Reklama

Wczoraj opublikowaliśmy sprostowanie do materiału: Kupiła nowe Renault w Katowicach. Samochód prawie rok stoi na parkingu, sprawa trafiła do Sądu”. Ta sprawa to PR-owa katastrofa dla katowickiej firmy Auto-Zięba, u której klientka kupiła nowy, ciągle się psujący samochód. Pojazd w konsekwencji stoi od roku na strzeżonym parkingu i niszczeje. W końcu klientka – Ewelina Słodkiewicz postanowiła podać firmę do sądu i domagać się zwrotu pieniędzy za Renault Clio.

W tego typu sytuacjach powinniśmy raczej odmawiać sprostowania, ale opublikowanie akurat tego pokazuje jak działa firma Auto-Zięba, a w dodatku oszczędza nam to sporo czasu i energii. Mimo tego, że rzetelnie zajęliśmy się tematem, kontaktując się z Auto-Ziębą i wypytywaliśmy m.in. o sytuację, którą (teraz) zanegowała firma, to usłyszeliśmy, że komentarza nie będzie – zasłonili się trwającą sprawą sądową. Natomiast klientka przedstawiła nam dokumenty, w tym pełną wymianę pism z katowickim dealerem Renault Auto-Zięba. Co chciała sprostować firma?

Chodzi o konkretnie ten fragment tekstu:

„Sprawa wydawało się zmierzała do polubownego rozwiązania. Firma Auto-Zięba w listopadzie 2016 roku zgodziła się odkupić od klientki samochód za kwotę 47,5 tys. zł, jeżeli ta za te pieniądze kupi w ich salonie inne auto. To była propozycja, na którą chciała przystać Ewelina Słodkiewicz. Na spotkaniu wręczono jej odpowiednie pismo, żeby następnego dnia rano wycofać się z propozycji. W piśmie zaznaczono, że klientka „odrzuciła gest handlowy” firmy Auto-Zięba i że badania diagnostyczne oraz zapisy z systemu informatycznego Renault nie potwierdziły zgłaszanych usterek.”

Zdaniem Mirosława Zięby sprawa wyglądała inaczej:

„Na spotkaniu, pani pełnomocnik Pani Eweliny Słodkiewicz przekazała nam informację, że jej klientka nie akceptuje zaproponowanego przez Spółkę rozwiązania i oczekuje zwrotu równowartości ceny zakupu pojazdu (nie chce kupować nowego auta w Auto Zięba) oraz dodatkowych kosztów. Wówczas Spółka Auto Zięba poinformowała klientkę, że na takie warunki nie może przystąpić i podała konkretne powody.”

Tutaj pojawia się bardzo ciekawa kwestia. Auto-Zięba nie przedstawia żadnego pisma potwierdzającego swoją wersję wydarzeń, a na tym etapie Ewelina Słodkiewicz kontaktowała się ze spółką z pomocą prawnika i skrupulatnie zbierała dokumenty. W dodatku poza prawnikiem klientki, w spotkaniu brał też udział świadek i oboje potwierdzają wersję wydarzeń Eweliny Słodkiewicz.

Tutaj jeszcze raz warto przypomnieć, że pytana przez nas firma o tą konkretną sytuację, nie chciała rozmawiać. Nie przedstawia też żadnych dokumentów potwierdzających swoją wersję wydarzeń.

Logika sytuacji zresztą mówi sama za siebie, skoro klientka miała szansę zakończyć swój spór z firmą, otrzymać nowy samochód, to raczej by z takiej możliwości skorzystała. Teraz musi płacić za parking strzeżony, utrzymywać samochód, którym nie może jeździć (ubezpieczenie, przeglądy), a w dodatku ponosi koszty sądowego postępowania, które nie są małe.

Z naszej strony nie mamy sobie nic do zarzucenia, podaliśmy informację zgodną z wiedzą jaką posiadaliśmy, która pewnie wytrzymałaby próbę ewentualnego procesu sądowego. Tylko po co? Szkoda czasu zarówno sądu jak i naszego. Klientom katowickiego dealera radzimy natomiast postępować jak pani Ewelina Słodkiewicz i gromadzić korespondencję z firmą. Nigdy nie wiadomo, co może się przydać w razie sprawy sądowej…

Kupiła nowe Renault w Katowicach. Samochód prawie rok stoi na parkingu, sprawa trafiła do sądu

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.