Strażnicy miejscy musieli przewieźć bezdomnego z noclegowni w Katowicach do Goczałkowic. Z podejrzeniem COVID-19. Zdarzenie miało miejsce w ostatni piątek. Z naszych informacji wynika, że w formacji pojawiły się duże obawy co do tego typu transportów.
W piątek z noclegowni prowadzonej przez Towarzystwo im. Św. Brata Alberta w Katowicach przy ulicy Krakowskiej strażnicy miejscy zabrali mężczyznę. Podejrzewano u niego koronawirusa. Przewieziono go do izolatorium w Goczałkowicach. W regionie uzdrowiska zostały przekształcone w izolatoria. Miały do nich trafić osoby, które nie mogą przebywać na kwarantannie w domach – z różnych powodów m.in. żeby nie narażać członków rodziny.
W noclegowni przy ulicy Karkowskiej może znaleźć schronienie nawet kilkadziesiąt osób. Podejrzenie choroby potraktowano tam poważnie, bo placówce groziła kwarantanna.
Z informacji, które uzyskaliśmy wynikało, że strażnicy miejscy na początku nie chcieli przewieźć mężczyzny z obawy o swoje zdrowie. Ostatecznie przewozu dokonano.
– Zgodnie z poleceniem wojewody, kierowanym oczywiście do prezydenta, my mamy uczestniczyć w takich działaniach przewozowych – wyjaśniał Jacek Pytel ze Straży Miejskiej w Katowicach. Podkreślił, że strażnicy byli odpowiednio ubrani w trakcie przewozu. Zachowano też wszelkie środki bezpieczeństwa, a po wykonanym transporcie samochód przeszedł dezynfekcje.
Bezdomny został przebadany na obecność koronawirusa. Jak się dowiedzieliśmy w Towarzystwie Brata Alberta, jego wynik był ujemny. Nie chorował z powodu COVID-19. Wyniki badań pojawiły się we wtorek (7 kwietnia), a przynajmniej wtedy poznali je w noclegowni.
– Myśmy też się bali, stykaliśmy się z nim, ale na szczęście wszystko jest ok – powiedział nam jeden pracowników Towarzystwa Brata Alberta.
Ulica Karkowska w Katowicach gdzie, „redaktorkiwie”?)