Trudno uwierzyć w tę historię, ale zdarzyła się naprawdę. Zaczęło się od wizyty na komisariacie i pytaniach o wymiar kary za konkretne przestępstwo. Następnie mężczyzna poszedł i popełnił to przestępstwo. Chciał przetestować wymiar sprawiedliwości, bo wydawało mu się, że jest praktycznie bezkarny.
Na Komisariat nr V w Sosnowcu przyszedł mężczyzna, który dopytywał o odpowiedzialność karną za kradzieże.
„Interesowała go kwestia, od jakiej wartości zrabowanej rzeczy kradzież przestaje być wykroczeniem, a staje się przestępstwem. Później zaczął pytać o wysokość mandatów przewidzianych za drobne kradzieże. Bogatszy o zdobyte informacje, podziękował i opuścił komisariat” – informuje Aleksandra Nowara ze Śląskiej Policji. „Okazało się, że prosto z komisariatu poszedł do jednego ze sklepów spożywczych, gdzie poprosił ekspedientkę o dwa wina i batonik. Następnie, nie płacąc za nie, skonsumował je demonstracyjnie na oczach obsługi. Twierdził, że bez problemu może poczekać na Policję, bo kradzież towaru o wartości mniejszej niż 500 złotych, to tylko wykroczenie” – dodaje.
Gdy przyjechali policjanci mężczyzna zachowywał się arogancko, bagatelizując całe zdarzenie. Oświadczył, że „specjalnie dokonał kradzieży bo mu się nudziło i chciał zobaczyć reakcję policjantów”.
„Był przekonany, że w najgorszym wypadku zostanie ukarany zaledwie mandatem. Kiedy usłyszał od policjantów, że jego wiedza w tym przedmiocie jest niepełna, gdyż w tym przypadku odpowie za tzw. kradzież zuchwałą, bardzo się zdenerwował. W trakcie zatrzymania, po założeniu mu już kajdanek, stał się agresywny. Mężczyzna szybko trafił do policyjnego aresztu” – podsumowuje policja.
Sprawca usłyszał już prokuratorskie zarzuty i został objęty policyjnym dozorem. Za popełnione przestępstwo może mu grozić kara nawet do 8 lat więzienia.