linkami do ich fanpadży oraz nr telefonu do jednego z nich.

Pod swoimi wpisami, które są mocno podawane dalej, Ośrodek umieszcza zawsze prośby o wpłacanie datków.

Reklama

1 Komentarz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
13 − 7 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.