Po czterech z rzędu porażkach do zera GieKSa w końcu się przełamała i pokonała we własnej hali trzeci w tabeli Trefl Gdańsk 3:2.
Pierwsza odsłona w wykonaniu podopiecznych trenera Grzegorza Słabego nie była udana i przypominała ostatnie pojedynki, w których katowiczanie nie potrafili zdobyć nawet jednego seta. Wyrównana walka trwała jedynie do stanu 6:6, a potem goście uzyskiwali coraz większą przewagę, kończąc tą partię w stosunku 25:15 po dwóch z rzędu asach serwisowych jednej z legend polskiej siatkówki Mariusza Wlazłego.
W drugiej części spotkania to gospodarze grali lepiej i powoli odskakiwali od rywali. W pewnym momencie, po świetnej zagrywce Buchowskiego i udanych zagraniach Kwasowskiego było już 17:11. Potem jednak katowiczanie stanęli i po kilku minutach na tablicy świetlej widniał remis 18:18. Końcówka partii to jednak znowu lepsza gra Trójkolorowych, którym po ataku Zniszczoła udało się wygrać drugą piłkę setową.
W trzeciej części podbudowana zwycięskim setem GieKSa zagrała wręcz koncertowo i nie dała swoim rywalom żadnych szans. Katowiczanie bardzo szybko odskoczyli na 5 punktów i tą przewagę utrzymali do samego końca, wygrywając 25:19.
W czwartym secie sytuacja się odwróciła. Tym razem to gdańszczanie szybko wyszli na prowadzenie. Grzegorz Słaby próbował ratować sytuację roszadami w składzie, wpuszczając na parkiet Firleja i Musiała, ale to nic nie dało i Trefl bez problemu doprowadził do wyrównania i tie-breaku, w którym lepsza okazała się GieKSa. Tym samym katowiczanie po czterech z rzędu porażkach 0:3 w końcu przełamali się i pokonali trzeci w tabeli Trefl Gdańsk 3:2.
GKS Katowice – Trefl Gdańsk 3:2 (15:25, 25:23, 25:19, 19:25, 15:11)
GKS Katowice: Nowosielski, Jarosz, Nowakowski, Zniszczoł, Buchowski, Kwasowski, Watten (libero) oraz Musiał, Firlej, Stolc.
Trefl Gdańsk: Włazły, Mordyl, Crer, Janusz, Lipiński, Reichert, Olenderek (libero) oraz Pietruczuk, Kozub, Sasak.
