Libacje pod chmurką w Katowicach przerwała interwencja policji. Uczestnicy zbulwersowani. Pomimo zakazu zgromadzeń, postanowili spotkać się na wódkę w Katowicach.
Policjanci w rejonie kompleksu leśnego przy ul. Pszczyńskiej w Katowicach przerwali libację alkoholową 6 mężczyzn. Uczestnicy otrzymali mandaty za picie w miejscu publicznym oraz złamanie przepisów dotyczących ograniczenia zgromadzeń.
– Mężczyźni byli bardzo zbulwersowani interwencją policjantów katowickiego oddziału prewencji. Swoje wzburzenie bardzo wulgarnie wyrażali podczas wykonywanych przez policjantów czynności. Za używanie słów wulgarnych w miejscu publicznym dwóch z mężczyzn zostało dodatkowo ukaranych mandatami – mówi Agnieszka Żyłka z katowickiej policji. – Przypominamy, że obowiązek pozostania w domu nie dotyczy dojazdu do pracy czy załatwiania niezbędnych codziennych potrzeb takich jak zakup jedzenia, lekarstw czy opieki nad bliskimi. Zadbajcie o bezpieczeństwo swoich i najbliższych pozostając w domu – dodaje.
Obecnie w kraju obowiązuje zakaz zgromadzeń powyżej 2 osób.
A może zróbmy tak: Panowie podpisują oświadczenie, że w razie zarażenia nie będą korzystać z publicznej służby zdrowia i niech sobie chleją dalej?
I takie debile zarażą kilkanaście lub kilkadziesiąt następnych osób. Wsadzić do więzienia na 3 miesiące to im odwaga przejdzie. A po tym czasie odrobić karę pieniężną sprzątając kupy.
Jak nie jesteś w temacie, to się nie wypowiadaj.
Przez 8 godzin w/w panowie pracowali wspólnie na dole, po czym po pracy wypili sobie. Nikt na miejscu nie zatrzymał ich z alkoholem. Przyjechały dwie suki (około 18 policjantów) bez masek, bez rękawiczek, tylko ze względu na życzliwy telefon.
Do wszystkiego dochodziło podpisywanie mandatów wspólnym (nie zdezynfekowanym) długopisem. Fakt, że byli wypici, ale ty, kolego widzę w życiu nie wypiłeś i nie złamałeś żadnego, nikomu nie grożącemu regulaminu.
Ta akcja była bardziej niebezpieczna patrząc od strony pandemii, niż tych paru biedaków, którzy przez osiem godzin robili razem, po czym sobie wypili.