GieKSa zagrała jedno z najsłabszych spotkań w tym roku. Udało jej się jednak wywieźć z Radomia cenny punkt.
W porównaniu do ostatniego zwycięskiego spotkania z Lechią, w składzie GieKSy zaszły dwie zmiany. Po kontuzji do pierwszej jedenastki wrócił Kowalczyk, który zastąpił Maka, a w miejsce chorego Klemenza wystąpił także wracający po kontuzji Kuusk. Jako pierwsi zaatakowali gospodarze, którzy już w drugiej i trzeciej minucie byli blisko objęcia prowadzenia. Najpierw Henrique, a następnie Vagner oddali jednak złe strzały i wszystko skończyło się na strachu. Kolejne minuty to festiwal błędów i niecelnych podań z obu stron, ale powoli GieKSa osiągała przewagę na murawie i w 12 min. udało jej się przeprowadzić groźną akcję, która skończyła się uderzeniem w słupek Wasielewskiego. Kolejną okazję katowiczanie mieli w 20 min. Do piłki w polu karnym dopadł Sebastian Bergier i z wielkim spokojem umieścił ją w siatce. Od tego momentu Radomiak próbował zaatakować, ale to Trójkolorowi w 27 min. przeprowadzili szybką kontrę zakończoną niecelnymi uderzeniem Galana. W 31 min., po dobrym dośrodkowaniu, do piłki wyskoczył Rocha, jego strzał padł jednak łupem Kudły. W 37 min. Portugalczyk ponownie doszedł do główki, ale tym razem nie trafił w bramkę. W końcówce wydawało się, że determinacja gospodarzy przyniesie efekt, ale ofiarne interwencje najpierw Czerwińskiego, a potem Kuuska uchroniły podopiecznych trenera Rafała Góraka od utraty gola. Ostatnie kilkanaście minut pierwszej połowy katowiczanie za bardzo dali się jednak zepchnąć do obrony i mogli mówić o sporym szczęściu że udało im się utrzymać do przerwy jednobramkowe prowadzenie.
Druga odsłona rozpoczęła się dla GieKSy źle, bo już w 48 min. bardzo aktywny w tym spotkaniu Rocha doprowadził do wyrównania. Po tym golu Radomiak próbował pójść za ciosem i w 52 min. po kolejnym uderzeniu głową futbolówka o centymetry minęła lewy słupek bramki Kudły. Katowiczanie w tej części spotkania grali bardzo słabo i kompletnie nie potrafili zbliżyć się w okolice pola karnego rywala, często po prostu ograniczając się do wybijania piłki jak najdalej od własnej bramki. W 64 min. mocnym strzałem popisał się ponownie Rocha, na szczęście wprost w Kudłę. Ponownie blisko objęcia prowadzenia radomianie byli w 68 min., ale żaden z napastników nie dopadł do piłki, która przeleciała wzdłuż katowickiej bramki. W 71 min. znów swoim kunsztem musiał popisać się bramkarz GKS-u po groźnym strzale Outtary. Trener Trójkolorowych widząc słabą postawę swojej drużyny dokonał kilku zmian. Na boisku pojawił się najpierw Marzec, a następnie Mak i Arak. I właśnie ten ostatni zawodnik w 75 min. otrzymał bardzo dobre podanie w polu karnym, ale fatalnie przestrzelił. Widać jednak było, że dokonane zmiany ożywiły GieKSę bo w 78 min. przed szansą stanął Mak, ale jego strzał głową obronił Kikolski. W kolejnych minutach, aż do końca pojedynku, przewaga należała do gospodarzy, którzy zaciekle szukali zwycięskiej bramki. Trójkolorowym udało się jednak wybronić i ostatecznie po jednym z najsłabszych spotkań w tym roku wywieźli z Radomia jeden, cenny punkt.
Radomiak Radom – GKS Katowice 1:1 (0:1)
Bramki:Rocha – Bergier
Radomiak Radom: Kikolski – Luizao, Alves (84. Kaput), Grzesik (87. Zimovski), Rocha, Henrique, Ouattara, Wolski, Rossi, Vagner (68. Peglow), Donis
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Czerwiński, Jędrych, Kuusk, Galán – Kowalczyk (87. Baranowicz), Repka, Milewski (68. Marzec), Błąd (73. Mak) – Bergier (73. Arak)