Na Katowice Airport legitymowały się dowodem osobistym z II RP. Autoryzowanym przez prezydenta samozwańca na uchodźctwie, który chciał zastąpić Andrzeja Dudę. Ta nietypowa kontrola podróżnych miała miejsce na lotnisku w Pyrzowicach.
Trzyosobowa rodzina przyleciała z Londynu-Luton.
„Matka i córka chciały przekroczyć granicę na podstawie dowodu osobistego suwerena II Rzeczypospolitej Polskiej. Jak twierdziły, dokumentem tym można legitymować się na terenie Unii Europejskiej oraz w krajach należących do strefy Schengen. Ten dowód tożsamości, autoryzowany przez Jana Zbigniewa Potockiego, podającego się za legalną głowę państwa w myśl konstytucji kwietniowej z dnia 23 kwietnia 1935 roku, miałby być ważny bezterminowo” – poinformowała Katarzyna Jesionowska ze Śląskiej Straży Granicznej.
Straż Graniczna wyjaśniła kobietom, że ten dokument nie ma znaczenia na terenie naszego kraju i całej strefy Schengen. Koszt jego wyrobienia to nieco ponad 200 zł. Ostatecznie, kobiety okazały rodzime paszporty i zezwolono im na przekroczenie granicy.
W 2020 roku „Rzeczpospolita” opublikowała artykuł na temat Jana Zbigniewa Potockiego, który uważał się za legalną głowę państwa i zapowiadał walkę o fotel prezydenta z Andrzejem Dudą. „Po wygranych wyborach zakończę stan wojny z Japonią, ale z Niemcami nie, dopóki nie wypłacą nam reparacji – mówił Jan Zbigniew Potocki, w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, gdy zapowiadał swój udział w wyborach. Ostatecznie nie wziął w nich udziału.