W drugim spotkaniu turnieju finałowego Pucharu Kontynentalnego GieKSa po rzutach karnych przegrała z Bruleurs de Loups 2:3.
W pierwszej odsłonie to GieKSa częściej atakowała i znajdowała się w tercji obronnej Bruleurs de Loups, ale nie potrafiła stworzyć sobie dogodnych sytuacji strzeleckich. Francuzi rzadziej zapuszczali się w okolice bramki Murraya, ale byli znacznie groźniejsi. W 8 min. na rajd z krążkiem zdecydował się Leclerc. Pomimo asysty Koponena udało mu się oddać strzał, a do krążka odbitego przez Jasia Murarza dopadł Koudri i nie miał problemów z umieszczeniem go w siatce. Największe emocje czekały na kibiców w końcówce. W 15 min. blisko wyrównania był Dupuy, ale nie udało mu się umieścić gumy przy krótkim słupku. Minutę później po błędzie katowickiej defensywy w sytuacji sam na sam z Murrayem znalazł się Boivin, ale na szczęście ten drugi wyszedł z tej konfrontacji zwycięsko. W odpowiedzi dwukrotnie przed szansą na bramkę stanął Wronka, ale dobrym refleksem popisał się Pintaric. W 18 min. po kolejnej sytuacji sam na sam z Murrayem w bramce wylądował Dair. Arbitrzy jeszcze sprawdzali, czy razem z nim linii bramkowej nie przekroczył krążek, ale okazało się, że gola nie było. Ostatnie 55 sekund katowiczanie grali w przewadze jednego zawodnika po karze dla Deschampsa, ale nie udało im się doprowadzić do wyrównania.
Początek drugiej części to nadal gra 5:4, ale również bez efektu bramkowego. Później jednak podopieczni trenera Jacka Płachty zaczęli grać tak, jak w pamiętnym zwycięskim spotkaniu z Aalborgiem. Dobre sytuacje mieli Pasiut, Runesson i przede wszystkim Dupuy, ale bramkarz Wilków był wciąż górą. W 27 min. GieKSa wyrównała. Sokay oddał krążek do Koponena, a ten huknął z całych sił i licznie zgromadzeni w Cardiff katowiccy fani w końcu mogli wybuchnąć radością. Trójkolorowi nadal atakowali i już minutę później Crinon faulował wychodzącego na sytuację sam na sam z golkiperem Wronkę. Tym razem GKS znów nie wykorzystał gry w przewadze, ale kiedy w 31 min. na ławce usiadł Grossetete, na mocny strzał zdecydował się Englund, a do odbitego krążka dopadł Pasiut i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Po tym golu katowiczanie nadal przeważali, ale nie udało im się więcej pokonać bramkarza rywali. Francuzi także mieli swoje okazje, szczególnie gdy na kawce kar siedział Varttinen, ale Murray i obrońcy stanęli na wysokości zadania.
Pierwsze dwie minuty trzeciej tercji to gra GieKSy w przewadze, której nie udało się niestety zamienić na kolejną bramkę. Chwilę po powrocie na lód Southorna, Boivin uderzył kijem Norberga i i otrzymał podwójną karę mniejszą. Tej szansy Trójkolorowi również nie wykorzystali. W kolejnych minutach trwała zacięty bój o każdy centymetr lodu, który długo jednak nie przynosił zmiany rezultatu. W 55 min. sędziowie na ławkę kar odesłali Koponena i Francuzi potrzebowali zaledie kilkunastu sekund na strzelenie drugiej bramki, którą w ogromnym zamieszaniu wepchnął do siatki Bachelet. Do ostatniej syreny wynik nie uległ już zmianie, choć GieKSa w końcówce ponownie grała w przewadze. Pięciominutowa dogrywka nie przyniosła zmiany rezultatu, pomimo że Wilki znów przez dwie minuty grały w osłabieniu. O losach spotkania zdecydowały więc rzuty karne, które lepiej egzekwowali Francuzi. Ostatecznie GieKSa uległa więc po niezwykle zacięty spotkaniu 2:3.
Brûleurs de Loups – GKS Katowice 3:2 (1:0, 0:2, 1:0 k. 2:1)
Bramki: Kourdi, Bachelet, Dair – Koponen, Pasiut
Brûleurs de Loups: Pintaric, Debiak – Hardy, Binner, Boivin, Bachelet, Mallet – Andersson, Hilderman, Dair, Deschamps, Fleury – Southorn, Schmitt, Treille, Koudri, Leclerc oraz Regis, Crinon, Grossetete, Farnier
GKS Katowice: Murray, Kieler – Runesson, Englund, Fraszko, Pasiut, Wronka – Varttinen, Koponen, Mroczkowski, Sokay, Dupuy – Maciaś, Norberg, Michalski, Smal, Kallionkieli oraz Bepierszcz.