Grajek przed budynkiem dworca PKP w Katowicach / fot. Szymon Kosek / InfoKatowice.pl
Reklama

Przez długie lata byli stałym elementem katowickiego dworca. Umilali pasażerom oczekiwanie na połączenia, wzruszali, bawili, od czasu do czasu czymś zirytowali. Ale przede wszystkim – wnosili trochę piękna do brudnych, zapuszczonych, niewyremontowanych jeszcze korytarzy. Nagle,  dwa lata temu, tuż po zakończonej renowacji i przebudowie dworca okazało się, że nie ma tam już dla nich miejsca.

Po wprowadzeniu w życie zakazu grajkowie rozpierzchli się po katowickich ulicach i placach. W tej chwili najczęściej obleganymi przez nich punktami są ulica Stawowa, plac Szewczyka i tzw. Pomarańczowy Tunel między ulicą Wojewódzką a Tylną Mariacką. Daleko im jednak do dworcowych tuneli.

Reklama

– Dworzec był dobrym miejscem, bo można było na nim grać niezależnie od warunków atmosferycznych – mówi Iza Czerniszewska, która grywała tam przeszło osiem lat. Wielu muzyków powtarza jej słowa. Schowane głęboko pod ziemią korytarze chroniły przed deszczem, śniegiem i wiatrem. Nawet zimą, kiedy grajkowie znikali z pozostałych, wymienionych wcześniej lokalizacji, na dworcu wciąż można było usłyszeć muzykę. Co prawda i tam temperatura nie była wówczas najwyższa, ale była w miarę stała, co służyło zarówno grającym, jak i instrumentom – ci pierwsi mogli zachować zdrowie, zaś te drugie – odpowiednie nastrojenie.

Powodów, dla których położone pod peronami tunele przyciągały muzyków, było znacznie więcej. Dobra akustyka sprawiała, że wielu z nich nie potrzebowała specjalnego nagłośnienia. Obchodzący teren ochroniarze zapewniali bezpieczeństwo. Podobną funkcję pełniło dobre oświetlenie, choć nie tylko. Tłumnie przechodzący pasażerowie znacznie chętniej wrzucali pieniądze do futerałów i kapeluszy gdy mogli dostrzec, że stoją one nie przed zbierającymi do kolejnej butelki obdartusami, a schludnie ubranymi, młodymi ludźmi.

Między grającymi w dworcowych podziemiach wykształciła się pewna kultura. – Staraliśmy się sobie nie przeszkadzać. Jeżeli ktoś już gdzieś grał, to następni siadali w odpowiedniej odległości, by nawzajem się nie zakłócać. Do normy należało też pilnowanie sobie miejsca, kiedy ktoś chciał przyjść zaraz po mnie. Te zasady trochę naruszali pojawiający się z nadejściem wakacji nastolatkowie zbierający na wyjazdy, ale starzy bywalcy dworca zawsze się ich trzymali – opowiada Iza. Równie miło wspomina pilnujących na dworcu porządku ochroniarzy, na których pomoc zawsze można było liczyć.

Dlaczego więc musieli opuścić dworzec? Zapytany o to przedstawiciel spółki Polskie Linie Kolejowe S.A., do której należą tunele pod peronami, odpowiada, że przyczyną jest zakłócanie przez muzyków funkcjonowania dworca. W nadesłanym przez niego mailu czytamy:

„(…) PKP Polskie Linie Kolejowe uprzejmie informują, że nie wydają pozwolenia na granie na instrumentach muzycznych w przejściach pod torami (w tunelach prowadzących do wyjść na perony ) zarówno na stacji w Katowicach jak i na innych stacjach. Ponieważ na stacji w Katowicach wygłaszane są komunikaty dotyczące odjazdów i przyjazdów pociągów oraz inne informacje dotyczące obsługi pasażerów a urządzenia nagłaśniające znajdują się również w przejściach podziemnych ( tunelach ), sytuacja taka powodowałaby zagłuszanie przekazywanych informacji. Podobnie jest na innych stacjach zarządzanych przez Polskie Linie Kolejowe.”

Co na ten temat sądzą grajkowie? Podróżujący z gitarą po całej Polsce, a także Europie Mariusz Goli opowiada o rozwiązaniu, które widział na Zachodzie. – Myślę, że katowicki dworzec mógłby wzorować się na londyńskim metrze. Wyznaczono  tam niewielkie strefy, z napisem „Let the music transport you”, w których mogą grać muzycy, którzy uzyskali wcześniej odpowiednie zezwolenia. Dają oni oczekującym podróżnym chwilę wytchnienia i szansę na odstresowanie się – mówi.

Rozwiązanie stosowane w Londynie przedstawiliśmy PKP. Niestety, na pytanie, czy jego wykorzystanie nie byłoby możliwe również na katowickim dworcu, nie uzyskaliśmy odpowiedzi.

Nie da się zaprzeczyć, że dwa lata po remoncie dworzec wciąż jest miejscem czystszym, bezpieczniejszym i bardziej funkcjonalnym, niż kiedyś. Jest to zasługą wielu zmian, nie tylko architektonicznych. Wprowadzenie zakazu grania na instrumentach muzycznych uważa się za jedną z nich. Jednak czy słusznie, skoro polegała ona na usunięciu z dworca elementu czyniącego go miejscem bardziej ludzkim, otwartym i przyjaznym?

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. A ja popieram ten zakaz. Spacerując po mieście nie życzę sobie aby ktoś wydawał dźwięki w których muzyce ja nie gustuję. Co to w ogóle ma być? Dlaczego nie grają w klubach, nie organizują sobie koncertów tylko przeszkadzają w wypoczynku spacerowiczom? Istny faszyzm.

  2. Polskie koleje oferują tak niskie standardy, że nawet sobie wyobrazić nie umieją, jak bardzo Ci dworcowi muzycy uspokajali człowieka, kiedy przyszło mu czekać kolejną godzinę na opóźniony pociąg. Jakoś zanim dworzec został odpicowany, to nie zagłuszali oni komunikatów (a przynajmniej nic się o tym nie mówiło). Sytuacja nagle się zmieniła po remoncie… Hipokryzja. No ale teraz już nikt nie będzie zagłuszał kolejnych komunikatów, o zwiększającym się opóźnieniu i człowiek może się irytować bez zakłóceń. Naprzód polskie koleje! Po żałosne i smutne standardy!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Solve : *
15 + 3 =


Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.