W jedenastej kolejce PKO Ekstraklasy GieKSa nie dała rady aktualnym misrzom Polski, przegrywając 0:1. Zwycięską bramkę dla Kolejarza zdobył w końcówce pierwszej połowy Bryan Fiabema.
W wyjściowej jedenastce GieKSy nastąpiły dwie zmiany w porównaniu do ostatniego, zremisowanego spotkania z Wisłą Płock. Na murawie zobaczyliśmy Boscha i Czerwińskiego, którzy zastąpili Kuuska i Łukasiaka. W składzie aktualnych mistrzów Polski, którzy trzy dni temu odnieśli imponujące zwycięstwo 4:1 w Lidze Konfederacji z Rapidem Wiedeń, wystąpili dobrze znani z występów na Bukowej Mrozek i Kowalczyk.
Kolejny stracony gol w końcówce
Już w pierwszej minucie spotkania dobrą akcję przeprowadzili katowiczanie, ale Nowak nie zdołał opanować dośrodkowania Markovića i w rezultacie podał piłkę Mrozkowi. W 17 min. wydawało się, że nic nic nie uchroni Lecha od straty gola, ale Mrozek dwukrotnie wykazał się swoim kunsztem, a dodatkowo okazało się, że Kowaczyk przebywał na pozycji spalonej. Potem przez długie minuty walka toczyła się głównie w środku pola. Ciekawie zrobiło się dopiero w końcówce. W 43 min. przed szansą stanął Nowak, ale jego strzał z rzutu wolnego minął poznańską bramkę. Chwilę później Trójkolorowi zaatakowali lewą stroną, ale Shkuryn uderzył wysoko nad poprzeczką. W odpowiedzi po raz pierwszy dzisiaj groźniej zaatakowali goście i od razu objęli prowadzenie po trafieniu Fiabemy. W związku z odpaleniem rac przez kibiców sędzia przedłużył pierwszą połowę aż o 12 min. W tym czasie zdecydowanie bliżej drugiej bramki był Kolejarz, ale wynik nie uległ już zmianie i po 45 min. przyjezdni prowadzili 1:0.
Wiele okazji, żadnej bramki
Od początku drugiej odsłony GieKSa odważniej zaatakowała, szukając wyrównującego gola. W 58 min. po rzucie rożnym głowkował Galán, ale trafił w poprzeczkę. W 60 min. ten sam zawodnik znów stanął przed szansą. ale zamiast strzelać praktycznie oddał piłkę Mrozkowi. W 69 min. po rzucie rożnym piłka trafiła do Jędrycha, ale jego strzał odbił się jeszcze od jednego z obrońców i przeleciał obok słupka. W 75 min. zrobiło się gorąco pod bramką Strączka, ale Leo skiksował i wszystko skończyło się na strachu. Minutę później po dobrym, technicznym strzale Galana udaną paradą popisał się Mrozek. W 79 min. po rzucie rożnym piłkę na głowie miał niepilnowany Klemenz, ale fatalnie przestrzelił. W 80 min. stuprocentową sytuacją zmarnował Galán. Jego pierwszy strzał ponownie świetnie obronił bramkarz Lecha, ale to, w jaki sposób piłka po dobitce z kilku metrów nie trafiła do siatki, wie już chyba tylko hiszpański zawodnik. Choć Trójkolorowi do końca próbowali odwrócić jeszcze losy spotkania, ta sztuka już im się nie udała. Ostatecznie więc katowiczanie, choć zagrali dobry pojedynek, musieli uznać wyższość Lecha, przegrywając 0:1.
GKS Katowice – Lech Poznań 0:1 (0:1)
Bramki: Fiabema
GKS Katowice: Strączek – Wasielewski, Czerwiński (90. Rogala), Jędrych, Klemenz, Galán (90. Błąd) – Markovic (67. Wędrychowski), Bosch, Kowalczyk (59. Milewski), Nowak – Shkuryn (67. Rosołek).
Lech Poznań: Mrozek – Ouma, Moutinho (67. Gurgul), Ishak, Bengtsson (84. Lisman), Milić, Fiabema (67. Ismaheel), Gumny (67. Pereira), Jagiełło (67. Agnero), Kozubal, Skrzypczak.




































