To był temat, który wywołał sporo kontrowersji w Katowicach. W budżecie miasta zabezpieczono 630 tys. zł na dwa pojazdy osobowe, z których jeden ma być elektryczny. Pieniądze na ten cel przegłosowali katowiccy radni, ale los elektrycznego pojazdu nie jest jeszcze przesądzony. Ta „deklaracja walki o środowisko” jak określił zakup jeden z miejskich oficjeli, może nigdy się nie zrealizować.
Kontrowersyjny temat wywołał sporo dyskusji na sesji Rady Miasta Katowice. Jeszcze w marcu radni rządzącej Katowicami koalicji (Forum Samorządowe i Marcin Krupa oraz PiS) przekonywali, że zakup pojazdu elektrycznego, to nie jest „fanaberia”.
– Tutaj o wiele tańszym rozwiązaniem jest ogłoszenie przetargu i wybór w drodze przetargu takiego samochodu. To gwarantuje najniższą kwotę – powiedział prezydent Marcin Krupa.
Pojazd elektryczny, to także „deklaracja walki o środowisko”. – – Decydując się na zakup kolejnych tego typu pojazdów realizujemy polityki ogólnoświatowe i europejskie – przekonywał wiceprezydent Mariusz Skiba.
Doposażenie floty nie przekonało wszystkich rajców.
Ja chciałem panu prezydentowi powiedzieć, że na zachodzie właśnie dobrze o polityku i politykach świadczy poruszanie się komunikacją miejską i rowerem. Przypomnę, że jeden z prezydentów przyjechał na COP pociągiem. Nie leciał samolotem, nie jechał autem służbowym –skwitował sprawę wtedy radny Dawid Durał.
Zbyt kontrowersyjny elektryk?
Obecnie we flocie magistratu znajduje się 14 samochodów – w tym jeden elektryczny niewielki pojazd Mitsubishi iMiEV. Głównie jednak miejską flotę zdominowały Skody Octavie i SuperB.
Jak się okazuje, sprawa elektrycznego pojazdu nie jest rozstrzygnięta. Zwłaszcza, że kwoty, które zabezpieczyło miasto są ogromne. W tej kwocie można kupić elektryczną Teslę 3 w najwyższej klasie za około 300 tys. zł. Do tego starczy jeszcze kwotowo na BMW serii 5 czy Volvo S90 – choć tylko teoretycznie, bo jak tłumaczyli urzędnicy, pieniądze zapisane w budżecie są tylko „szacunkowe”.
Pomimo zarezerwowanych pieniędzy, zakup wcale nie musi dojść do skutku.
– Ostateczna decyzja w tej sprawie zostanie podjęta na przełomie trzeciego i czwartego kwartału. Wtedy będzie wiadomo, czy ogłosimy przetarg – poinformował nas Krzysztof Kaczorowski, z katowickiego magistratu.
Jeżeli miasto wycofa się z zamiaru kupna pojazdu, to będzie efekt kontrowersji, które wywołały publikacje na temat zamiarów magistratu. Plany urzędników nie spotkały się z ciepłym przyjęciem ze strony mieszkańców.
Flota Urzędu Miasta Katowice składa się z 14 samochodów służbowych, które w 2018 roku przejechały w sumie ponad 239 tys. km. Miasto zatrudnia 11 kierowców.