Niezadowoleni pracownicy MHK wyszli na ulicę w trakcie Industriady. W sobotę odbyło się Święto Zabytków Techniki – Industriada 2018. Tego dnia pracownicy Muzeum Historii Katowic, wyszli przed siedzibę filii muzeum przy ul. Rymarskiej w Nikiszowcu. Rozdawali ulotki i informowali mieszkańców o swojej złej sytuacji finansowej. Od miasta domagają się przede wszystkim podwyżek. Chcą się spotkać z Marcinem Krupą, prezydentem Katowic.
Sprawa podwyżek pracowników Muzeum Historii Katowic ciągnie się od maja, kiedy to po raz pierwszy publicznie informowali o swojej złej sytuacji finansowej. Po kilkudziesięciu latach pracy 2 tys. zł na rękę – to rzeczywistość niektórych pracowników Muzeum Historii Katowic. Teraz muzealnicy domagają się podwyżek o 800 zł brutto, przyznania ekwiwalentu na strój reprezentacyjny, włączenia premii regulaminowej do podstawy wynagrodzenia oraz wymiany zużytego służbowego sprzętu komputerowego na nowy.
– Chcemy serdecznie podziękować wszystkim zaangażowanym w akcję pracownikom, a także wszystkim zwiedzającym, którzy wyrazili swoje poparcie dla naszych postulatów. Akcję podjęliśmy w związku z biernością władz miasta, przedłużaniem sprawy i brakiem konstruktywnych spotkań z urzędnikami (apelowaliśmy o spotkanie z osobami decyzyjnymi). Ubraliśmy się w koszulki z hasłami dotyczącymi podwyżek, rozdawaliśmy ulotki informacyjne oraz wywiesiliśmy banery – informuje zakładowa Solidarność. To druga akcja informacyjna w MHK, pierwsza odbyła się w tracie Nocy Muzeów.
Teraz pracownicy muzeum czekają na spotkanie z prezydentem Katowic, rozpoczynają też mediacje z dyrektorem MHK. – Dotychczas w kwestii podwyżek nie udało się znaleźć porozumienia – mówią.
– Do zakończenia sprawy nie wypowiadam się publicznie – poinformował Jacek Siebel, dyrektor Muzeum Historii Katowic, zapytany przez nas czy popiera postulaty swoich pracowników.
W MHK rozważają teraz nawet strajk ostrzegawczy, w razie braku jakichkolwiek kontrpropozycji ze strony miasta.