Dziś ujawniono jedną z najbardziej dramatycznych historii ostatnich lat. W Świętochłowicach pojawiła się informacja, że 42-letnia Mirella była przez blisko trzy dekady więziona przez własnych rodziców. Przez cały ten czas sąsiedzi wierzyli, że jako nastolatka zaginęła. Policja zaprzecza.
Według licznych doniesień mediów w Świętochłowicach wyszła na jaw przerażająca sprawa rodzinnego dramatu, który przez lata pozostawał w ukryciu. Mirella, dziś 42-letnia kobieta, przez 27 lat była więziona w domu przez swoich rodziców, którzy przekonywali sąsiadów, że ich córka zaginęła, gdy była nastolatką.
Do ujawnienia tragedii doszło w tym roku, gdy sąsiedzi — zaniepokojeni głośnymi awanturami i krzykami dochodzącymi zza ściany — postanowili wezwać policję. Początkowo starsze małżeństwo nie chciało wpuścić funkcjonariuszy do mieszkania. Gdy jednak policjanci weszli do środka, odkryli w jednym z pokoi wychudzoną, wystraszoną kobietę w skrajnie złym stanie zdrowia.
Mirella była całkowicie odizolowana od świata. Przez niemal trzy dekady nie opuszczała swojego małego pomieszczenia, nie miała kontaktu z rówieśnikami ani dostępnej łazienki. Nie posiadała żadnych dokumentów tożsamości i formalnie nie istniała w systemach państwowych — nie była zgłoszona jako osoba zaginiona ani poszukiwana.
Po interwencji służb została przewieziona do szpitala, gdzie lekarze przez dwa miesiące walczyli o jej zdrowie. Obecnie kobieta objęta jest opieką społeczną i medyczną, a w internecie organizowane są zbiórki, które mają pomóc jej w rozpoczęciu nowego życia. Każdy kontakt ze światem zewnętrznym stanowi dla niej ogromne wyzwanie — jak podają służby, Mirella nigdy wcześniej nie była na spacerze, w kinie, a nawet na balkonie.
Sprawą zajmuje się policja oraz Ośrodek Pomocy Społecznej. Funkcjonariusze podkreślają, że przez lata nikt nie zgłosił zaginięcia kobiety, co pozwoliło rodzicom utrzymać jej istnienie w tajemnicy. Obecnie wydano jej pierwszy dowód osobisty. Śledztwo trwa, a prokuratura na razie nie ujawnia, jakie zarzuty zostaną postawione rodzicom.
Jednakże Policja informuje, że ustalenia z przeprowadzonej interwencji nie wskazywały na popełnienie przestępstwa wobec 42-latki. Pod wskazanym adresem wcześniej nie odnotowano żadnych policyjnych interwencji, a do komendy nie wpłynęło żadne zgłoszenie o zaginięciu kobiety ani inne niepokojące sygnały dotyczące tej rodziny. Następnego dnia dzielnicowy odwiedził kobietę w szpitalu i potwierdził wcześniejsze ustalenia. Ze względu na jej stan zdrowia oraz podeszły wiek osób, z którymi mieszkała, policjant wystąpił do Ośrodka Pomocy Społecznej o dokonanie wglądu w sytuację rodzinną i ewentualne udzielenie pomocy.
W kolejnych dniach w internecie pojawiły się publikacje i zbiórka pieniędzy, w których przedstawiano historię rzekomego wieloletniego przetrzymywania 42-latki w mieszkaniu rodziców. W związku z tym świętochłowiccy policjanci podjęli dodatkowe czynności wyjaśniające, przesłuchali kobietę i zweryfikowali informacje. Wstępne ustalenia funkcjonariuszy nie potwierdzają medialnych doniesień o tym, jakoby kobieta przez 27 lat była przetrzymywana wbrew swojej woli. Nie było również podstaw do wszczęcia procedury Niebieskiej Karty.
Sprawą zajmuje się obecnie Wydział Kryminalny Komendy Miejskiej Policji w Świętochłowicach, który prowadzi postępowanie mające na celu ustalenie, czy wobec 42-latki nie doszło do popełnienia przestępstwa. Zgromadzone materiały zostały przekazane do prokuratury. Policja apeluje do mediów i opinii publicznej o zachowanie rozwagi oraz powstrzymanie się od rozpowszechniania niesprawdzonych informacji, które mogą wprowadzać w błąd i utrudniać wyjaśnienie sprawy.




































