Jarosław Gwizdak powalczy jeszcze o prezydenturę Katowic. Marzy mu się kongres zjednoczeniowy katowickich ruchów miejskich, powiedział w rozmowie z InfoKatowice.pl i jedyne czego żałuje, to brak Prawa do Katowic w ławach Rady Miasta Katowice.
Jarosław Gwizdak w 2018 roku okazał się dużą niespodzianką w walce o prezydenturę Katowic. Kandydat wyposażony w zaledwie kilkanaście tysięcy złotych, bez doświadczenia politycznego zajął trzecie miejsce w walce o prezydenturę miasta, zdobywając ponad 12 tys. głosów. Wygrał Marcin Krupa (Forum Samorządowe – ponad 64 tys. głosów), drugie miejsce zajął Jarosław Makowski (Koalicja Obywatelska – ponad 28 tys. głosów).
– Trzeba żyć dalej – mówi Gwizdak i zapowiada, że Prawo do Katowic ciągle istnieje. – Mamy kilka swoich osób teraz w radach dzielnic – powiedział Jarosław Gwizdak. Rozmawia też z aktywistami zgromadzonymi wokół Stowarzyszenia Mieszkańcy dla Katowic.
Ruchy miejskie do zjednoczenia
Byłemu prezesowi Sądu Okręgowego w Katowicach marzy się kongres zjednoczeniowy ruchów miejskich w Katowicach. Start w wyborach pod wspólnym szyldem mógłby jego zdaniem przynieść wymierne efekty.
– Mamy ten zły przykład warszawski, gdzie tych ruchów miejskich startowało w wyborach trzy lub cztery. Nie przyniosło to żadnego skutku, poza tym, wtedy się pojawiają takie koncesjonowane ruchy miejskie, które są niby miejskie, ale są trochę takie jak żółte związki zawodowe, czyli to są te związki zawodowe, które zakłada pracodawca – mówił Gwizdak.
Na razie mieszkańcy Katowic nie postawili na zmianę, tylko na kontynuację zarządzania miastem przez obecnie rządzących Katowicami.
– Ten system kadencyjny, czy nawet dynastyczny w Katowicach na razie funkcjonuje. Bo mamy dynastię z Kostuchny – powiedział Jarosław Gwizdak.
Jak podkreślił w rozmowie z InfoKatowice.pl, były sędzia, a dziś m.in. radny dzielnicowy powalczy jeszcze o prezydenturę Katowic.
– Myśmy wydali kilkanaście tysięcy złotych, bez żadnego plakatu, bez żadnego outdooru, a jeszcze zostały nam dwa tysiące – mówi. Pieniądze, które zostały z kampanii trafiły do Świetlicy Środowiskowej „Gniazdo”.
